O poprawie Rzeczypospolitej

Бесплатный фрагмент - O poprawie Rzeczypospolitej

Печатная книга - 56.29₽

Объем: 388 бумажных стр.

Формат: A5 (145×205 мм)

Подробнее

Księgi pierwsze

O obyczajach

Przedmowa

Którzy się onych rzeczy między ludzi podawać ważą, o których już drudzy pisali, dwojakim obyczajem z onymi swymi spisami popisać się pracują; bo więc albo co pewniejszego podać obiecują, albo, co insi grubo wyłożyli, to oni ozdobniejszymi słowy i sentencjami objaśniają. Lecz ja — acz się nie spodziewam, żebym co pewniejszego nad one, co o rzeczypospolitej pisali, przynieść mógł, ani mi ozdobnej i ochędożnej rzeczy dostawa — przedsię podjąłem tej materii pisać, abym naszym ludziom jako na jakiej tablicy ukazał, co się mi zda w naszej rzeczypospolitej poprawy być godnego? — nie żeby inni w to lepiej i dostateczniej ugodzić nie mogli, ale abym też i ja z swej strony rzeczypospolitej w tym usłużył. Bo to na mądrego, jako się mnie zda, należy, aby one rzeczy, które się mu za pożyteczne albo za szkodliwe rzeczypospolitej być widzą, między drugie podawał, a one albo ku chwaleniu albo ku ganieniu pobudzał. Bo mam za to, że tak oni, na które to należy, gdy się na to wiek ludzi zgodzi a jakoby spiknie, łacno się dadzą nachylić, że rzeczy dobre każą czynić, a złych zabraniać będą.

A ponieważ żadna sztuka tak doskonała od żadnego mistrza nie wyszła, żeby do niej czego potomni albo nie przydali, albo nie odmienili, albo jej pilniej nie wypolerowali: i to nas albo któregokolwiek odstraszać nie ma, żebyśmy się zleniawszy za to nie mieli wziąć, o czym inni przed nami wiele pracy podjęli. Acz wiem dobrze, że nie mogę wszystkim w tym naszym spisie dosyć uczynić, gdyż i sam sobie w niektórych rzeczach nie dosyć czynię; wszakże snać damy innym przyczynę, że co pewniejszego znajdą; a ktemu, iżem o to stał, jakobym wszystko zebrał, i niektórychem rzeczy doszedł, oni to zrozumieją, którzy te nasze księgi czytać będą. A chociażbym też nic nowego tu nie przyniósł: przedsię, gdy kto czego dobrego albo naśladuje albo szuka, wtedy to pocieszna onemu człowiekowi być ma, który rzeczypospolitej wszego dobrego życzy. Ono mnie toż bynajmniej nie obruszy, jeśli się komu nie wszytko spodoba, com tu napisał, Cajus Lucilius Rzymianin pospolicie (jako o nim piszą) mawiał, że nie chciał, aby jego pisania i nieukowie, i nader uczeni ludzie czytali, a to dla tego: że, pry, nieukowie nie będą nic rozumieć, a uczeni zaś więcej, niż ja sam. Lecz ja nic tak dalece nie żądam i za ucieszną rzecz nie mam, jako gdyby te moje wizerowania co najbieglejsi a najmędrsi ludzie czytali, aby za tym, gdzie by się im co nie podobało, przyczynę mieli albo nasze zdanie zganić, albo ono, czego my nie baczyli, wynaleźć. Bo jako wiele w naszej rzeczypospolitej jest i zwyczajów, i ustaw, które poprawy potrzebują, o tym niemal wszyscy wiedzą.

A my nie tylko onę część, która się ustaw (lub statutu) dotyczy, ale i wszystką rzeczpospolitę tuśmy zawrzeć chcieli, i ono, co o wszech częściach rozumiemy, znacznieśmy pokazali. Acz się lepak do tego znam, że ze mnie (jako z tego, którym się nie z wysokiego stanu urodził) małą pomoc i ratunek rzeczpospolita mieć może: wszakże nie mogę się zatrzymać, abym jej jako mogąc, wszystkie stany napominając i przestrzegając, nie usługował. Daj Boże! Aby ta nasza praca z taką chęcią od każdego dobrego była przyjęta, z jaką się im ode mnie ofiaruje, ponieważ my nic dla popisania ani dlatego, żebyśmy się w nowinach kochali, nie czynimy, ale wszystko dla miłości rzeczypospolitej i mówimy, i piszemy. Co się tknie, że się rzeczami niektórymi bardzo pospolitymi bawię, a od inszych szeroko wypisane albo krótko wspominam, albo je tylko pokazawszy obficiej przekładam: tom dla snadniejszego w pisaniu sposobu uczynił, przez który ku owym rzeczom chciałem przyjść, o którychem tu najpilniej mówić był umyślił. Podobieństwo, że niektóre rzeczy, o których tu piszę, zdadzą się być takie, które by teraźniejszych czasów ledwie miejsce mieć mogły; lecz mię do tego ono przywiodło, że dobrzy pisarzowie (których, jako się mogę, trzymam), gdy co porządnie a wedle nauki piszą, wtedy się niejedno na niniejsze czasy albo na postanowienie porządku, ale więcej na wszech rzeczy przyrodzenie oglądają. Bo sprawiedliwość i niesprawiedliwość, dobroć i złość nie przeto są rzeczy różne, że tak o nich ludzie rozumieją i na to się zgadzają; gdyż nigdy sprawiedliwą rzeczą nie będzie człowieka niewinnego zamordować, fałszywe świadectwo mówić; nigdy też za niesprawiedliwą rzecz będzie dobrodziejstwem dobrodziejowi nagradzać, każdemu, co komu należy, oddawać — choćby to wszech ludzi wyrokami i zezwoleniem było uchwalone, a ono zganiono. Ale jako sam człowiek, koń, drzewa i inne rzeczy stworzone takie są, jakie mają przyrodzenie, a nie takie, jakimi by je chcieli rozumieć ludzie: takież ci sprawiedliwość i niesprawiedliwość nie w mniemaniu ludzi, ale w przyrodzeniu rzeczy należą, jako je Bóg w sercach ludzkich napisał. Za czym też sami nie mowami tylko głosem wyrzeczonymi, ale też myślami zamilczanymi i wzajem się obwiniają i obraniają, jako Paweł, on niebieskiej nauki opowiadacz i pisarz napisał.

Wielem tu napisał wedle ludzi mądrych zdania, a insze rzeczy, jako się mi widziało, wyprawowałem; acz, gdzie co czynić każę, a doskonałe czynienie przepisuję, wiem dobrze, że i sam daleko od takiej doskonałości jestem. Lecz a co wadzi, żebym albo sobie one rzeczy przepisywał, co innym czynić przepisuję; albo żebym miał jako osła, która acz sama rzezać nie może, wszakże inne naczynia do rzezania ostrzy — jako on poeta mówi:

Fungar vice cotis, acutum

Reddere quoe; ferrum valet, exors ipsa secandi

Mnogim też drogę i sposób snać nie najgorszy ukazałem, wedle którego by i oni takowe spisy sprawiać mogli, do których by znieśli materią przystojną bądź z inszych autorów pisania, bądź z swego własnego domysłu. Co się tknie pilności, starania i prace około tych rzeczy zbierania, wtedym tak oto stał, jakom najlepiej mógł; wszakże jakom tego dobrze dowiódł, a jako się mi zdarzyło? najlepiej to Bogu polecić, bez którego pomocy żadne człowiecze staranie, by największe było, nie może nic do skutku przywieść. Co jeśli sama chęć w rzeczach wielkich godna jest chwały: mam za to, że ta nasza praca, z chęcią przysługi złączona, nie może być słusznie ganiona. Trzymałem się też onej ustawy, abym strofując występki nikogo nie mianował tak, że mi żaden za złe mieć nic może, chybaby się sam pierwej do owego występku przyznał, albo żeby o jaką wadę mając sumienie przestraszone, wynurzenie prawdy obwiniał — jako o sowie w baśniach powiadają, że słońce wschodzące obwiniała, że na jego promienie oczyma swymi żadną miarą patrzyć nie mogła; a wszakże jako światło słoneczne wielkie a niewymowne pożytki ludzkiemu żywotowi przynosi: tak i prawda, gdy z ciemności błędów wychodzi, bardzo wielkimi dobrodziejstwami obdarza i ozdabia rzeczy człowiecze i boskie; gdyż błąd, by nie wiem jako zastarzały, jako i złość, choćby ją za dobroć poczytano, zawżdy plugastwo w sobie zawarte ma, choćby go długo znaszano a nikt by go nie wzruszał. Lecz kto by prawdzie wychodzącej czci nie wyrządzał, a onej z uczciwością słuszną nie przyjmował, ale by ją odrzucał i od niej by się odwracał: za kogo go poczytać mamy, jedno za dziecię onego ojca, którego jest kłamca, a który po swych syniech tego najwięcej chce, aby kłamstwo w uczciwości mieli, za czym by je swego królestwa uczęstniki poczynił. Ale dawszy pokój przedmowie, już o samej rzeczy mówić zacznijmy.

I. Co jest rzeczpospolita?

Podoba mi się przeto ono, co mężowie uczeni przy każdym rozbieraniu za rzecz potrzebną sądzą, abyśmy onej rzeczy, o której mówić mamy, sposób i przyrodzenie naprzód wypisali, a oznajmienie od onych podane, którzy o tej materii przed nami pisali, abyśmy tu położyli. Bo oni tak to opisują, że rzeczpospolita są zbory a zgromadzenia ludzkie porządnie zebrane, z rozmaitych sąsiadów złączone, a ku dobremu i szczęśliwemu życiu postanowione. Bo imieniem rzeczypospolitej jedno familia albo dom jeden nie bywa nazwan; gdyż jest rzecz osobna, jednemu należąca, którą własnym imieniem zowią rzeczą domową albo gospodarstwem; a do tego należy, aby ona czeladź i wszyscy domownicy wespołek żyli, a do każdej potrzeby albo roboty, ku pożywieniu należącej, wspólnie sobie pomagali, a ktokolwiek w domu przedniejszy jest, a nad czeladzią władność albo panowanie ma, tego zowią gospodarzem. Gdzie się zasię zbierze wiele tych gospodarzów z czeladzią swoją, i domów wiele, tam bywają miasta albo mnóstwo domów, ulicami porządnie sadzone; z tych zasię miast i wsi stawa się ta obywatelów społeczność, którą nazywamy rzecząpospolitą. A iż się człowiek lepiej, niż które insze stworzenie, do takowego zgromadzenia i wspólnego obcowania zgodzi: ukazuje to jego przyrodzony dowcip i mowa; albowiem te dwie rzeczy między ludźmi sprzyjaźną jednego przeciw drugiemu skłonność najwięcej mnożą, która jest najprzedniejszą tak wielu ludzi stowarzyszenia związką; w którym ci co żywo wszystkie swoje prace, starania, roboty, pilność i dowcip do tego ciągnąć mają, aby się onym wszystkim mieszczanom albo wspólnie w towarzystwie żyjącym obywatelom na wszem dobrze wodziło, i iżby wszyscy szczęśliwy na świecie żywot wieść mogli.

Albowiem rzeczpospolita jest jakoby jedno zupełne zwierzęcia któregokolwiek ciało, którego żaden członek sam sobie nie służy, ale i oko, i ręce, i nogi, i wszystkie insze członki jakoby spólnie o sobie radzą, a urzędu swego tak używają, aby się wszystko ciało dobrze miało; które gdy się dobrze ma, wtedyć i członkom krzywdy nie masz, a gdy się ciało niedobrze ma, wtedyć i członki pewnie jaki niewczas cierpieć muszą — nie inaczej, jedno gdyby którykolwiek członek od ciała był oderwan, już nie jest godzien, aby go własnym przezwiskiem zwano przeto, iż ani żywym być, ani urzędu swego używać może, jeśli do wszystkiego ciała nie będzie przyłączon; także też żaden obywatel mimo rzeczpospolitej nie może dobrze żyć ani urzędowi swemu albo powinności swej dosyć czynić. Albowiem ani król urzędu królewskiego, ani żaden urząd także urzędu sobie powinnego używać, ani też żadem priwant (to jest: urzędu żadnego na sobie nie noszący) uciesznego i spokojnego żywota mimo rzeczpospolitej długo wieść nie może. Lecz jeśli kto jest taki, co by okrom towarzystwa ludzkiego żyć mógł, a nikomu nie potrzebując sam by z sobą przestawał, ten nie za obywatela ludzkiego, ale albo za bestię, albo za jakiego boga ma być rozumian, jako Arystoteles powiada. Niechajże wtedy ten skutek będzie mieszkania w spółku rzeczypospolitej, aby wszyscy obywatele szczęśliwie, to jest (jako Cicero wykłada) uczciwie a dobrze żyć mogli, aby się w dostojności i w pożytkach pomnażali, aby wszyscy cichy a spokojny żywot wiedli, aby każdy swego bronić i używać mógł, aby od krzywd i zabijania każdy był bezpieczen; albowiem dla tych rzeczy w mieście i w każdej rzeczypospolitej obronę wynaleziono.

II. Jako są różne rzeczypospolite?

Trojaki rzeczpospolitej sposób opisują filozofowie; które sposoby przezwiska swoje mają wedle różności panujących osób; a te wszystkie przezwiska są greckie, to jest: monarchia, oligarchia, policja. Monarchia zowią to państwo, które jedna tylko osoba rządzi; która jeśli że wedle pewnych praw ono państwo rządzi, królem bywa nazwana, a ono państwo królestwem; lecz jeśli wedle chęci, wolej i upodobania swego rządzi, wtedy tyraństwem bywa nazwana.

Oligarchią zowią, gdy kilka pewnych i czelniejszych onej ziemi osób państwo rządzą; którzy jeśli się w tej mierze tak sprawują, jako samej cnocie i jej przyrodzeniu przynależy, zowią je arystokracją, to jest: porządne osób zacnych panowanie; lecz jeśli czego inszego w tym więcej patrzą, to jest: albo bogactwa, albo jakim inszym szczęściem zacność domu albo narodu swego zachować, wtedy je prosto zgoła oligarchią zowią.

Policją zowią tę rzeczpospolitą, którą wiele osób rządzi, w której urzędy i dostojności za wspólnymi głosy i zezwoleniem mnóstwa ludzi dawają, a jednako się wszyscy do sławy cnotą nabytej i do panowania mają; co iż przynosi wielką uczciwość i pożytek pospolity, przeto takowego państwa albo panowania sposób tak, jako i wszystkie insze, zowią rzeczpospolitą, albowiem to jest rzecz wszystkim wspólna, która się jawnie wszystkich dotyczy tak, iż rzeczpospolita nie zda się co inszego być, jedno wspólna we wszelakich sprawach uczciwość i pożytek. Ale jeśliby pospólstwo samo się rządziło, płochą radą się sprawując, jako to pospolicie bywa, a nieprzystojnie sobie w sprawach poczynając, nieprzestrzegając uczciwości i pożytku wszystkich wobec, ale tylko samych ubogich: wtedy ono państwo zowią demokracją, to jest: pospolitego człowieka panowanie. Lecz takową rzeczpospolitę za najlepszą mają, która sposób owych pierwszych trzech w sobie zamyka, to jest: gdzie królewska władza wszystko rządzi, osobom zacnym czelniejsze urzędy dawają, a wszystkim zarówno wolno dochodzić sławy, która z męstwa roście.

Taka rzeczpospolita, jako pismo święte świadczy, za czasu Mojżeszowego była, bo ją jeden człowiek rządził, do którego ludzie mądrzy bywali przydawani, którzy wszelakie spory, sprawy i insze rzeczypospolitej trudności wespołek z nim na sobie nosili; a takowe osoby wszystko pospólstwo z pośrodku siebie obierało, bo tak do wszystkiego ludu mówi Mojżesz:,,Dajcie z pośrodku siebie mądre i w cnotach doświadczone osoby z waszego pokolenia, abym je nad wami przełożył”. A tak Mojżesz zwierzchnością swoją potwierdzał ony, które wszystek lud z pośrodku siebie obierał; jakoż jednak i słuszna, i potrzebna rzecz jest, aby tak bywało w tej ziemi, która jest spólną wszystkich ojczyzną. A która rzeczpospolita tej jest podobniejsza, tę za lepszą albo za szczęśliwszą poczytują; a która różniejsza, tę za gorszą. Co niechaj będzie dosyć około opisania sposobu rzeczypospolitej; potem — na które się części dzieli, to jest: urzędy i lud urzędu żadnego nie mający, i jego różność — dalej okażemy.

III. Czym w całości zachowana bywa rzeczpospolita i na które się części te księgi dzielą?

Teraz przeto okażę, jakim obyczajem rzeczpospolita może być dobrze albo postanowiona, albo poprawiona, a na wieczne czasy w całości zachowana? Bo gdzie jest gadka o to, jaka rzeczpospolita ma być, wtedy mi się tak zda, że w tym trzeba przynajmniej trzy rzeczy obaczać, które jeśli że jako ma być w swej klobie będą, wtedy i ona rzeczpospolita dobrze postanowiona będzie. Pierwsza, aby ono ludzi wspólnie mieszkających towarzystwo w dobrym porządku było, a obronę sobie przystojną miało; druga, aby nabożeństwo albo wiarę swą ku Bogu wedle szczerości pisma świętego a statecznie zachowano; trzecia, aby dziatki i młodzieńce do wszelakich cnót i nauk ćwiczono — bo jednak dla tej przyczyny we wszystkich miasteczkach i w wielu wsiach szkoły nadano; albowiem z dobrego młodych ludzi ćwiczenia jeśli nie we wszystkich rzeczach, wtedy w przedniejszych tak nabożeństwu, jako też spornemu ludzkiemu obcowaniu, wiele użytku przychodzi. Przetoż się i mnie zdało, abym tu o rzeczypospolitej pisząc, o szkołach też nieco przypomniał. Bo co się dotyczy sposobu wiary albo nabożeństwa, mam za to, że każdy tę kwestię przy rozmowie o rzeczypospolitej być potrzebną będzie rozumiał, ponieważ ani miejsce, na którym się rodzimy, ani mury, o których się nam zda, jakoby nas od nieprzyjaciela bezpiecznymi czynić miały, ani też żadne z ludźmi wzięte towarzystwo nie może być właśniej nazwane ojczyzną naszą, jako nabożeństwo ku panu Bogu. Bo którzy się go statecznie dzierżą, tych Bóg wielkimi zapłatami obdarza; a którzy nim gardzą albo o nie nie dbają, tych karze i głodem, i morem, i ogniem, i powodziami, i wojną, i upadkiem rzeczypospolitej.

Ale iż na zgromadzenia albo wspólne mieszkania ludzie pospolicie najpierwej oczy swe obracają, przeto też o nich najprzód będziemy rozmowę mieć, a będziemy je zwać albo rzeczpospolitą, albo miastem — nie iżby te przezwiska gromadom świętym służyć nie mogły, ale iż takie zgromadzenia święte pospolicie zborem bywają nazwane; chociaż to oboje przezwisko tak świętemu zborowi, jako też zgromadzeniu świeckiemu służyć może. Oto te dwa zbory, to jest: święty i świecki, tak się w sobie mają, iż jeden drugiemu wzajem służy, i zachowuje się to między ludźmi chrześcijańskimi, iż zbór świecki nie może być odłączon od świętego. Ale iże różny sposób rządzenia w nich jest i różnych urzędników potrzebują, przeto jako drudzy czynili, tak i my uczynimy, a osobno o rzeczypospolitej albo o tym świeckim zborze mówić będziemy, osobno o rządzeniu zborów, a na ostatku o szkołach. Aby wtedy rzeczpospolita w całości a w zacności sobie przystojnej zawżdy zostawała, trzech rzeczy do tego trzeba, to jest: uczciwych obyczajów albo zwyczajów, srogości sądu, a biegłości w rzeczach wojennych; które trzy rzeczy tak się w sobie mają, aby rzeczpospolita biegłością rzeczy wojennych od postronnego nieprzyjaciela na ukrainie była obroniona, a uczciwymi obyczajami i sprawiedliwymi sądy w swoim porządku zachowana i rządzona była. Ale nie jednako tych obyczajów i sądów używać trzeba, gdyż to są różne rzeczy; albowiem w tym towarzystwie albo wspólnym mieszkaniu ludzkim każdy człowiek obyczaje swoje ma, którymi wedle woli i upodobania swego sam siebie i sprawy tak swoje, jak i cudze sprawuje z pochwaleniem albo wszystkich, albo wielu ludzi, albo na ostatek tylko dobrych a mądrych; bo ja tu mówię o obyczajach dobrych i uczciwych. Ale sądów albo praw przeciwko tym, którzy z drogi dobrych obyczajów ustąpili, dla tego używają, aby wżdy oni po niewoli to czynili, czego z dobrej woli swej a za powodem uczciwych obyczajów czynić nie chcieli. A tak gdy te trzy rzeczy między sobą zgodnie się mają, wtedy też i sama rzeczpospolita w dobrym porządku bywa; a zasię, jeśli która rzecz z onych trzech ma w sobie jakie ubliżenie, wtedy też rzeczypospolitej na jej zacności i całości wiele schodzić musi. Acz wiem, iż o tych rzeczach może się inaczej mówić, bo miasto obyczajów może używać albo tego słowa: cnota, lub męstwo, albo uczynność, albo którego inszego temu podobnego; ale te rzeczy potrzebują większej pracy, niźliby tu ode mnie wypisane być miały; a jednak też, iż je drudzy dosyć pięknie opisali, przeto nie potrzebują wykładu naszego. Aleć ja wiem, dla czego tych przezwisk, którem wyżej mianował, używam, mając tę nadzieję, iże ludzie mądrzy, którzy będą u siebie pilnie uważać to, co dalej będę mówił, pochwalą to. Wiadomy jest wielu ludziom onego w prawie wielce biegłego człowieka Gajusa artykuł, iże każdy lud rządzi się albo prawami pisanymi, albo zwyczajami za ustawę wziętymi. I Cicero powiedział, iż porządne życie obywatelów którejkolwiek ziemi przychodzi albo ze zwyczajów za ustawę wziętych, albo z praw pisanych. I Sallustiusz, pisząc o Getułach, ludziach afrykańskich, tak mówi: Ci ludzie ani zwyczajów za ustawę wziętych nie trzymali, ani praw pisanych, ani panowaniu którego człowieka byli posłuszni. Także Liwiusz pisze o tych, którzy bywali w Rzymie starsi nad pospólstwem, gdy dawali sprawę o sobie: że oni nie omieszkowali dowiadować się, czego by komu wedle zwyczaju przodków ich albo prawem pisanym, albo zwyczajem za ustawę wziętym dozwolić miano? Tymże sposobem Kwintilian pisze, iże w prawie wiele rzeczy nie wedle statutu pisanego, ale wedle zwyczajów za uchwałę wziętych bywa stanowiono; albo i Horatius Flaccus tym wierszem łacińskim:

Mos et lex maculosum edomuit nefas.

To jest:

Zwyczaj dobry a ktemu pobożna ustawa

Wywróciły niecnotę, iż chybiała prawa.

Tenże napisał:

Quid leges sine moribus vanoe proficiunt?

To jest:

Na co wielkie statuty i prawa pisane,

Gdy nie będą zwyczajami ludzkimi zmacniane?

Zaś Enniusz pisze:

Moribus antiquis res stat romana, virisque.

To jest:

Zwyczajem starożytnym a rycerzami cnymi

Rzymska rzeczpospolita trwa czasy dawnymi.

Lecz pod tym słowem: pisane prawo albo status, zamyka się i ta uchwała, którą samo pospólstwo sobie stanowi, aby ją w całości zachowało, a przeciwko niej się występować warowało. A zwyczaj za ustawę wzięty nic inszego nie jest, jedno to postanowienie, które się tylko za pochwaleniem ludzkim z dawnego zwyczaju wkorzeniło i ugruntowało.

IV. Jako wiele należy na zwyczajach za ustawę wziętych, o których zwyczajach tu rozmowa jest

Naprzód wtedy o zwyczajach będziemy mówić; na których iż wiele należy po wszystek czas żywota ludzkiego, stąd się pokazuje, że i tych wychwalają, którzy się ich pilnie dzierżą, i tych karzą, którzy o nie nie dbają a przekopują je.

Wiele rzeczy jest, które, nie mając po sobie żadnej słusznej do tego przyczyny, są w zwyczaj wzięte; wiele ich jest, które u starych ludzi w zwyczaju były, a teraz są za statut albo za prawo pisane wzięte; wiele się też złych i przewrotnych i karania godnych rzeczy dzieje, których nie karzą, a tę wymówkę po sobie mają, iż są w zwyczaj wzięte. Ale aby się nasze słowa od rzeczy nie odstrzelały, trzeba tak rozumieć, iż rzeczpospolita dobrymi zwyczajami ma być rządzona; bo chociażby ją złe zwyczaje opanowały, wszakże ich przedsię zawżdy cnotliwi ludzie rozmaicie poprawować mogą. Ma być wtedy rzeczpospolita rządzona tymi zwyczajami, które wspólnym zezwoleniem statecznych, poważnych i uczciwych ludzi bywają pochwalone, a z dobrymi ustawami bywają złączone, albo też i same bywają za dobrą ustawę poczytane. Ale takowe mają być, które by częścią z dobrego rozsądku i baczenia same się w nas rodziły, a częścią też takie, które byśmy w ludziach cnotliwych a poważnych obaczywszy, naśladowali ich, a do siebie je przyjmowali.

V.

1) Najprzód o tym, iż dobrymi obyczajmi rzeczpospolita bywa bardzo dobrze rządzona. 2) Dobre zwyczaje pochodzą z wiadomości i zabawy ustawicznej rzeczy uczciwych, a sprośne przychodzą z niewiadomości i zabawy złych spraw. 3) Ustawiczna w rzeczach uczciwych zabawa zawisła na miarkowaniu i hamowaniu chęci albo namiętności złych. 4) A do tego trzeba wziąć nałóg dobrze czynić każdemu, bo stąd wszelakie cnót rodzaje rosną. 5) To wszystko ku doskonałości przyjść nie może, jedno z częstego w tym ćwiczenia. 6) Zatem się to miejsce zamyka, iże bardzo wiele należy na dobrych zwyczajach ku dobremu rządzeniu rzeczypospolitej.

Tymi przeto zwyczajami rzeczpospolita bywa bardzo dobrze rządzona, a nie wiem, jeśli nie daleko lepiej, niżli prawem pisanymi. Albowiem zwyczaje, które z pewnego powodu serdecznego pochodzą, więcej nas w powinności zatrzymywają, niżli albo największe zapłaty albo najsroższe kaźni prawne. Wiele ich jest, których karanie nie odstrasza ani od złodziejstwa, ani od mężobójstwa, ani od innych złoczyństw; wiele ich zbytnie łakomstwo przypędza do bogactwa złymi fortelami nabywania; wiele ich też jest, którzy zbytnią a łakomą chęcią zapalają się ku dostawaniu wielkich i zacnych urzędów; a aczkolwiek na takowe ludzi prawa nasze żadnego karania nie ustawiły, ale przedsię na złodzieje, na mężobójce i na insze złoczyńce srogie kaźni uchwalono; a ci wszyscy — tak oni, którzy łakomie dostawają urzędów, jako też i złoczyńce — kiedy by dobre zwyczaje w sobie mieli; kiedy by się sprosności niecnot a piękności cnoty oczyma serdecznymi przypatrzyli; kiedy by obaczyli, w czym należy prawdziwa uczciwość, a w czym żywota sprosność; kiedy by odrzuciwszy sprośne sprawy, wzięli sobie w zwyczaj a w używanie rzeczy uczciwe: nie byliby zaprawdę tak bystrzy w brojeniu niecnot, ani by się też tak swawolnie domagali tego, co im nie przystoi. Ale by kto rzekł, iż te moje słowa inszych ludzi potrzebują, inszej rzeczypospolitej, a naszej nie są pożyteczne; bo żadnego człowieka tak u nas w Polsce, jako też i u inszych narodów nigdy nie widziano, który by takowe zwyczaje w sobie mając, nie miał często wystąpić, domagając się tych rzeczy, których jemu nie trzeba, albo też co nieprzystojnego brojąc. A ja zasię to powiadam, a zeznać to muszę, iże ludzie nigdy nie mogą być tak świętobliwi ani doskonale prawi, aby się zgoła żadnego występku nigdy dopuścić nie mieli; i to jeszcze przykładam, że wiele bywało ludzi cnoty i nauki (ile się pokazać mogło) osobnej, których się sprośne występki dzierżały; ale też zasię to za pewną rzecz twierdzę, iże ludzie wielekroć za niewiadomością rzeczy dobrych dopuszczają się złych, wielekroć przez ustawiczną złych rzeczy zabawę sprośności broją. Albowiem a co inszego nas do pracy i do prawdziwej sławy z męstwa i z cnoty pochodzącej pobudzić może, albo co nas w najszlachetniejszych postępkach zadzierzeć może? Jedno wiadomość a ustawiczna zabawa rzeczy uczciwych. A zasię przeciwko temu — którzy o cnotach wiadomości nie mają, żadnego urzędu statecznie sprawować nie mogą, bo przez wszystek czas żywota swego żywą jakoby w ciemnościach, nie wiedząc, co czynić mają — częstokroć miasto rzeczy uczciwych trzymają się sprośnych, miasto wiadomych trzymają się niewiadomych, miasto pożytecznych szkodliwych, miasto drogich albo zacnych trzymają się podłych. A skąd się tak wielu rzeczy złego używania i szkodliwych przykładów w rzeczypospolitej i we zborze namnożyło? — jedno albo z nieumiejętności, albo z ustawicznej złych rzeczy zabawy. Albowiem to jest pewna rzecz, iż jako człowiek wszystkie zwierzęta przechodzi przyrodzonym rozumem, i są w nim jakoby niejakie iskry roztropności i cnoty ku zacnym sprawom: tak też zasię — jeśli onego przyrodzonego rozumu nie wyćwiczy umiejętnością albo wiadomością rzeczy osobnych, jeśli onych iskier cnoty i mądrości zwyczajem a ćwiczeniem nie będzie wzniecał albo rozdymał — bywa to, iż do rzeczy uczciwości przeciwnych oślep idzie, i nic bywa nadeń nic szaleńszego, nic sprośniejszego, nic niemierniejszego, nie złościwszego, nic we wszelakiej pożądliwości wszeteczniejszego; a żadna bestia nie bywa tak sprośna a okrutna, która by z jego okrutnością mogła być porównana — krótko powiadając, samo ludzkie na świecie życie jaśnie to pokazać może, jako wiele ciężkich złości chodzi za niewiadomością jako za ślepotą, a za złymi zabawami jako za zaraźliwym powietrzem. Pospolicie się to zachowuje, iż który by rzemieślnik zabił psa, ten rzemiosła musi przestać robić, a tylko się nie stawa bezecnym; a kto zabije człowieka, ten miejsca swego nie traci, na jego rzemiośle i na jego u ludzi mniemaniu nic mu nie schodzi. Jest też i to w pisanym prawie naszym, iż złodzieje, którzy by dwanaście groszy ukradli, na gardle karzą, i bywają bezecnymi; zaś mężobójce, zapłaciwszy głowszczyznę, gardła i czci nie tracą. A więc to nie ze złego jakiegoś ludzkiego rozsądku weszło w obyczaj, a potem za prawo wzięto? A to azali nie z nieumiejętności roście? Ale te rzeczy tak wiele a znacznie są sprośne, że się ich rękoma i nogami domacać może; jest inszych rzeczy wiele tak drobnych a nieznacznych, że ich żaden obaczyć nie może, chyba kto się im dobrze przypatrzy, albo kto ich dobrze świadom. — które ja wedle możności mojej umyśliłem odkryć a na jaśnią pokazać.

Naprzód wtedy o to się każdy ma najwięcej starać, aby o każdej rzeczy dobrze rozumiał a, ile może, najsprawiedliwiej sądził; potem, aby chęć swą rozumowi poddali. Albowiem nie bez przyczyny oni wielcy filozofowie o tym pisali, iże cnoty zasiadły w chęci do obyczajów skłonnej, a gdy ją ku dobremu chylić mają, hamując jej popędliwości, przywodząc je ku skromności, a podbijając je pod władzę i pod moc rozumowi, aby snać miłość albo nienawiść, nadzieja albo bojaźń, albo jakakolwiek insza namiętność granic uczciwości nie przestąpiła. Jest w księgach ludzi mądrych bardzo wiele nauk należących ku pohamowaniu takowych popędliwości serdecznych, które jeśli zbytne są, przekazują prawdziwą znajomość i rozsądek serdeczny, albo go i owszem zatłumiają, aby się okazać i na jaśnią wynurzyć nie mógł; jako w tych wierszach Medea świadczy mówiąc:

......Aliudque cupido,

Mens aliud suadet; video meliora, proboque,

Deteriora sequor, etc.

To jest:

Inszą mi rzecz mój rozum, a inszą gniew radzi;

Widzę, co jest lepszego, lecz czynię, co wadzi.

Bo to był gniew sprawił, że się Medea nie czuła; i owszem, tak jest każde wzruszenie serdeczne, iż zamyka drogę rozumowi i radom dobrym. Kogo wzrusza rzecz jaka lubieżna i dodaje mu tej nadzieje, że jej dostąpi, albo on, który już pożądaną rzecz otrzyma i stąd się weseli: a co o nim rozumiesz, żeby miał dobrego rozsądku w sprawach swych używać? Zaś oto się boi jakiej przygody, albo oto ją już na sobie odnosząc, śmęci się: aza się i ten nie musi zmienić? Widamy to, że ci co się boją, blednieją, a ci co się radują, rumiani bywają; oni się basują, a tym dobra myśl roście; a obaj ci nie tejże barwy i nie takiej myśli bywają, jakiej wtenczas, gdy od takowych namiętności bywają próżni. Bo o rozgniewanych a co trzeba mówić, którzy częstokroć zapamiętywają się i nie baczą, co przed oczyma mają? U tych też żadnego miejsca rozumowi być nie może, którzy chęcią pomsty pałają. Zazdrość roście w nas z cudzych dóbr, jakich albo my sami nie mamy, albo mniejsze mamy; a jeśli im równe, wtedy przedsię tych, którym zajrzemy, w takiej czci i wadze być nie radzi widzimy, w jakiej sami jesteśmy. Waśń z bojaźni a z gniewu roście; która iż nie inaczej wzburza serca ludzkie, które opanuje, jedno jako odejście od rozumu, przeto nie może mieć towarzystwa z rozumem. Ale kczemu to mówię? Atoli ktemu, abyśmy widzieli, że te rzeczy są jakoby domowi nasi nieprzyjaciele, którzy się w nas tak wkradli, iż za ich opanowaniem nie może się przy nas rozum albo prawdziwy rozsądek ostać. Osobna zaprawdę i zacna jest Ciceronowa powieść, gdzie mówi, że żadna nie jest tak wielka moc ani tak wielki dostatek, który by żelazem a mocą zwątlon i przełomion być nie mógł; ale serce swe zwyciężyć, gniew pohamować, zwycięstwa miernie używać, wielkiego to i mężnego serca rzecz jest; i zda mi się, że kto by się tak sprawował, nie najprzedniejszym ludziom ma być porównan, ale Bogu podobnym ma być poczytan. Ale co Cicero mówi o pohamowaniu gniewu, to się też o inszych namiętnościach serdecznych rozumieć może, które pospolicie srodze zwykły rządzić tymi, które opanują, a nie tylko tymi, których serca opanują, ale i na onych się oburzają, którzy bieg ich przerywają. Ale co mówię: przerywają? I owszem, częstokroć się i na tych oburzają, którzy ani ich drażnią, ani im żadną rzeczą przyczyny do wzruszenia dają; czego doznawamy w ludziach rozgniewanych, którzy jad gniewu swego na tych naprzód wyrzucają, co się im z przygody naprzód natrafią. Ani się też do tego moje słowa ciągną, żebym był tego mniemania, jakoby namiętność albo popędliwe chęci mogły być do gruntu z człowieka wykorzenione; ponieważ z przyrodzenia dlatego są dane, aby nas pobudzały do czynienia czegokolwiek, a drogę do wszelakich cnot albo uczciwych spraw podawały — ale aby, które są złe (bo o dobrych już nic nie mówię, które się z rozumem albo z dobrym baczeniem zgadzają) albo w czas były umorzone, albo ku dobremu obrócone, albo jednak w miernej skromności zachowane; bo to jest rzecz jasna, jako wiele i wielkiego złego stąd roście, jeśliby się takie popędliwe chęci albo namiętności puściły za swą bystrością, jakoby z nadziei płochej, gdy z niej rzeczy płonne, nikczemne i błazeńskie rostą, które sobie ludzie takową nadzieją nie inaczej, jedno jakoby we śnie, zmyślają.

Z miłości rostą gwałcenia białych głów, cudzołóstwa, nierządne z krewnymi obcowanie i insze niezliczone nierządności cielesne; z strachu roście gniew, niezgody, swary, nieprzyjaźni, sromocenia, rany, ochronienia, zabijania a między ludźmi możnymi wojny i niezliczone nędzy. A przeto takowe popędliwości serdeczne jeśli nie mogą być wykorzenione, wtedy wżdy jednak mają być hamowane a powściągane, a nie mają być obracane do żadnych rozmysłów ani do żadnych spraw, gdy się zbytnie z człowieka wynurzają. Plato rozgniewawszy się na niewolnika rzekł do niego: Wierz mi, bym się nie gniewał, nie pomału bym cię teraz bił; a gdy mu się wtenczas natrafił Xenokrates, rzekł: Skarż mego tego niewolnika, bo się ja teraz gniewam. Nie ufał sobie on zacny filozof, człowiek mądry a uczony, czując w sobie wielkie wzruszenie serdeczne. Albowiem dymy, które z zapalenia krwi pochodzą, sprawują to, że się każda rzecz większa widzi, niźli jest; jako też i słońce zda się być większe, gdy kto na nie przez dymy patrzy. A tak wszystkie rady i sprawy mają być odłożone dotąd, aż ono zapalenie krwi opłonie, a dymy wewnętrzne uchichną albo znikną — nie inaczej jako woda mętna, której pospolicie nie pijają, aż się ustoi, aby zdrowe picie nie obróciło się w niezdrowe. Ma wtedy każda nasza wola być stwierdzona tłumieniem albo miarkowaniem lub hamowaniem takowych namiętności, aby tak wiele mocy miała ku sprawowaniu rzeczy, ile sam rozum będzie potrzebował, do którego się wszystkie nasze rady i sprawy obracać i stosować mają; bo tym obyczajem zostoi się na goli ona roztropność, która jest najlepszą wszystkiego żywota ludzkiego rządzicielką, przywodząc wszystko ku stateczności, ku prawdzie i poważności, a wszystkie insze cnoty rządząc. Stąd ci roście ona najznaczniejsza cnota, sprawiedliwość, która rozkazuje, aby nikomu krzywdy nie czyniono, ale, co czyje jest, dano. Stąd roście mierność, która nas od niesłusznych rozkoszy odrywa a do słusznych wiedzie, obżarstwu i nierządności cielesnej miarę ustawuje, hamując wszelaki zbytek, a niejaki porządek i przystojność przez czas żywota ludzkiego stanowiąc. Stąd na ostatek roście męstwo, które zachowuje w niebezpiecznościach przypadających stałość i przystojność, będąc sama między inszymi cnotami dosyć zacna; która wiadomością i rozmyślaniem rzeczy wiecznych bywa rozkochana i zachowana. Bo kto jedno na onę wieczną błogosławionych stolicę pilnie serdecznymi oczyma wejrzy i na tę żywota doczesnego krótkość i ludzkich rzeczy nieustawiczność pilnie u siebie uważy: ten nie będzie potrzebował inszych napominaczów ku skromnemu znoszeniu wszelakich niebezpieczności, odjęcia urzędu, a na ostatek i śmierci (jeśliby do tego jaka potrzeba wzywała); a żadnej rzeczy straconej albo już ginącej nie będzie sobie tak wielce ważył, żeby dla niej albo wiary swej naruszyć, albo cokolwiek człowiekowi mężnemu a cnotliwemu nieprzystojnego sobie począć miał; a gdy już ma u siebie pewną wiadomość, jako sobie w sprawach postępować ma? Trzeba, aby do tego przystąpiła pilność i zwyczaj, kończyć to, czego trzeba. Albowiem człowiekowi niemiernemu nic nie jest pożyteczno wiedzieć to, co dobrze; nic nie jest pożyteczno gwałtownikowi mieć w mocy swej sądy, chyba żeby i niemiernik ku skromnemu życiu i gwałtownik ku przywłaszczaniu każdemu, co czyje jest, przyzwyczaił się, a co z przodku zda się być rzecz trudna ku uczynieniu, to by się w to ustawicznie włamował, a w obyczaj to sobie przywodził. A aczkolwiek to dobrze powiedziano, że rozum popędliwe chęci serdeczne rządzić a pod moc swoją podbijać ma, a wszakże doznawamy tego, iż próżno się rozum o to kusi, jeśli mu się człowiek w tej mierze nie czyni posłusznym, czego inaczej uczynić nie może, jeśli przez długi czas nie przyzwyczai się takiemu posłuszeństwu. Bo z ustawicznej dobrych rzeczy zabawy roście ten, o którym mówimy, nałóg, co jest jedno męstwo dobrych obyczajów. Które rozkorzeniwszy się, wiedzie nas do onego środku, który jest między zbytkiem a między niedostatkiem, abyśmy nie byli odrętwiałymi a baczenia dobrego nie mającymi; a zasię abyśmy się też nazbyt za namiętnościami serdecznymi nie puszczali. Jako wtedy nie dosyć jest na tym, iż oracz wie sposób sprawowania roli, musi przedsię onę pracę swoje umiejętnie i z pilnością sprawować, chceli wziąć z roli pożytki potrzebne; nie dosyć też jest hetmanowi wiedzieć sposób postępków wojennych; bo jeśli starania i pilności wielkiej nie przyłoży, aby się wszystko dobrze a porządnie działo, musi o zwycięstwie zwątpić. Tak też wiadomość rzeczy uczciwych kęsa nie warta jest, jeśli do niej staranie i zabawa ku wykonaniu tych rzeczy nie przystąpi. Bo wszyscy, którzy znikczemnieją albo zlenieją, nie wdając się w żadną pracę (acz ja tu nie mówię o tych, którzy inaczej postępują w sprawach, niźli umieją, którzy bez pochyby daleko gorsi są, niźli ci, którym niewiadomość albo nieumiejętność do dobrego postępku przekaza; ale o tych, którzy, będąc uczeni i w naukach biegłości mając, nigdy się jednak nie wezmą za to, coby kto pracą a potem swym sprawić mógł) ci, jako powiadam, chociaż umiejętnością i radą wiele mogą, ale iż tego nie używają, a do tego ustawicznej zabawy ani pilności nie przykładają: bywa to, iż i to, co w nich przyrodzenie albo pilność sprawiła, zniszczeje, a potem i zginie. Pewnać rzecz jest, żeć przyrodzenie w każdej rzeczy przodek ma, i okrom niego nic się człowiekowi nie powiedzie ani w pojmowaniu nauk, ani też w dostępowaniu męstwa; ale przedsię ono samo nie uczyni człowieka doskonałym w dostąpieniu którejkolwiek rzeczy. Bo żadne przyrodzenie nie może być tak dobre, które by się nie miało zepsować, jeśli go zaniedbują a ustawiczną zabawą ćwiczyć nie będą — nie inaczej, jedno jako pola, które chociaż bywają same przez się z przyrodzenia płodne, ale albo owocu żadnego nie przynoszą, albo niepotrzebne zielska rodzą, jeśli ich oracz sprawą dobrą nie wyprawi; zaś żadne przyrodzenie nie jest tak złe, które by się nie miało zgodzić do sprawowania rzeczy dobrych i powinnych — niech jedno do tego przystąpi pilność, stateczne przedsięwzięcie a serce męstwa pragnące, niech jacy będzie rozum powodem i sprawcą wszystkich postępków; — rzecz pewna, że może w tej mierze żaden nie wątpić, i owszem, czym kto ma leniwszy a tępszy rozum, tym większego do tego starania przyłożyć ma, jakoby go wyostrzył. Później podobno co chce, otrzyma, albo mniej otrzyma, niżeliby chciał, wszakże pilna chęć i ustawiczna zabawa z ćwiczeniem sprawi to, że ona jego praca nie będzie próżna. Jawne są przykłady Sokratesa, zacnego filozofa, i Stylpona Megarejczyka, o których to piszą, że wielką pilnością i potężnym w uczciwych sprawach usiłowaniem i statecznością ono swoje dzikie przyrodzenie okrócili a wielkimi i rozmaitymi cnotami ozdobili. Ktemu w ewangielskiej historii podobieństwo o talencie tego uczy, że dary ludziom od Boga dane, jeśli pilnością bywają ćwiczone, stwierdzają się i mnożą, a jeśli bywają zaniedbane, niszczeją i z gruntu się wykorzeniają; że nie bez przyczyny Paweł apostoł Tymoteusza swego napomina, aby dar od Boga dany w sobie wzbudzał a staraniem i ustawiczną zabawą polerował. A ponieważ to na każdy wiek przynależy, aby pilnością i przyzwyczajeniem gotował sobie do uczciwych spraw snadny przystęp, wtedy pierwszy wiek tak trzeba wychować i wyćwiczyć, aby się nauczył cnoty miłować a niecnotami się brzydzić; aby z tego jakoby zasiewku urosły kiedyś potem drzewa bardzo wielkie i szerokie, uczciwe a zacne owoce przynoszące; bo kto się tym sposobem zwyczai, ten każdego urzędu albo z rozkoszą używać będzie albo, jeśliby ciężki a trudny był, nie ciężki mu się będzie zdał; temu nie trzeba będzie praw albo ustaw, nie zapłaty albo nagrody jakie ani kaźni w prawie opisane takowego będą zatrzymywać w jego powinności. Albowiem sam on sobie będzie statutem, będzie miał chęć do dobrych rzeczy ustawiczną zabawą przyzwyczajoną, tych wodzów przez wszytek czas żywota swego w każdej sprawie będzie używał. Ale snać jeszcze kto będzie tym docierał, iż żaden człowiek nie jest nalezion, który będąc ze wszelaką nauką gotowy i biegłość w rzeczach uczciwych mający miałby się tak sprawować, aby wżdy częstokroć nie miał ustąpić z drogi do cnoty wiodącej, a snać by i sprośniej upadł, kiedy by się srogości praw nie bał. Wiem ci ja, iżeć w ten sposób osławują nauki i wszystkich cnot zabawę, iż żadnego, którzy się nimi bawią, ku doskonałości nie przywiodły; ale którzy około tego spór takim sposobem wiodą, tymże sposobem i zakon Boży, i wszystkie uczciwe nauki a do uczciwego życia drogi muszą ganić. Bo a który człowiek zakonowi Bożemu dosyć na wszystkim uczynił? Kto tak wielce pilnował którejkolwiek nauki, aby od jej prawidła nie miał często ustępować? A przedsię i zakon boży, i nauki uczące mądrości, tyle, ile może być, mamy do wiadomości naszej brać, abyśmy widzieli cel, do którego byśmy rady i sprawy nasze wszystkie obracać mieli; do którego czym kto bliżej w sprawach swych przystąpi, o tym mamy rozumieć, że wyższy stopień ma ku dostąpieniu największego błogosławieństwa; a jeśli się do tego będzie mocniej garnął, aby tego najwyższego stopnia dostąpił, o nie dostąpi: przedsię mu to będzie uczciwa rzecz na niższych zostać. Albowiem i w samej chęci jest niejakie męstwo, która czym się więcej wyciągnie, tym mniej człowieka pod niecnoty jakie podda.

A nie dlatego już mniej człowiek do cnoty się garnąć ma, iże żaden nie zda się być we wszelakich cnotach doskonałym; i owszem, tak się mamy sprawować, że chociażby na mocy staraniu naszemu zeszło, przedsię byśmy o to stali, abyśmy wżdy obraz albo podobieństwo jakie cnoty w sobie mieli. Aleć pobożnego starania boskie wspomożenie nie opuści, a zwłaszcza tych ludzi, którzy się mu bez przestanku modlą a pilnie poruczają.

Zda mi się wtedy, żem już dość pokazał, że po przyrodzeniu wiele należy na nauce ustawiczną zabawą a ćwiczeniem podpartej, iż ona i do wyrozumienia roztropność ostrzy i sposobność do spraw w człowieku wzbudzę i stwierdza A umyślniem chciał tu o tym szeroce mówić, abyś przyczyny dobrych obyczajów i wszelakich cnot pokazał a odpowiedź dał ganieniu onych, którzy to chcą przemóc, aby nauk wszystkich zgoła nizacz nie miano, o tylko samego przyrodzenia słuchano. A iżbyś tego jaśniej dowiódł, com powiedział, wtedy to jeszcze w różnych wiekach, osobach, staniech i w różnych rzeczach okazać trzeba.

VI. Jakie staranie ma być około dobrego ćwiczenia dziatek i młodzieńców?

Weźmijmy tedy początek tej rozprawy od wieku dziecinnego (o którym uczyniłem wzmiankę wyżej), w jakie obyczaje ma być wprawowan, a jakie mniemanie o rzeczach ma przedsiębrać, aby zarazem jakoby jaki mocny fundament zakładał żywota na potem uczciwego, świętobliwego i chwalebnego? Bo nic się do serca ludzkiego mocniej nie wlepi, jako to, do czego kto z młodu przywyknie. A tak jeśli dzieciom, póki jeszcze młode są, między insze nauki albo ćwiczenia przymieszają co szkodliwego, nie mniej to mocy na wieczne czasy w nich będzie miało, jedno jakobyś młodą rószczkę, gdy ją szczepisz, jadem napoił, która potem na wielkie się drzewo rozroście, a owoce z niego się rodzące i szkodzić będą pożywającym, i nasieniu przyczynę szkodzenia wielką dawać będą.

Niech przeto rodzice ku ćwiczeniu dziatek swoich wezmą sobie na przykład onę sprawę Chrystusowe, gdy sfukawszy ucznie swoje, którzy dziatkom do niego przychodzić nie dopuszczali, rzekł tak do nich: Dajcie dziatkom do mnie przyjść, bo takich jest Królestwo Boże; to wiedzcie za pewne: kto Królestwa Bożego nie przyjmie jako dziecię, nie wnijdzie do niego. Potem obłapiwszy je a na ręce wziąwszy, winszował im wszego dobra. A zaż się z tych słów jawnie nie znaczy, iże Bóg wielkie staranie ma o dziatkach? Które Chrystus na swym ręku nosi, które modlitwą swą ojcu niebieskiemu zaleca, do których prostoty przyzywa wszystkie, którzykolwiek chcą wniść do królestwa bożego? Obaczże wtedy każdy, jako bardzo źle czynią rodzice, którzy zaniedbawają dobrego ćwiczenia dziatkom od siebie na świat puszczonym, a do Królestwa Bożego naznaczonym.

Albowiem a dlaczegóż inszego Eli ofiarnię i z synmi swymi był od Boga skaran? Jedno dla zaniedbania ćwiczenia i rządzenia dobrego. A którzy dziatkom swym obrażenie przynoszą, ażaby nie lepiej było im, jako tenże Chrystus mówi, aby zawiesiwszy na ich szyi ośle karna byli w morzu utopieni? Niechże wtedy pilności przyłożą rodzice, aby syny swoje tymi naukami wyćwiczyli, z których by oni zarazem z dzieciństwa poczęli poznawać, co jest uczciwego, a co sprośnego? O co mają stać a czego się wystrzegać? A najwięcej, aby je powściągali od rozkoszy; bo gdzie te panują, tam się cnota ostać nie może. Trzeba też, aby im zamierzyli mierność żywności, która by była nie wydworna i ku zgotowaniu łacna a wnętrzności nie zapalająca; albowiem ten wiek gorącością sobie wrodzoną pała, nie potrzeba ognia do ognia przydawać; a pomaga to nie tylko ku pohamowaniu cielesnej pożądliwości, ale też ku dobremu zdrowiu i ku trzeźwości zachowaniu. A nie tylko niech je ciągną do mierności jedzenia i picia, ale też niech je zwyczają ku wycierpieniu zimna i gorąca i twardej pościeli; tylko tego strzec, aby co siłom ich i zdrowiu nie szkodziło, o które trzeba pilne staranie mieć, aby myśl wolniejsza była do wszystkiego gotowsza i ostrzejsza. Niechby im też zakazowali towarzystwa ze złymi ludźmi, słowa i sprawy wszystkie ich niechajby sterowali ku czci i przystojności, ku sprawiedliwości, skromności, cichości i ku skłonności; zaś sprośności, krzywdy, gniewu, zazdrości, nadętości, zbytku i okrutności niech się im każą pilno strzec. Szczebietliwość w nich niechaj hamują, z której roście wielomowność zbytnia i płochość języka w każdym wieku nienawistna i przymierzła; a jako od rzeczy sprośnych, tak i od słów nieuczciwych niechaj je hamują, biorąc od nich liczbę słów i spraw wszystkich. To by też rzecz potrzebną uczynili rodzice, gdyby wysławianiem cnoty a przypominaniem przykładów dawali pobudkę młodym dziatkom, a rozum i dowcip ich wysławiali, chociaż też i więcej, niżli prawda niesie, jako Ovidius napisał:

......Laudataque virtus

Crescit, et immensum gloria calcar hahet:

To jest:

Gdy męstwo wychwalają, więcej go przybywa,

Jako koń, dodaszli mu ostróg, prędszy bywa.

Ktemu też sentencje zacne, to jest wierszyki, nauki albo przykłady jakie w sobie zamykające, jakich w każdym języku wiele jest o cnotach i o powinnościach, wiele mogą w dziecinnym a młodym rozumie, póki jeszcze jest czysty a ziemi myślami nie splugawiony, jako jest ona piękna powieść: Nie dla tego żyw, abyś jadł, ale dla tego jedz, abyś żył; albo i ona druga: Źle nabyte źle ginie; i ona: Ręka rękę myje, miasto miastem żywić; i ona też: Cnotą trzeba urzędów dochodzić, nie forytarzami, dosyć ten ma forytarzów, kto dobrze działa; albo i ona: Trudna rzecz jest zwyciężyć drugie, ale większe jest zwycięstwo, zwyciężyć serce swe a popędliwości swe uskromić; i ona też: Jako bystrość końska bieganiem i ujęciem obroku bywa skrócona, tak pożądliwości bystre pracami i posty bywają hamowane; ktemu też i ona: Która rzecz jest ku uczynieniu sprośna, ta i ku mówieniu i ku myśleniu nieuczciwa. A zaprawdę słusznie to i prawdziwie bywa, bo dobre sprawy z dobrego umysłu i z dobrej chęci pochodzą. A przetoż rodzice, aby do każdej cnoty dziatkom swym drogę otworzyli, niech je nie tylko od złościwych spraw i sprośnych słów, ale też i od myślenia rzeczy złych, co nawięcej mogą, odwodzą; czego nie inszym sposobem snadniej dowieść mogą, jedno zabronieniem próżnowania. Niechajże wtedy tego pilnie patrzą, aby chłopięta i dzieweczki pierwszych młodych lat swych nie wiodły w próżnowaniu; niechaj się starają, aby zawżdy co robiły i iżby liczbę roboty ich od nich wybierali. A nie wadzić też nic w robocie zabawiać się jakiemikolwiek żarty, które by w sobie sposobności żadnej nie miały; mogą być do tego obrane jakie chędogie baśni albo gadki albo historie, którymi by się dzieci pobudzały do roboty, których lenistwo i ospałość godzi się słowy karać, a jeśliby od powinności swej daleko odstępowały, wtedy i rózgą skarać słuszna jest. Bo Salamon on mądry król mówi: Nie oddalaj od dziecięcia twego karności; jeśli go uderzysz rózgą, nie umrze; ty go bijesz, a duszę jego z piekła wybawiasz. A iż przyrodzenie ludzkie tak jest sprawione, iż pospolicie po robocie szukamy odpoczynku, igry i jakiejkolwiek ochłody, albo też i wolniejszej myśli: przeto rodzice niechaj się starają, aby igry dziecinne były uczciwe; co łacniej przyjdzie, jeśli albo oni sami przy dziecinnych igrach będą, albo kogo statecznego i dobrego przy nich będą chcieli mieć, którego by dzieci w uczciwości miały, wstydały się go i obawiały, a nie śmiały przed nim nic takowego mówić ani czynić, co by było sprośnego a nieuczciwego. A najwięcej tego się trzeba strzec, aby między dzieweczkami chłopięta nie przebywały, a zwłaszcza gdy już z dzieciństwa albo z chłopięcego wieku wyrastają; bo ten wiek z przyrodzenia ku pożądliwości cielesnej bardzo jest skłonny, a zwyczaje i kochania ich pożądliwe, do których się w owym wieku zapalają, nie mając żadnego rozsądku uczciwości, nie mogą być dobre i rostą w nich z laty tak, iż w dalszym wieku trudno już więc bywa tego przestać albo się oduczyć.

Mogą też dzieciom nie bronić jazdy na koniu i pieszej pracy, to jest: albo przechadzek, albo skakania jakiego, albo ciskania kamieniem, albo grania piły i inszych tym podobnych gier, by jedno tego miernie używały; ponieważ zdrowie człowiecze i siła takowymi pomiernymi pracami stwierdza się i umacnia i roście w człowieku; a zasię praca albo takowe igry zbytnie a gwałtowne wątłą ciało, a doktorowie lekarskich nauk powiedają, że takowa praca ma być albo przed jadłem, albo nie rychło po jadle; aby, gdy ciało jest napełnione, jadło za taką zbytnią pracą niestrawione nie zepsowało się, które potem złe wilgotności i ciężkie niemocy czyni; ale jakom powiedział, niech wszystkie igry będą uczciwe, niech nie będą wszeteczne , gamrackie, błazeńskie i niewstydliwe. Ktemu też trzeba pacholęta uczyć, jako się przeciw drugiemu zachować mają. Co winne rodzicom, co sąsiadom, co rzeczypospolitej? Którym sposobem towarzystwa z ludźmi i zgodę w całości zatrzymać? Jako się mają przeciw zacniejszym stawić, jako przeciw podlejszym, przeciw sobie równym, przeciw towarzyszom, przyjaciołom, krewnym i powinowatym, przeciwko zwierzchności urzędowej, przeciwko panom, sługom i nieprzyjaciołom, tak w swoich własnych jako też i w pospolitych, albo wszystkim spólnych potrzebach? A najwięcej wszytkim to należy, aby dziatki małe ćwiczyli w nabożeństwie a w prawdziwej ku panu Bogu wierze, co Chrystus ukazuje słowy wyżej powiedzianymi, gdy każe dzieciom do siebie przyjść a im błogosławi. Trzeba wtedy Chrystusa ukazować dzieciom, a znajomość bożą w nie z nienagła cedzić, aby wiedziały, od kogo się wszelakiego dobra spodziewać mają, za czyją się wolą wszystko dzieje, kto karze złości, a kto za dobry sprawy odpłatę dawa? A przetoż trzeba je wodzić do kościołów świętych na kazania, aby poznawały sposób chwały bożej i ceremonie święte, aby sakramenta miały w uczciwości, modlitwami się bawiły i do tych się rzeczy chętnie miały, którymi by i najwyższego Boga łaski dostąpiły i ludziom się upodobały. Ktemu też niechajby sobie lekarstwa gotowały, którymi by się obwarować mogły przeciwko przenagabaniu czarta, ciała i tego świata.

Pobaczywszy a wyrozumiawszy rodzice rozum albo dowcip młodzieńczyka swego, niech go wprawią w takowe nauki albo rzemiosła, do których by je przyrodzenie ciągnęło, aby takich nauk albo rzemiosł pierwsze zaprawowanie poznawać i miłować poczynał, którymi by się potem przez wszystek czas żywota swego bawić miał. A jeśliby go w obcy kraj posłać miano, takoweż staranie trzeba mieć około jego ćwiczenia, trzeba go statecznie napominać, aby się nie tak pilnie o to starał, żeby najwięcej ludzi w każdej krainie poznał, albo z mnogimi towarzystwo wziął — jeno o to, aby pilnie obaczał a przypatrował się, co też w obcych ziemiach za obyczaje, co za prawa, co za karność? aby to zasię wróciwszy się do domu umiał drugim powiedzieć ku poprawieniu i dobremu postanowieniu porządku w ojczyźnie swej. A ponieważ dziatki i młodzieńcy nie tylko uszyma, ale też i oczyma od starszych, a najwięcej od rodziców, biorą przykład i uczą się, co by też oni czynić mieli: przeto rodzice niech się wszelakim sposobem o to starają, aby oni sami tak się przed oczyma dziatek swych sprawowali, jakimi by je chcieli mieć. Zaista ojciec pijanica nie dokaże tego, aby miał w synu trzeźwości miłość wzbudzić; utratnik też majętności a na zbytnie kosztowne szaty wysadzający się nie zaleci dziatkom swym mierności a skromnego życia; także też gwałtownik a w gniewie okrutny i krwi pragniący i morderz nie będzie mógł dziatkom swoim stanowić praw cichości, układności i ku ludziom skłonności, ponieważ ludzie młodego wieku mają to sobie za rzecz piękną i osobną rodziców swych we wszem naśladować. A tu rad bych to widział, aby każdy rodzic w się wejrzał, jeśliże swoich dziatek obyczajów nie sam więcej popsował?

Wielkich panów synowie niemal wszyscy w pieszczocie i w rozpustności bywają wychowani; bawią je tańcami, lutniami, sprośnymi pieśniami, ustawicznie pochlebce miewają około siebie, tak sługi, jako i bakałarze; z młoda się uczą nadętości, zbytniej powagi i zuchwalstwa; pierwej poznawają jedwabne szaty, niż poczną mówić; dziwują się złotym łańcuchom i mnóstwu czeladzi, rozmyślają sobie jeszcze z młodości sposób do panowania i o wszelakiej pompie, biorą sobie w pamięć różność potraw i sposób pompy, a zbytnią pieszczotą wszystkę moc rozsądku albo baczenia dobrego tracą; a nie nauczywszy się nigdy posłusznym być, chcą zarazem panować albo rozkazywać. Oni też śmiesznie są nikczemni, którzy pochlebując dziatkom wielkich panów, kładą im przed oczy bogactwa, możność, zacność domu, w którym się urodziły; a pierwej w ich serca cedzą pychą i nadętość, niżli jaką wiadomość dobroci i skromności. O, jako daleko lepiej jest, aby tego dziatki nie wiedziały, a uczyły się tych rzeczy, które by pomagały do cnoty i do prawdziwej pracy pierwej, niż do onych rzeczy, które je nadętymi czynią! Bo gdy się takich obyczajów napiją, już ich żaden mistrz tego oduczyć, ani Merkury przekształtować, ani Wulkan przekować nie może; czego się mlekiem jakoby matczynym nassały, tego się przez wszystek czas żywota swego będą trzymać. To imię: cnota w uściech mają, ale rzecz samę, która za wielką trudnością i pracą bywa otrzymana, bardzo rzadko którzy znają, a jeszcze tych mniej, którzy by jej sprawami dosięgli — krótko powiadając, bywa to często, że szczęśliwe powodzenie a sposób życia skażonego sprawuje to, że i dzieci i dorośli, mężowie i starcy nie mogą być do zacnych spraw pożyteczni, będąc zabawieni nieprzystojnymi rozkoszami i rozpustami. Bo trudno temu, który przywykł źle czynić, wziąć przedsię nowy nałóg dobrze czynienia, jako i murzynowi trudno czarną skórę w jaką inakszą odmienić; a iż to nie może być okrom osobliwego daru Bożego, Pismo Święte świadczy. A przetoż takowe nieprzystojne postępki miałyby być naprawione, a prawdziwa rzeczy przystojnych znajomość miałaby być w młode dziecinne serca wsadzona; ponieważ (jakom pierwej powiedział, i niżej często o tym wzmianka będzie) szkodliwsze jest zepsowanie dobrych obyczajów, niźli złe o rzeczach mniemanie i nieznajomość prawdy; a żaden nie jest, który by nie wiedział, że w tej mierze wiele rodzicom nie dostawa. Albowiem a kto taki jest, kto by dzieci swoje dobrze ćwiczył, albo kto by wżdy umiał dobrego ćwiczenia sposób?

A w tej mierzy nic prawa nasze pewnego nie postanowiły; tylko to ten jest obyczaj, iż którzy chcą, aby dzieci ich ku jakiej sławie z cnoty rostącej przyszły, posyłają je albo do szkoły do dobrych mistrzów, albo do dworów wielkich panów, albo do kogo inszego, o którym to rozumieją, że gdyby się nim dzieci jego bawiły, uczeńszymi by się stały.

VII. Obyczaje dworu i pożytki

O szkołach na inszym miejscu namowę mieć będziemy; teraz będziem mówić o dworze, który nie bez przyczyny mógłby się zdać być warsztatem doświadczenia zwyczajów i dowcipu młodych ludzi. Jest ci zaprawdę u dworu bardzo wiele takich ludzi, którzy przyrodzenie czyje bardzo dobrze wyrozumiewają, a kto się im w moc pada, bardzo, snadnie jego obyczaje wyćwiczą, a jakoby je znowu przekują. Panie Boże daj! Aby to zawżdy, a jeśli nie może być zawżdy, wtedy aby wżdy często było z pożytkiem ludzkiego narodu; ale nie wiem, jakim sposobem obyczaje dworskie bardzo się ku próżności, marności a ku hardości nachyliły. Na sprzęt domowy, na szaty, na potrawy i na wszelaki zbytek srodze wiele pieniędzy wychodzi, zazdrości wszędzie pełno, jeden pod drugim doły kopie, głupstwo i niechęć wiele ich musi skromnie znosić; a którzy drugie cnotą a pilnością przechodzą, ci krzywdy od wiela ich i rozmaite uciski skromnie znosić muszą; przyjaźni mało nie wszędzie obłudne, a takowe, iż póty trwają, póki się tak zda, jakobyśmy łaskę wielkich panów mieli. A aczkolwiek takowe wady dworskie najdują się i między inszymi stany, ale iż obyczaje dworskie są jako w sparze, każdy się im więcej przypatruje: przeto się ich tu nie godziło przepominać. Bo to jest rzecz jawna, iż mnogie i wielkie pożytki do wszystkiej rzeczypospolitej i do drugich na stronie doma żyjących od dworu przychodzą; ponieważ w dwornej obronie są wszystkie rzeczy dobre, majętności domaków , co nie są na urzędziech, małżeństwa, płodzenia i ćwiczenia dziatek, uczciwa karność, ludzkie towarzystwo, pokój pospolity, zacność i zdrowie rzeczypospolitej. Te rzeczy są takie i tak wielkie, że żadnym sposobem tak z przygody albo z trefunku nie mogą być rządzone, ani obronione; trzeba tego, aby ci wielkimi a zacnymi cnotami ozdobieni byli, rozmaitymi a przedniejszymi naukami wyćwiczeni, którzy by o tak wielkich pożytkach radzić, a ich, jako przystoi, bronić mogli — nie inaczej, jedno jako Plato w swoich księgach, w których opisuje prawa, powiada: iż nie wołowie nad wołami, nie kozy nad kozami, ale nad obojmi tymi ludzki naród daleko nad nie zacniejszy jest przełożony; tak ci ludzkie zbory nie mogą być dobrze rządzone, albo wedle rozumu sprawowane, jedno od ludzi czelniejszych, którzy by byli jakoby jakie półboże, którzy by się, ile najwięcej a najbliżej mogą, przymykali a stosowali do dobroci a do mądrości Bożej. Wszelką wtedy pilność i staranie czynić powinni ci, którzy główniejszą zwierzchność u dworu mają, którzy przełożonymi są nad sprawami ludzkimi, aby cnoty i roztropności używali w sprawowaniu rzeczy i wszem, w obec, i każdemu z osobna należących, i aby też czeladź swoją, która się przy nich bawi i im się w sprawę dała, do wszelakiej powinności ćwiczyli. Pieśni, listy, książki gamracyjej pełne w kochaniu wielkim bywają u dworzan, a którzy się w tym nie kochają, tych za prostaki a nikczemne ludzi rozumieją. Ale trzeba to pilnie uważać, że takowe kochanie młode serce do wszelakiej rozpustności ciągnie, a do uczciwych myśli i spraw niesposobnymi czyni; bo jako Paweł święty, używając słów Menandrowych mówi, Rozmowy złe psują dobre obyczaje — ci, którzy się na taki sposób życia udali, więcej czasu trwają na kostkach, na gamracjach, na biesiadach i na trunkach; drudzy z błazny a pochlebcami nie mało godzin utrącają; są niektórzy, co nic nie umieją, jedno dobrej sławy a dobrego mniemania ludziom uwłaczać, a złorzeczeniem i tajaniem albo szyderstwem drugie trapić; które wszystkie rzeczy najwięcej się z próżnowania dzieją. A tak ci wszyscy mieliby przyzwyczajeni być do sprawowania czegokolwiek, a którzy nie chcą robić, ci też (jako Paweł święty powiada) niechby nie jedli. Albowiem ta wina jest na ludzki naród ustawiona, aby każdy w pocie czoła pożywał chleba swego. Powiadają, że się w Turcji tak zachowuje, iż wszyscy wobec ludzi, chociaż też i bogaci, i zacnych domów, w dziecinnych leciech bywają wyuczeni rzemiosła jakiego ręcznego, którym by i ciało swe w pracy trzymali i, jeśliby na nie ubóstwo przyszło, żywność sobie gotowali. Ale naszym dworzanom nie tylko ręczne rzemiosła, ale i wolne nauki umieć, zda się być rzecz bardzo chłopska. A stąd że też żywą w lenistwie i w nikczemności, za którą idą szachy, kostki, truneczne biesiady, gamracje i insze dworne zarazy. Ale od takowej zarazy trudno młode ludzi pohamować, chyba żeby osoby zacne i poważne na to były postanowione, którzy by ich złych obyczajów przestrzegali a srogością jaką karali. A o ćwiczeniu obyczajów dziatek i młodzieńców, jako przedtem czyniwała w wielu ziemiach pilność rzeczpospolita dobrze postanowiona, wielkim świadectwem może być on chłopiec od areopagitów na gardło skazany, iż przepiórkom oczy wyłupował. Uczynili to oni święci sędziowie nie w ten sposób, aby przepiórki w tak wielkiej wadze u nich byli, ale iż to rozumieli być złego serca znakiem i wielu ludziom co złego miało uróść, jeśliby on chłopiec był dorósł, a przetoż go na gardło skarali, tego mniemania będąc, iż wiele na tym należy, złe chłopięce obyczaje karać. My o to nie dbamy, albo tego lada jako przestrzegamy, a mniemamy, że niewiele na tym należy, jakimi obyczajami albo jakim sposobem kto pierwszy żywota swego wiek przeżywie? A przetoż też wiela ludzi czasem opłakiwamy starość; bo to być nie może, aby wiek dorosły miał być chwalenia godny, który z młodu nie bardzo dobrze był postanowiony albo wyćwiczony.

VIII. Jakie ćwiczenie ma być młodzieńców, a jakie przykłady sobie mają brać, aby ich naśladowali? Przy tym jest zamknienie słów wyżej powiedzianych

Wszyscy wtedy młodzieńcy, a zwłaszcza ci, którzy czasu swego mają być sługami rzeczypospolitej, mają się o to pilnie starać, aby jeszcze zarazem z młodu przejmowali i w pamięć sobie brali sposób postępku w rzeczach a ćwiczyli się w naukach potrzebnych do spraw; które nauki czasem od ludzi zacnych pochodzą, czasem też i zwyczajem bywają wniesione; a niechaj nie mają za to, aby prędkością rozumu a niejaką przyrodzoną ostrością mogła się każda sprawa odprawić; boć do sprawy a do uporu zatrudnionego trzeba nauki, które abyś dobrze rozsądził albo wyprawił, uczciwsza zaprawdę rzecz jest, żebyś ty sam mógł obaczyć własność rzeczy tej, o którą gra idzie, niźlibyś zawżdy na zdaniu drugich ludzi zawisnąć miał. Niechaj wiedzą młodzieńcy, iż do odprawowania spraw wielka różność jest między nieukami a między dowcipami, między nikczemnymi a między mężnymi. Niech w sobie rozmyślają, że prawa, cześć a uczciwość nie zależy w zacności rodzaju, nie w bogactwach, nie w mnóstwie albo okazałości sług, co zarówno tak dobrzy, jako i źli miewają — ale w tych cnotach, które właśnie dobrym przynależą, jako: w roztropności, szczodrobliwości i w lekkim ważeniu albo wzgardzeniu przypadków ludzkich. Tych cnot niech się przyuczają poznawać a ćwiczyć się w nich, aby nimi nie tylko o sobie, ale też i o drugich umieli radzić. A iż ten wiek bardzo łacno i wielekroć upaść może, przeto i z ludźmi poważnymi a mądrymi towarzystwo mieć winni i przykładów i obyczajów cnych ludzi naśladować mają, które z rozsądku ludzi dobrych bywają pochwalone a na przykład dane, a najwięcej w sprawach wojennych i domowych. Takowy obyczaj iż bywał pospolity u Rzymian, świadczy Wirgilius, gdzie o Palancie, którego był ojciec jego dał za towarzysza Eneaszowi, tak pisze:

Sub te tolerare magistro

Militiam, et grave Martis opus, tua cernere facta

Assuescat, primis et te miretur ab annis.

To jest:

Polecam ci nadzieje i pociechy moje

Eneaszu, Pallanta, na te straszne boje;

Niech się uczy od ciebie żołnierskich trudności

Cierpieć, Marsowe sprawy znaszać w swej młodości,

Niech się twojemu męstwu z pilnością dziwuje

I wszystkim miłym cnotom zawżdy przypatruje.

To też daje znać i Cicero, który to przypomina, że go ojciec jego był dał naprzód dla ćwiczenia do dworu Scewole wieszczka, pana zacnego, aby, póki by mógł, od boku onego starca nigdy nie odstępował; a potem, gdy ten wieszczek umarł, udał się do drugiego Scewole biskupa, aby ich mądrością sam się też mędrszym i uczeńszym stał. Wybornie to zaiste Cicero, jako i innych wiele rzeczy, uczynił. Abowiem przyszedłszy już ku dostałemu wieku, nie możesz już tak łacno na drogę prawego rozumu nastąpić, ani też cnot zacnych tak wiele z siebie pokazować, jeśliże w młodym wieku nie założysz w sobie fundamentów nauk, a jeśli nie przywykniesz tego w kim z młodu naśladować. A rad byś to wiedział, aby wielcy panowie pilnie obaczali i u siebie rozważali te dwory, u których się Cicero bawił, i ich umysły, aby też oni także swoje dwory nie za co inszego u siebie mieli, jedno za szkoły wszelakich cnót, których szkół niechby się oni sami wyznawali być mistrzami i ojcami, a nikogo do nich nie puszczali, jedno tego, który by albo zacnymi jakimi uczynkami znaki męstwa i cnoty pokazał, albo tego, który by jeszcze prostakiem i nieukiem był, a chciałby się uczyć i do wszelakiej cnoty ustawiczną zabawą ćwiczyć. Niechby przeto wielcy panowie w tych pospolitych szkołach mieli rozmaite ćwiczenia i nauki, których by się dworzanie wyuczali a do czci i sławy pobudzali. Niech im przykładają przed oczy osobne a zacne przykłady męstwa i sprawiedliwości, powściągliwości, wstydu, czystości i innych cnot, których by młodzi ludzie naśladować a obyczaje swe do ich stosować mogli. Niechby młodszym z przodku dawali nauczyciele, którzy by je uczyli i mówić i czynić, jaki był dan Phoenix Achillesowi od ojca Peleusa, który tak mówi do Achillesa:

… Tibi a patre comes atque magister

Sum datus, ut proecepta tibi rerumque bonarum,

Verborumque darem; rebusque ut fortis agendis

Esses, et verbis posses orator haberi.

Nondum etenim poteras primis hoec nosse sub annis,

Queis rebus laus magna viris et summa paratur

Gloria, bellorum meritis atque arte loquendi.

To jest:

Dał mnie tobie ojciec twój za mistrza własnego,

Abym cię z młodu ciągnął do wszego dobrego,

Żebyś umiał rycerskie sztuki wyprawować,

A między rozumnymi roztropnie wotować;

Bowiem nie mogłeś tych spraw umieć w swej młodości,

Przez co ludzie przychodzą k sławie, k znajomości;

Lecz inaczej (wiedz) wszyscy sławy nie miewają,

Jedno gdy więc mężni a wymowni bywają.

Albowiem co dobrego okrom takiej srogiej karności być może, pokazują to jaśnie obyczaje wiela onych dworzan, którzy się o to najpilniej starają, aby pochlebowali, biesiadowali, tańcowali, a gamracji patrzyli. A przetoż wielcy panowie, jeśli chcą ludzkie rzeczy dobrze opatrzyć i o nich dobrze radzić, albo tym sposobem, jakom powiedział, niech dwory swoje chowają, albo jaki lepszy sposób wynajdą, żeby jednak kiedy mieli ludzi, które by już wyuczone a wyćwiczone z tych szkół na posługę rzeczypospolitej wysyłali; którzy by przewdziawszy u dworu sposób rządzenia rzeczypospolitej, jako ją doma i sprawować, i od nieprzyjaciela na ukrainie bronić, wychodziliby przed inszymi jako hersztowie na plac — albo jako oni dawni bohaterowie, gdzie by częścią prawa stanowiąc, częścią około sądów radząc, częścią krzywdy od ludzi odganiając, częścią ojczyzny broniąc, pokazowali to, że są karności dworskiej wychowańcami nie lada jakimi. A jeśli się komu ta moja powieść zda być płonna, temu, nie rozumiem zaprawdę, co by się już mogło zdać potrzebnego ku uczciwemu, zacnemu, mężnemu a poważnemu na świecie życiu. A więc ty tak będziesz mniemał, żeby się tylko tego synowi twemu trzeba uczyć, jakoby strojnie chodził, których by słów do zalecenia używać miał, z jaką by postawą do wielkich panów mówiąc czapki zdejmować albo się kłaniać miał, którymi by sposoby bogactwa zbierał, dom swój świetny uczynił, ogrody dobrze zarobił, sprzęt domowy albo rynsztunek ozdobny miał, sługi strojnie nosił, ucztę kosztowną sprawił, jakoby też goście przyjmował a urzędów zacnych dostępował? A nie będzieć się zdała potrzebna rzecz uczyć mu się tego, jakoby mógł przyść ku miernemu życiu, ku skromnemu tak szczęśliwych, jako i nieszczęśliwych przypadków znoszeniu, jakoby umiał rozeznawać i rozsądzać sprawy ludzkie — nawet aby sobie w sprawach i w mowie tak poczynać umiał, jakoby się stąd i obyczaje jego bez nagany być pokazowały i domowników jego stateczność i świętobliwość żywota; a iżby się to pokazowało, że on to czyni częścią dla czci swej, częścią z miłości rzeczypospolitej i pobożności, albo przystojności chrześciańskiej? Widzi mi się, te rzeczy, którem teraz wyliczył, są takowe, że się ich każdy bardzo łacno okrom mistrza albo uczyciela nauczać może; a one, którym powiedział pierwej, potrzebują długiego ćwiczenia i pilnych uczycielów? Dziwnie — lecz dajmy temu pokój, a nie dajmy tych plotek w się wmówić onym ludziom, którzy mniemają, że nie mogą inaczej swej nieumiejętności obronić, jedno hańbiąc a sromocąc nauki i uczciwe z młodu ćwiczenie. My to u siebie za pewną rzecz miejmy, że nie masz większej zarazy albo skazy obyczajów, jako nieumiejętność a złych rzeczy ustawiczna zabawa; a zasię nic nie jest pożyteczniejszego ku dobremu wyćwiczeniu obyczajów, jako serce mieć obciążone dobrych rzeczy znajomością, a ktemu przykładów ludzi doświadczonej cnoty, któreśmy widzieli albo o nich czytali, naśladować, przyłożywszy do nauk zwyczaj, który jest najlepszym mówienia i czynienia mistrzem. Lecz już o obyczajach wszech młodzieńców, którzy by chwalebnie w rzeczypospolitej chcieli mieszkać i w obec i z osobna, niech będzie dosyć.

IX. O królu

1. Przyczyna, dla której króle postanowiono. 2. Różny sposób obierania i panowania królów polskich, niźli niektórych inszych narodów. 3. Opisanie cnót, którymi dobrzy królowie ozdobieni być mają. Pierwsza jest roztropność, która z ustawicznej zabawy z ludźmi uczonymi i wystrzegania pochlebców roście, z czytania też ksiąg tak pisma świętego, jako też i inszych potrzebnych. Wtóra: mierność popędliwościom serdecznym i rozkoszom cielesnym miarę zagranicza. Trzecia jest sprawiedliwość, której pierwszy urząd jest cnoty zapłatą nagradzać, a występki karać, więcej o rzeczypospolitej, niźli o swej własnej myślić, o wszystkich członkach rzeczypospolitej mieć pilne staranie, a żadnego nie opuścić; między obywatelami ziemi stanowić równość, odjąwszy im pychę, hardość i nadętość; o cnocie i zacności wszystkich jednako sądzić i myślić; żadnej cześci rzeczypospolitej nie opuszczać, oskarżaniu nie zarazem i nie skwapliwie wierzyć, między wielkimi pany nieprzyjaźni nie siać, ani też możności ich niszczyć albo tępić; niezgody między obywatelami wykorzeniać, a zgodę stanowić, wiarę każdemu zachować, też i nieprzyjacielowi. Czwarta cnota królowi należąca jest szczodrobliwość, mieć na to pilne baczenie: komu, co, dla czego a jako wiele dać? Piąta jest męstwo a wielkie serce, skromnie wszystko znosić tak szczęśliwe, jako też przeciwne rzeczy, a potem dla ojczyzny a dla sprawiedliwości gardło dać. Szósta jest zamknienie tego miejsca w cnotach i o przyczynach, dla których króle postanowione? 4. Część tego rozdziału jest, iż król nie tylko wedle wyroków albo statutów, ale też wedle przykładów ma rządzić. 5. Iż król sprawy swoje ustawicznie ma Bogu poruczać.

Teraz już o obyczajach drugich części rzeczypospolitej mówić będziemy, a poczniemy od królewskiej władzy, którą prawie za boską poczytać mamy, ponieważ samego Boga, który wszego świata jest królem, obraz na ziemi wyraża. A tak nie może żaden tej władzy szczęśliwie okrom rozmaitych a wielkich cnót sprawować, i to przyczyna zda się być, dla której ludzie z dawna poczęli jednemu być posłuszni — gdyż w każdej rzeczypospolitej bardzo mało zawżdy takich bywało, którzy by insze mnóstwo ludu cnotami przechodzili; a przetoż onego, którego między wszystkimi najmędrszego a najsprawiedliwszego być rozumieli i o którym tę nadzieję mieli, że się wszystkiej rzeczypospolitej dobrze zachować mógł, tego panem wszystkiej ziemi obierali a jemu rządzenie zlecali. Potem za czasem to przyszło, że takową władność synom królewskim poczęto zlecać, o których ta nadzieja była, że nie tylko na państwo, ale też i na cnoty a zacne przodków swoich sprawy nastąpić mieli. Jakoż jednak u wielu narodów w zwyczaj to weszło, iż synowie królewscy na państwo po ojcach wstępują — ale u Polaków nie dosyć jest urodzić się synem królewskim; trzeba, aby był obran ten, który by tę najwyższą władzą rządził. Albowiem czym jest sternik w okręcie, tym się zda być król w królestwie; a to jest rzecz pewna, iż żaden mądry nie obiera sternika do nawy dla zacności rodzaju, ale dla godności a umiejętności sterowania; a tak i królowie nie dla zacności rodu mają być obierani, ale dla umiejętności rządzenia rzeczypospolitej. A ponieważ królowie polscy nie rodzą się, ale za zezwoleniem wszystkich stanów bywają obierani, przeto nie godzi się im tak tej władzy używać, aby mieli wedle woli swej albo prawa stanowić, albo podatek na poddane wkładać, albo co na wieczność stanowić. Bo wszystko czynią albo wedle społecznego wszystkich stanów zezwolenia, albo wedle zamierzenia praw; co wżdy jednak lepiej, niżli u onych narodów, których królowie i podatki wedle woli wkładają, i wojny z postronnymi zaczynają, i insze rzeczy sprawują; co aczkolwiek często za przyczyną i z dobrem rzeczypospolitej czynią, ale iż prawu nie podlegli, przeto się łacno do onego mierzionego tyraństwa zmykają, któremu przyzwoito jest wszystko wedle upodobania swego czynić; gdyż przedsię królewska władza winna obyczajów i praw ziemskich słuchać, a wedle zamiaru ich ma rządzić. Dla czego też wszyscy królowie polscy (okrom Bolesława, onego mężobójcy) aż do śmierci zacność swoję w całości zachowali, i zawżdy je za niezwyciężone miano — nie tak, jako królowie a panowie innych narodów, z których jedni albo od swoich albo od postronnych ludzi byli wygnani, drudzy gwałtem a zbrojną ręką pojmani, niektórzy byli wnętrznymi obywatelów swych rozruchami strapieni i znędznieni, niektórzy też w bitwie od nieprzyjaciół porażeni. Atoli odnieśli polscy królowie słuszną miarkowania we wszem swego i cnoty swej zapłatę, a przetoż i teraz sławna i zacna jest ich pamięć, i każdemu wdzięczna, w uściech ludzkich zawżdy brzmi i na potem nigdy nie będzie zamilczana. Zaiste, kto w takiej wielkiej władzy rzeczpospolitą dobrze rządzić chce, temu nie dosyć jest czcią a dostojnością drugie przechodzić, ale też roztropnością i inszymi cnotami musi nad drugie wiele mieć. Roztropność przychodzi nam z doświadczenia albo naszego, albo kogo innego; ale męstwo i cnota z naszych własnych spraw. A okrom roztropności żaden me może ani sobie dobrze poradzić, ani drugiemu pomóc może. A przeto królowie mają się zabawiać ludźmi statecznymi, poważnymi i roztropnymi, a od nich rady we wszech sprawach szukać mają. Księgi też trzeba im czytać, bo trudno się może naleźć insza droga, którą by kto łacniej mądrości dostąpić mógł, jako czytając wiele i słuchając, a w pamięć sobie biorąc. Świadczą historie o wielu królów starodawnych, którzy żadnego dnia nie opuścili, aby czegokolwiek czytać nie mieli; ludźmi się też uczonymi bawili, które w uczciwości miewali i radzi ich słuchali. Aelius Lampridius pisze, iż Aleksander Severus rzymski cesarz miał to w obyczaju, że nic nie stanowił okrom uczonych a mądrych ludzi, którym dawał czas na rozmyślenie; a około prawa i spraw sądowych radził się ludzi w prawie biegłych, zaś o rzeczach rycerskich radził się żołnierzy starych i tych, którzy by miejsc dobrze świadomi byli, a najwięcej od tych, którzy historii świadomi byli, doświadował się, jakoby sobie oni starzy cesarzowie w rzeczach tym podobnych poczynali — co iż też Karzeł V, rzymski cesarz i Ferdynand król, oba mężowie mądrzy i mężni, w obyczaju mieli, samem tego doznał, gdym u nich przy naszych posłach był. A najwięcej te księgi królowie czytać mają, które są pisane o rządzeniu królestwa i rzeczypospolitej, albowiem w tych księgach wiele napisano, czego nie śmieją poddani królom swym mówić. Pożyteczna też jest królom wiedzieć obyczaje wszystkich narodów, a zwłaszcza tych, z którymi jaką sprawę kiedykolwiek mieć mogą.

Sprośna rzecz jest tego zwać monarchą świata, który o świecie nic nie wie. Bo a jako ten co sobie może dobrze począć z onymi, których obyczajów nieświadom? Jako w onych ziemiach szczęśliwie wojnę wieść może, których położenia nie wie, nie wie, czego mają dostatek, a czego im nie dostawa? Niektórzy też, którzy w pamięci ludzkiej przedniejszymi są, żadnej nauki nie opuścili, w której by się wiele ćwiczyć nie mieli. Cajus Juliusz cesarz, on najpierwszy monarchii rzymskiej sprawca, powiedają, iż o języku łacińskim księgi do Cicerona pisał; tenże też między najsławniejsze oratory jest policzon. Lecz onych czasów największa to była wielkich panów sława, którzy też sposób wymowy na świat wydali: jako Brutus, Crassus, Lucullus i Cicero. Ale którzy i co zacz byli, w jakiej rzeczypospolitej mieszkali, i jako zacnymi sprawami sławni! Aleksander Macedoński tak się wielce w nauce o tajemnicach rzeczy przyrodzonych kochał, że też na Arystotelesa mistrza swego ciążył, iż ono, czym wszystkie insze ludzi przechodzić chciał, to drugim ucząc i pisząc podawał. Powiedają niektórzy, że gwiazdorskie nauki naprzód królowie egipscy wynaleźli, w której ów Juliusz cesarz tak dalece przodek miał, że rachunek roku (w czym przedtem za niedbałością, do których należało, wielka bywała omyłka) do biegu słonecznego przystosował; który rachunek tak się wszystkim spodobał, że go i do tego czasu wszystko chrześcijaństwo używa. Karzeł też V cesarz, następując na takowe do wiecznej sławy stopnie, iż go w tej mierze nie wydał, świadkami są znamienite one i pilnością uczynione tablice, na których są położenia krain, zawroty okręgów niebieskich, położenie i biegi gwiazd; które tablice, gdziekolwiek jedzie, chociaż też i na wojenną wyprawę, powiadają, że je zawżdy z nim wożą. Albowiem to piękna rzecz jest, aby zwierzchni panowie jako zwierzchnością panowania, tak też naukami albo wiela rzeczy wiadomością drugie ludzie przechodzili. Lecz naprzód królowie i inni zwierzchni panowie zakon Boży umieć mają, jako Mojżesz w piątych księgach swoich rozkazuje tymi słowy: Gdy usiędzie król na stolicy królestwa swego, niech zakon Boży od ofiarników weźmie, a niech go czyta przez wszystkie dni żywota swego, aby się uczył bać się pana Boga, a strzec przykazania jego, od którego aby nie odstępował ani na prawo, ani na lewo, aby przez długi czas królował on sam i synowie jego. Bo zaprawdę słowem Bożym może wiele rzeczy dobrze osądzić nie tylko w religii, ale też w rzeczypospolitej i w innych rzeczach każdemu z osobna należących. Bywał ten czas, iż ci, którzy królowali, byli albo filozofami, albo prorokami, i rzecz pewna, że naonczas rzeczypospolite bywały bardzo dobrze sprawowane. A teraz wiele jest zwierzchnych panów, którzy za to u siebie mają, że im nic do tego, a przetoż też w prawiech wiele przewrotności i w rzeczachpospolitych wiele się błędów i nierządów najduje. Nie masz przeto żadnej inszej bliższej ku dostąpieniu mądrości drogi, jedno czytanie ksiąg tak świętych, jako też i innych od ludzi uczonych napisanych, a potem zabawa z ludźmi dobrymi a roztropnymi, którzy by i zdrowe rady dać mogli, i te rzeczy, które by źle postanowione albo uczynione były, strofować a poprawować ich śmieli. Zaiste słusznie za podejrzaną ma być powieść tych, którzy się nauczyli, komu kwoli co mówić, a prawdzie nic; którzy ani słowy, ani rzeczą nie umieją się nikomu uprzykrzyć, ale albo wszytkie, chociaż też wielkiej przygany godne, tak słowa, jako uczynki wielkich panów pochwalają, wysławiają i dziwują się im — albo, jeśli niektóre chwalą, niektóre ganią, wszakże w tej mierze używają słów nie dosyć czyniących rzeczom, ale w dobrych rzeczach kresy wychwalania przestępują, a we złych ganienie krócą. Albowiem w mówieniu prosto zgoła więcej trzeba patrzyć prawdy, niźli misterstwa; i tak rozumiejmy, że ten najlepiej mówi, który słowa z rzeczą zgodne mówi. Znamienicie Agesilaus lacedomoński król mówił, że z onymi mieszkać żądał, którzy by wdzięczni a krotofilni byli, którzy by też wedle rzeczy i wedle czasu zasmęcić przyjaciela, a czasem też się sprzeciwić mu się i umieli. Powiadał też, że od tych rad słuchał wysławianie siebie, którzy by też, gdyby potrzeba tego była, ganić się go nie wstydali ani obawiali. Ma się wtedy wystrzegać, każdy człowiek, ale najwięcej zwierzchny pan, obcowania z pochlebcami, którzy wielką przykażą bywają do tego, aby człowiek samego siebie poznał.

Aleć wszystkim ludziom ta wada zda się być wrodzona, iż się kochają w pochlebcach. Bo iż każdy miłuje samego siebie, a ktemu i sam sobie wiele przywłaszcza, i chce, aby mu drudzy także więcej, niźli przystoi, przywłaszczali: przeto też stąd to pochodzi, iż pochlebcę jakoby cnót swoich świadka rad przyjmie, a z chęcią jemu uszy otworzy. Ta lepak wada z nieuznania samego siebie a z płochości obyczajów pochodzi, a żaden tej wadzie nie może łatwiej odeprzeć, jako i uznaniem samego siebie a miłością prawdy.

Albowiem kto w mowie albo we wszelakiej powieści i w obyczajach nic nie będzie miłował zmyślonego, obłudnego i farbowanego, ten zaprawdę i drugim nie będzie pochlebował, i cudzymi podchlebstwy łacno wzgardzi. A jeśli że ludzie prości, którzy się w pochlebcach kochają, słusznie mają być ganieni, o jako daleko panowie zwierzchni więcej! Których serca omylnym mniemaniem napojone łacno się do rzeczy nieprzystojnych a szkodliwych nakłonią, napominaczów nie cierpią, występku nie żałują, prawdą się obrażają, a w próżnej się powieści kochają. Ale obyczaje skażone przywiodły to, że ta wada nigdzie indziej więcej, jako przy dworze zwierzchnych panów płuży tak, iż rzadko za dobrego dworzanina mają tego, który nie umie pochlebować, kwoli drugim mówić a wedle czasu i miejsca czegokolwiek zmyślić; a stąd że dom, który by z siebie miał dawać wiele przykładów rozmaitych cnót, pokazuje z siebie tę sprośną a prawdziwie szkodzącą wadę. A przetoż tej wady trzeba się pilnie strzec; prawda i roztropność ma być miłowana, której jeśli nie mają ci, co wszystkim władną, wtedy tacy, pomieszawszy wszystko, sami potem z wielkim złem ubogich ludzi upadają. Bo to być nie może, aby okrom roztropności rzeczypospolite mogły być dobrze rządzone, gdyż ta jest wodzem i rządzicielką spraw uczciwych i wszech cnót; których pospolicie cztery liczą: miarkowanie popędliwości, sprawiedliwość, szczodrobliwość a męstwo, które aczkolwiek do szczęśliwego na świecie życia każdemu wielce potrzebne są, ale królom, którzy rozmaitym narodom rozkazują, daleko potrzebniejsze. Bo żaden nie może drugim dobrze rozkazować, który popędliwości swoich pohamować nie może; także, który by był niesprawiedliwy, który by był nieśmiałego serca a który by ludziom godnym potrzebującym nierad swego udzielił. Mówmyż wtedy już o każdej z tych cnót z osobna.

Naprzód o umiarkowaniu albo hamowaniu, które popędliwości serdeczne skromi, władzą panowania ma na wodzy, w każdej rzeczy miarę stanowi. Dobrze zaprawdę o tym Cajus Cesarz, jako pisze Sallustius, rozumiał, aby ci, którzy o rzeczach wątpliwych radzą, waśni, przyjaźni, gniewu i miłosierdzia próżni byli; a jeśli to jest rzecz słuszna i przystojna, aby ludzie żadnych urzędów na sobie nie mający wtenczas, gdy o czym radzą albo co inszego sprawują, byli próżni gniewu i inszych popędliwości: jako daleko więcej zwierzchni panowie, których i gniew łacno się do okrucieństwa prowadzi, i insze namiętności serdeczne za małą pracą do swoich skutków mogą przyjść!

Zaprawdę ten, który sam sobie nie panuje, a który namiętnościom swoim służy, nie godzien, aby go panem zwano. Albowiem każdy pierwej sobie panować albo rozkazować ma, niźli drugim. Grecy takie namiętności zowią pathe, to jest cierpienia; bo cierpią zmysły jakoby od tych namiętności zbite, które im do tego przykazują, aby prawdy nie poznały; a stąd ci owi panowie w tragediach od gniewu ślepi a do zapalczywości szaleni. Lecz i pospolity żywot ludzki świadczy, jakie swary, zwady i bunty wzruszać zwykli, którzy się takim namiejętnościom rządzić dopuszczają; a przetoż tym więcej zwierzchnym panom i wszystkim inszym na urzędziech będącym przystoi, aby się ich strzegli a umysł swój do własnego i prawdziwego sposobu sprawowania rzeczy przyzwyczaili, aby państwo albo urząd swój dobrze rządzić a w sprawach tak sobie poczynać mogli, jakoby było co chwalić; a zarazem też, aby się od rozkoszy cielesnych hamowali, albowiem one wątlą siły serdeczne, a człowieka, który się w nie wdawa, z jego zacności zrzucają a od zacnych i uczciwych prac odwodzą, i nie dopuszczają mu, aby, mając je w mocy, mógł siebie długo używać. Świadkiem jest żywot ludzki, i księgi ludzi mądrych tego uczą, że się tak znajduje. My wtedy, dawszy już temu miejscu pokój, mówmy o sprawiedliwości, której aby ludzie używali, wtedy (jako Herodotus przez tłumacza Cicerona powiada) za onych dawnych czasów króle dobrze obyczajne obierano. Tej własny jest urząd, każdemu przywłaszczyć to, co jego jest; a to się we dwóch rzeczach najwięcej pokazuje: w zapłatach, i w kazaniu. Dziś pospolicie na karanie jest wżdy jakiekolwiek baczenie, ale na zapłaty bardzo małe, chyba żeby kto czym inszym się zalecić albo upodobać mógł, niżli samą cnotą. Bo ludziom ubogim, chociażby się też wszelakimi cnotami ozdobili, żadne albo bardzo małe zapłaty bywają naznaczone tak z strony bogactw, jako z strony łaski i dostojności jakiej. A coż inszego jest, jednę część rzeczypospolitej, która dobrze ma być rządzona, na baczeniu mieć, a o drugą nie dbać, jeśli nie to? Jeśli wszyscy przystojnymi mękami bywają karani za występki, czemu by też nie wszystkim jednakie zapłaty były dawane za ich cnoty? Albowiem on Solon w prawach ateńskich napisał, iż rzeczpospolita tak wiele zapłatami jako i karaniem stoi. Bo jeśliby dobrym nie płacono albo nie nagradzano, a złych nie karano, wtedy rzeczpospolita w swej całości długo stać nie może. U nas karania w prawach opisane są, a zapłaty widzimy być w rozdawaniu urzędów położone; ale o tych obydwu rzeczach na swych miejscach mówić będziemy. Teraz o tym, co królom jest najpotrzebniej w sobie mieć, mówmy: aby rzeczpospolitą nad inne wszystkie rzeczy miłowali, żadnej części jej nie zaniedbywali, a nie tak wiele swemu własnemu pożytkowi, jako pospolitym u swych poddanych usługiwali. U starych ludzi to było, iż ilekroć którego króla królem mianowano, tyle razów go też zarazem i stróżem ludu albo pasterzem nazywano; którymi słowy napomniano go, aby pamiętał karmić tych, których rządzić albo im panować chce. A pasterzowi dobremu to należy, aby nie tak wiele o sobie, jako o trzodzie myślił; co iż woli Bożej jest, świadczy o tym prorok Ezechiel tymi słowy: Biada pasterzom, którzy sami siebie karmią, iżali trzody nie od pasterzów mają być karmione? Jest o tym i inszych słów wiele, które tamtenże prorok wspomina. Jako wtedy na pasterza należy, więcej o trzodzie, niźli o sobie myślić, takci też należy na króla, to jest na przełożonego a na stróża ludzkiego, wszystkie sprawy stosować ku pożytkowi nie swemu własnemu, bo to jest tyrańska rzecz, ale tych, których rządzi. Albowiem którzy w rzeczypospolitej więcej o swych pożytkach myślą, ci zacności osoby pańskiej swej tak, jako przystoi, bronić albo przestrzegać nie mogą, bo często się skłaniają ku czynieniu krzywdy, sama możność poda im ku szkodzeniu ludziom drogę. A tego, kto baczy, iż temu, komu wszystko ciało poruczone, nie godzi się o jednych członkach staranie mieć, a drugich nie, większą wolność jednym obywatelom swym, niźli drugim dawać, więcej niektórym w radzie deferować,obywatelom swym, niźli drugim dawać, więcej niektórym w radzie deferować, albo im większą zwierzchność przywłaszczać, niżeli drugim? Co jednak jako jest potrzebna, gdy się to dzieje osobom onym, których wżdy zwierzchności takowej przyczyną albo fundamentem jest mądrość, wierność i cnota: tak zasię jest rzecz nieprzystojna ony ważyć, albo im jaką zwierzchność przywłaszczać, w których tego wszystkiego nie masz. Bo gdzie takowa jest przychylność do jednej strony większa, niźli do drugiej, wtedy stąd wiele złego przychodzi i między urzędy bywa wielka mieszanina, a często się trafia, iż ci, którzy bywają zaniedbani, wtedy i oni albo nie dbają zgoła o rzeczpospolitą, albo ją w nienawiści mają; a którzy nie wedle godności są na urzędy wywyższeni albo jakimi pożytkami opatrzeni, ci albo się nie godzą na urzędy rzeczypospolitej, albo się nie tak przeciwko niej zachowują, jakoby powinni; ktemu między tymi stronami dzieją się wielkie krzywdy, bitwy, zabijania i inszych złych rzeczy wiele. A ponieważ rzeczpospolita jest z różnych ludzi, które w sobie ma zebrana, to jest: z ubogich, z bogatych, z szlachty, z mieszczan i z innych stanów: wtedyć też król o to się ma pilnie starać, jeśli chce mieć trwałą między obywatelami ziemi swej zgodę, aby postanowił między nimi, ile by mogło być, porównanie, nie tym sposobem, aby już wszystkie rzeczy były między nimi wspólne — albo żeby bogatym miał ujmować to, co by ubogim dawał, albo żeby miejskiego stanu ludziom prerogatywy albo wolności szlacheckiej pozwalać miał, albo wszystkie stany mieszać — ale żeby tym wszystkim stanom chlubę niepotrzebną, nadętość, pychę i insze zarazy, towarzystwo ludzkie przerywające albo psujące, odjął. Widamy tego dosyć, gdy ludzie takową wadą zarażeni popisują się jawnie z tą przemierzłą, nadętą a rzeczypospolitej wielce szkodliwą nierównością, czyniąc się nad drugie ludzie zwierzchniejszymi, albo zacniejszymi świetną szatą, mnóstwem sług, dawnymi herbami, dodatkiem oręża, półhakami albo harkabuzami i łyskaniem mieczów; a z tejże nadętości dostojeństw żądają, urzędów się domagają, podlejsze a nie tak możne straszą, a onym, którzy są niższego rodu a nie tak możni i nie tak bogaci, nie pomału w cnocie i godności naganiają. A stąd że pospolicie rostą owe słowa i pisania uszczypliwej żółci pełne, chłopska krew nigdy nie może życzliwą albo przyjazną być szlacheckiej krwi. Za takimi słowy, a gdzie takie zarazy panują, żadne porównanie, to jest: żadna skłonność, żadne dobrowoleństwo, żadne miłosierdzie i żadna sprawiedliwość w rzeczypospolitej być nie może. Zaś zdjąwszy z bogactw ludzi bogatych górne mniemanie, z narodu szlacheckiego nadętość i wysoką myśl, z możniejszych pychę, porównają się zwierzchni i zacni z niższymi, a w rozmaitych i różnych rzeczach okażą się jednakie serca i umysły wszystkich stanów, nie będą ubodzy styskować na swe ubóstwo, ani nieszlachcicy na swój stan, ani poddani na poddanność swoję. Zaprawdę cnota każda, jeśliże w serce ludzkie wkorzeniona nie będzie, koniecznie w tym zwierzchownym okazowaniu słaba a nietrwała będzie. Takżeć też i sprawiedliwość i zgoda prawa a stateczna między obywatelami nie będzie bez owego porównania, o którym wyżej wspomniałem, które w sercach ludzkich sprawić na samego tylko króla należy. Są niektórzy, co tak rozumieją i za to mają, że to jedno: królować i królem się nazywać — jako pacholęta rozumieją, że toż jest na koniu siedzieć, co koniem sprawować, a sędzić toż, co na miejscu sędziego siedzieć, a starostą być toż, co ubiór starosty nosić. Ale pokazał to Faeton, że chłopięta w tej mierze bardzo błądzą; który uporem swym u ojca to otrzymał, aby wóz rządził, z wielkim złem swoim i ludzkim; i Cyrus pacholęciem będąc także zbłądził, że suknie, między którymi nie było trzeba, poodmieniawszy, niesprawiedliwy sąd uczynił; także też i inszych ludzi wiele złych a szalonych, którzy dochody z urzędów radzi biorą, ale urzędom dosyć czynić ani umieją ani nie chcą.

Cóż to tedy jest królem być? Rzecz pewna, jeśli w tej mierze prawdę znać mamy, nic inszego nie jest, jedno rządzić ludzi władności jego podane. Lecz a jakoż mają być rządzeni? Jedno gdy wodzem będzie mądrość a cnota. Albowiem mądrość okazuje sposób dobrego rządzenia, a cnota dawa chęć ku stanowieniu dobrego rządu. Powiedzże, jako może w całości stać sposób dobrego rządu? Jedno gdy porównanie między obywatelami postanowione będzie; które ponieważ nie może być uczynione z strony bogactw, ani z strony rodzaju, ani z strony różności stanów: wtedy jednak potrzeba, aby z strony skłonności albo układności jednego ku drugiemu było porównanie, to jest, wygładziwszy z serc ludzkich one wady: chlubę, nadętość i pychę, aby w różności członków tego jednego ciała okazowała się wdzięczna a wszystkiemu ciału zgodna mieszanina. Lecz czym więcej król one wady z rzeczypospolitej wypędzi, tym więcej będziemy o nim rozumieć, że on nie tylko ciała ludzkie i rzeczy zwierzchne, ale też i owszem więcej serca ludzkie rządzi i sprawuje; który rząd czym jest trudniejszy, tym też ma być za znaczniejszy poczytan. A toć jest zaiste ludzi prawdziwie rządzić, myślom ich rozkazować, serce głaskać, a wały nawałności ich skromić i ciszyć. To lepak może uczynić częścią mową mądrą, z fukaniem cichym, napominaniem statecznym, czego sposoby na inszym miejscu snadniej rozpowiemy; częścią też znakami twarzy a postawami, z których by ludzie skromni a układni łaskawą twarz królewską, pyszni i nadęci naruszenie łaski poznać mogli.

A przeto król niechby nie nakładał uszu nazbyt hardym mowom, swawolnym uczynkom niech nie pobłaża, ale je skarze, niechby się też nie bawił ludźmi nadętymi a chlubliwymi. A zasię czym by kogo widział skromniejszym tak w słowiech, jako w uczynkach i we wszystkich sprawach żywota jego, tym by go więcej niech do siebie ciągnął; a owe uszczypliwe a jadowite słowa, które między miejskim a szlacheckim stanem, to jest między członkami rzeczypospolitej (jakoby jednego ciała będącymi), niezgodę, waśń i zakrwawione serce czynią, niechaj król z rzeczypospolitej swej prawie odpędzi — jeszcze nie mówię, aby je skarał, bo teraz nie o prawach mówię, ale to mówię, aby takowych mów uszczypliwych i nieprzystojnych przed sobą hardzie wspominać a między ludem rozsiewać nie dopuszczał przeto, iż są nikczemne, niepotrzebne, uszczypliwe, przeciwko Bogu i przeciwko ludziom grzeszące, z których wiele złych rzeczy roście, a ktemu też takowe słowa wydawają zajątrzone serca tych, którzy je mówią; bo to pospolicie bywa, jakiego kto serca jest przeciwko drugiemu, takiego też owego rozumie być przeciwko sobie. Albowiem stąd rostą podejrzenia i mowy nienawistne, które gdy płużą, towarzystwo wspólnego życia ludzkiego stateczne a trwałe być nie może. Sprośna jest o tym nadzieja, aby ci rzeczypospolitej w wielkich niebezpiecznościach wspólnie bronili, którzy tak nieprzyjacielsko o sobie zobopólnie i rozumieją i mówią. A przeto król ma się o to pilnie starać, aby cnocie, dobremu powodzeniu i zacności wszystkich obywatelów swych jednako życzliw był i jednako o tym radził, aby, jako jest pospolitym wszystkim poddanym swym panem, tak by też był pospolitym tych wszystkich ojcem; bo to na pana należy, hamować i karać nieposłuszne sługi, a ojcowska rzecz jest, łaskawym być i przebaczać synom. A tak aby ci wszyscy, którzy królowi poddani są, i bali się króla jako słudzy, i miłowali go jako synowie: trzeba wszystkich powściągać, którzy by wystąpili; a którzy by się w powinności swojej zachowali, tych obyczajem łaskawego ojca opatrować. Acz przedsię przebierać osobami wedle cnoty, potrzebna rzecz jest sprawcy rzeczypospolitej; ale pożytek, który by z kogo odnieść mógł, przekładać nad cnotę, jest rzecz zgoła nieprzystojna.

Polibius człowiek, jako pismo jego świadczy, uczony, długo się dworem bawił, pisze, że królowie z przyrodzenia nikogo ani przyjacielem, ani nieprzyjacielem nie mają, ale pożytkiem przyjaźń i nieprzyjaźń mierzą. Lecz to Polibius nie w ten sposób napisał, żeby tak chciał mieć, ale że tego w obyczajach królewskich doznał. Co jeśli ludzie prości a urzędów żadnych zacnych nie mający, którzy z pożytku przyjaźń poznawają, godni są za to strofowania: jako daleko godniejsi są ci, którzy wielkie urzędy na sobie noszą, a ta by się w nich wada najdowała! Żadne zaprawdę nie może być baczenie na rzecz sprawiedliwą a uczciwą, gdzie wszystko do pożytku ciągną.

Szlachetny to wtedy będzie obyczaj, gdy zwierzchni rządzicielowie onych za przyjacioły mieć będą i sobie i rzeczypospolitej, które ujrzą być chętliwe do cnoty, a nieprzyjaciółmi będą rozumieli być onych, którzy są nieprzyjaciółmi cnocie, jako są: mężobójce, nierządnicy, wydzieracze cudzych rzeczy i inszymi niecnotami splugawieni; z którymi towarzystwo i zabawę mieć, musiałoby to jakie piątno panu przypalić majestatowi jego nieprzystojne. A jeśli że król wszystkę rzeczpospolitą umiłuje, a nie dopuści żadnej części jej być opuszczonej, zaprawdę i toć uczyni, że wszystkie powiaty, które zowiemy województwy, w koło objeżdżać a w nich pewnych czasów przemieszkiwać będzie. Albowiem dla tego w każdym powiecie dano insze urzędniki, którzy by królewskie posługi odprawowali, aby król, opuściwszy insze miejsca, nie w jednym się tylko kochał, ale aby się na każdym miejscu na przemiany okazował być królem z możnością swą; aby pewnych czasów powinności swej królewskiej dosyć czynił, skarg ludzkich i innych potrzeb posłuchował, na sądziech zasiadał i wszystkie insze urzędy swe wykonywał. A tym sposobem obaczyłby wszystkich powiatów położenie, miejsce i zamków obronę; obaczyłby też, jako dobrze są opatrzone potrzebami ku wytrzymaniu wszelakiego gwałtu od nieprzyjaciół. Na ostatek obaczyłby urodzaje pól, co mogą rodzić a czego nie mogą? ktemu też ludzkie zabawy i obyczaje, których by albo poprawił, albo je jako szacunkarz strofował a do sądu przyzwał. Próżnujące, leniwe, o rolę i o gospodarstwo nie dbające naprawiłby a do powinności przyzwał, złościwie a swawolnie żyjący karałby. Tym sposobem zabieżałby król próżnowaniu, niecnocie i swawolności wielu ich, a nie dopuszczałby im w onę zbytnią wolność albo raczej swawolą głęboko zabrnąć. Wiele by król w tej mierze sam obaczył i sprawił, wiele by też ludziom w cnocie a wierności doświadczonym poruczył. Nieznośna jest niektórych powiatowych urzędników swawola, że srodze ubogie ludzie łupią a przystępu im do króla bronią; wtedy przedsię więcej starościnym słowom wiary dawają, chociaż im wielkie krzywdy czyni, niźli wiela ubogich ludzi sprawiedliwemu narzekaniu. Ale król będąc oblicznie w powiecie łacno by się wszystkiego dowiedział, a nie dałby się staroście oszukać, gdyby go do tego nie folgując przycisnął, żeby w prawie odpowiadał; a nie mając żadnego względu na osobę, za takiegoby go mieć kazał, za jakie i insi obwinieni o jakikolwiek występ bywają miani.

Złote by to zaprawdę wieki z nieba się nam, o królu! Wróciły i królestwa takie, jako Virgilius mówi, jakie za królowania Saturnowego były, kiedy byś obyczaj ten, acz opuszczony i przez wiele wieków zaniechany, ale prawie święty i rzeczypospolitej wielce potrzebny, odnowił. Gdy kogo oskarżą, godzi się, aby każdy człowiek, a najwięcej król, trzymał się obyczajów Aleksandra króla macedońskiego, który żadnemu oskarżającemu obu uszu nie dawał, ale tylko jedno, zostawując drugie zupełne oskarżonemu, a sam potem, jakoby będąc między dwoma uszyma średni, wyrok uczynił. A przeto jeśli kogo do ciebie tajemnie oskarżono, patrzajże tego, żebyś oskarżonego albo sam, albo przez kogo inszego na pokoje nie pominął, a jego albo przyznanie albo obmowę usłyszał, nie oznajmując przedsię tego, kto oskarżył. Osobliwej ostrożności do tego trzeba, żeby oskarżycielom albo wnet zarazem wiary nie dawano, albo też drogi do zaskarżania zgoła nie zagradzano. A jako to nazbyt prędkiemu uwierzeniu przyczytają, wszystko, co usłyszysz, zarazem za pewne przyjąć: tak zasię przed wszystkimi uszy zamknąć, niemądrości przypisują. Bo częstokroć wiele ludzi wiele rzeczy ukazują ku wystrzeganiu tobie i rzeczypospolitej bardzo potrzebnych. A tak na pana to właśnie należy, i nie kochać się w oskarżaniu, i nie dawać oskarżającemu wiary pierwej, niżli się wszystkiego dowiesz, co by też na to druga strona odpowiedzieć mogła.

Na kogo by się pewnymi znaki doświadczono, żeby kogo ze złości albo umysłem zaszkodzenia oskarżył, niechajby był karan. Ale przedsię tak by niechaj był karan, aby się drudzy od oskarżania nie odstraszali, którzy by nie z jakiej własnej waśni, ale z miłości rzeczypospolitej, o której by dobro stali, często pana z strony wiela rzeczy napominali. To też najmniej mi należy na króla, ale prawie na tyrana, co niektórzy dla utwierdzenia możności swej czynią, iż albo przyczyny nieprzyjaźni między pany sieją, aby łacniej to, czego żądają, za ich niezgodami przemogli, aby serca i myśli ich jakimi krzywdami zwątlili, iż którzy opuszczą pióro albo serca stracą, nie łacno się oprą przeciw zuchwalstwu drugich; albo chcą, żeby między nimi żadnego możnego nie było jako powiedają, że turecki carz w węgierskiej ziemi przeszłych lat uczynił, bo zakazawszy chłopom posłuszeństwo i roboty panu powinnej, chciał szlachtę z nimi porównać. Podobne temu albo jeszcze i sroższe ono, co powiadają o niejakim Kallimachu, że przeszłych lat namawiał króla Olbrychta na takowe rzeczy, które należały albo ku wygubieniu, albo przynajmniej ku nawątleniu zacności stanów; ale on szlachetny król szkodliwe rady ku tyraństwu się skłaniające wzgardził, a rzeczpospolitą w takim postanowieniu, w jakim ją był od przodków swoich wziął i on sam zachował, i swemu potomstwu podał. Zaprawdę zwierzchny pan ma być powodem i stróżem pokoju a zgody między obywatelami, a sporów i niezgód ma być ustawicznym porównaczem; i nie mniej ma być żałościw z rozruchów obywatelów swych, jedno jako ojciec z niestworności synów, albo jako głowa z niesposobności drugich członków; on jest rzeczypospolitej swej głową, a ojcem ojczyzny bywa nazwan. Nie możeć być ciało zdrowe i nie może być na wszem sposobne, gdzie wojnę wiedzie skóra z kościami, flegma z krwią, kolana z goleniami, serce z wątrobą.

Nie jest to prawdziwy ojciec, który niezgody między synami albo wzbudza a forytuje, albo nie stara się, żeby były wykorzenione. Nie godzien też ten, żeby go zwierzchnym panem albo królem zwano, który krzywdy czyni swoim ludziom, a kocha się z waśni jednego przeciw drugiemu, mając rzecz swą na pieczy; jako też i pasterz nie jest godzien tego przezwiska, gdy owce rozgania, z najlepszej paszy zgania, a owczarnie nędznymi szkodami albo upadkami napełnia. — Jeszcze też i to należy na sprawiedliwość, każdemu w rzeczach uczciwych wiarę zachować; albowiem rzeczpospolita nie może inszym sposobem w całości być zachowana, jedno zachowaniem wiary nie tylko obywatelom, ale przyjaciołom i nieprzyjaciołom. Dlategoć Rzymianie Hannibala przeniewiernym, a Kartaginieńczyki niesłownymi i wiarę łamiącymi zwali, iż oni i o wiarę nie dbali, i przymierze łamać zwykli byli. Wiecznej pamięci godna rzecz jest, a ku wspominaniu żałosny przykład Władzisława króla węgierskiego, stryja twego, o królu! Który iż był przymierze z Amuratem tureckim królem wzięte, za namową Eugeniusza czwartego papieża, złamał, wielką szkodę sobie i królestwu swemu przyniósł. Bo gdy mu się przedtem szczęśliwie w bitwach przeciw Turkom powodziło, potem za złamanie przymierza karanie odniósł. Albowiem i wojsko jego dosyć wielkie i mężne i zawsze przedtem wygrawać bitwy przyzwyczajone porażone jest, i sam zginął, iż Bóg, onego przymierza sprawca, tym go skarać chciał. Daleko lepiej uczynił Attilius Regulus, chociaż poganin, który, aby Kartaginieńskim wiarę strzymał, wrócił się do Kartaginy, rozumiejąc to być rzecz lepszą i rzeczypospolitej pożyteczniejszą, niżby nie strzymawszy słowa miał ujść śmierci, którą wiedział już sobie nagotowaną być. A tu już niech będzie o sprawiedliwości dosyć, o której w księgach wtórych szerszej rozmowy miejsce będzie. Przy sprawiedliwości bywa szczodrobliwość — cnota i ludziom prostym, ale najwięcej zwierzchnemu panu potrzebna. A szczodrobliwość nic inszego nie jest, jedno dać wtenczas, kiedy trzeba dać, komu trzeba dać, jako wiele i dlaczego co ma być dano. A tak niezdrożna by była rzecz, o każdy nakład używać rady przedniejszych a rozsądnych osób, a z tego, cokolwiek by się na dary wyłożyło, jakoby i z inszych nakładów potrzebnych, żeby podskarbi liczbę dawał.

Jeśliby takiej pilności nie przyłożono, dochody roczne bardzo by się łacno rozlały, i przyszłoby potem do oddalenia i zastawienia dochodów zamkowych i powiatowych; albo zaprawdę, gdyby nalegała wojna albo jaka insza rzeczypospolitej niebezpieczność, musiałby król sprośnie szwankować, co by nie mogło być okrom wielkiego naruszenia zacności królewskiej a okrom szkody i niebezpieczności rzeczypospolitej.

A to też jest rzecz pewna i prawdziwa, iż przez utratę niepotrzebne niszczeją bogactwa, a przez skromny a pomierny i porządny szafunek mnożą się. To też na zwierzchnego pana przynależy, nie podnosić się czasu szczęśliwego powodzenia, a czasu nieszczęścia nie truchleć. Czasu też pokoju przynależy na pana myślić na potomne czasy, albo na wieczność o zacności i o dobrym tak swoim, jako i ludu swego, bo powiedział niektóry uczony:

…Felix civitas,

Tempore quoe pacis bella futura timet.

To jest:

Szczęśliwe miasto, które, mieszkając w pokoju,

Obawia się przygody a myśli o boju.

Przeto król ma się starać o wszystko, czego do wojny potrzeba: broń wszelaką gotować, a miejsca od najazdów nieprzyjacielskich bliższe często objeżdżać. Z większą chęcią żołnierze na takie miejsca się zjeżdżać będą, na których będą wiedzieć, że tam król ich często przemieszkiwa, pilniej będą przestrzegać powinności swej, a nieprzyjacielowi też straszliwymi będą. Na koniec pokój onej ziemi stateczniejszy i dłuższy będzie, której pan będzie taki, że go postronni narodowi będą wiedzieli być czujnym i każdego czasu do wojny gotowym. Ale o wojnie w trzecich księgach mówić będziemy. A to niechaj będzie dosyć powiedziano o tych cnotach, którymi królowie insze ludzie przechodzić mają; bo słuszna rzecz jest, aby ten, który o wszystkich radzić i myślić ma, był nad wszystkie insze mędrszy, ktemu też skromniejszy i powściągliwszy, jako ten, który wszystkimi rządzi. Boć prawdziwie one słowa powiedziano: czym kto jest większy, a czym większemu mnóstwu ludzi rozkazuje, tym mu się mniej godzi ono czynić, coby mu się pododało, aby ona najwyższa własności jego możność nie podawała mu przestronnej drogi przewodzić, a nawet i broić, cobykolwiek chciał. To też jest królewski własny urząd, cnotę szczodrobliwością wystawić, sprawiedliwość między obywatelami czynić, a nieprzyjaciela zwyciężać. Okrom tego towarzystwo wspólne ludzkie między nimi nie może być trwałe; które towarzystwo aby zawżdy w całości mogło być zachowane, przeto mnóstwo ludzi pragnęło tego, aby jedna osoba wszystkimi władała. A przetoż niechaj to wiedzą królowie, że oni dla ludu, nie lud dla niech jest postanowion. O jako to są potężne a przerażające słowa, kiedy by je ten, który króluje, do wnętrzności serca swego przyjął! Bo który pan mniema, żeby dla niego było mnóstwo ludzi, nie może być, aby nie miał źle używać i ludu samego, i wszystkich jego rzeczy. Łacnoć to obaczyć u wiela ich, którzy nic nie dbają i nic nie myślą o rzeczach ludzi sobie poddanych, którzy aby napełnili żądze swe, śmieją i lud łupić i ciężkimi brzemiony trapić, a pożytki im odejmować, a to, czego z gruntów, na których żywą, nabyli, do inszych ziem przenosić i wszystko, co się im podoba, broić.

Ale pan, który to na sercu swym pilnie uważy, że on nad ludem jest przełożonym nie dla siebie, ale dla tegoż ludu, ten tak będzie rozumiał, że nic nie masz jego własnego, ale wszystko rzeczypospolitej; a o te rzeczy, które są spólne wszystkich, będzie się starał, jakoby wszystko przynosiły zacność i pożytek rzeczypospolitej. Ten dla swoich pożytków nic chciwiej nie będzie poczynał, ten dobra swego od dobra ludu swego nigdy nie odłączy; ten wszystkę sławę, cześć i szczęście swe będzie pokładał w spokojnym a szczęśliwym ludu swego życiu; co Cicero szeroce tymi słowy napisał: Jako sternik najwięcej ma mieć na baczeniu szczęśliwe żeglowanie, lekarz zdrowie chorego, hetman zwycięstwo: tak sprawca rzeczypospolitej szczęśliwe a spokojne obywatelów swoich życie, aby rzeczpospolita mogła być na wszem sławna, w bogactwach obfita i uczciwych cnót pełna, bo się godzi, aby tak wielkiej a między ludźmi zacnej i pięknej rzeczy on był sprawcą. Jest wtedy to urząd zwierzchnych panów: wszystkie obywatelów swoich sprawy wiedzieć, starania ich, prace, trudność, różnice, spory, nienawiści, niedostatki, niebezpieczności wojenne, nawet wszystkich rzeczy ciężar na sobie odnosić, a w tym wszystkim dobra i pożytków rzeczypospolitej pilnie przestrzegać, a o pożytki swe nigdy się tak nie starać, aby ich do pospolitych przeliczać nie miał. Albowiem w dobru pospolitym zawżdy najdą i swe. A jeśli swój pożytek od pospolitego będą chcieli odłączyć, zaprawdę ci zbójcami będą rzeczypospolitej, nie stróżami; będą skazańcami jej, nie sprawcami. To jest pewna rzecz, toć świadczy żywot i sprawy tych wszystkich tak królów, jako książąt i inszych przełożonych, którzy mniemają, że nie oni dla poddanych, ale poddani dla nich są stworzeni, na świat wydani i postanowieni. Tak ci wiele może niewiadomość prawdy, a zwłaszcza w tych osobach, których chęć za niekaraniem obróciła się w wielkie swawoleństwo i rozpustność. A ponieważ nie tak wiele ludzie ustawom bywają posłuszni, jako przykładem do rzeczy zacnych bywają pobudzeni: przeto na zwierzchnego pana należy takim się pokazować w rządzeniu żywota swego, jakimi by chciał mieć sobie poddane. Dziwne żądła męstwa w sercach żołnierzów swoich zostawuje hetman, gdy tak mówi: Nuże moi mili żołnierze! Co ujrzycie, że ja pierwej przed wami czynić będę, tegoż i wy za mną czynić nie przestawajcie. A zasię hetmana nikczemnego, zleniałego a w rozkoszach rozpustnego, chociażby też co górnie mówił, żaden żołnierz nie będzie rad słuchał. Paweł apostoł tak wielce ważył karność domową, iż z niej bierze wielki znak tego, kto się godzi być episkopem albo dozorcą, mówiąc: A jako będzie kościół Boży rządzić, kto własnego domu swego rządzić nie umie? Niechajże wtedy zwierzchny pan tak się przez wszystek czas żywota swego popisuje, jakimi chce mieć ludzi swoje. Bo jako niektóry uczony mówi:

Componitur orbis

Regis ad exemplum, nec sic inflectere sensus

Humanos edicta valent, quam vita regentis.

To jest:

Wszystek świat pospolity patrzy króla swego

Obyczajów, trzyma się wszech postępków jego;

Mało ważą statuta, mała rozkazanie,

Przełożonego życie za to wszystko stanie.

Wielkie owszeki przymuszenie do posłuszeństwa na lud swój wkłada zwierzchny pan, gdy nie tylko słowy przykazuje, ale przykładem swym idzie przed wszystkimi, jakoby podawając rękę za sobą idącym. Ten obowiązek nie bywa sprawion mocą cielesną ani żelazem (co należy na prawo i na sądy), ale wstydem wszystkim zadanym, jeśli nie będą czynić tego, co widzą, że ich zwierzchny pan czyni. Tym sposobem zwierzchny pan i dwór swój będzie uczył, i urzędnikom powinne do rządzenia wszystkich rzeczy cnoty zaleci, i przełożone do ich powinności pobudzi, i młodzieńcom do wyuczenia szlachetnych nauk albo umiejętności drogę poda, i poddane swoje mędrsze a do każdej powinności pilniejsze uczyni. Będą mu wszyscy posłuszni z chęci, a nie po niewoli, w rzeczach trudnych nie opuszczą go, rzeczy tak wesołe jako przeciwne wspólne sobie z nim będą rozumieć, o żywego będą się bić, a z umarłym będą sobie życzyli umrzeć. A o tym ci zaprawdę wszystkim zwierzchny pan myślić ma, że to wszystko, com powiedział i co by trzeba, aby się w nim najdowało, nie tak wiele ludzkie siły sprawić mogą, jako łaska Boża. Przeto Boga o to pokornie prosić trzeba, żeby w tak wielkim wielu rzeczy rządzeniu raczył natchnąć ducha łaski swej. A nie ma już na tym przestać, że sprawiedliwie a przystojnie państwa dostał — bo jeśli go nieprzystojnie będzie używał, jeśli rad i spraw swych ku dobremu rządzeniu rzeczypospolitej, ku czynieniu wszystkim zarówno sprawiedliwości, ku bronieniu chwały bożej nie obróci; jeśli drogami przykazania Bożego chodzić nie będzie: nie inaczej będzie poczytan, jedno jako on Saul izraelski, który w onym narodzie był i najszlachetniejszy, i najurodziwszy, który z rozkazania bożego był królem obran, który prorokował, który ze wszystkimi ludu bożego nieprzyjacioły wszędzie w około mężnie walczył i wiele zwycięstw odniósł — ale iż drogę przykazania Bożego opuszczał, przetoż był i od Boga odrzucony, i królestwo izraelskie od niego oderwane a drugiemu dane było; przetoż też od ducha Bożego będąc opuszczony, duchowi złemu był podany, a w bitwie syny swoje wszystkie widział pobite, sam też będąc ranion, po tym się swą ręką zabił. Ale te wszystkie rzeczy o Saulu wszyscy z pisma świętego wiedzą. Ono też o Ludwiku królu węgierskim jaśniejsza rzecz jest, niźlibyś ją szerokimi słowy powiadać miał; który też sprawiedliwie na królestwo był obran, ale iż sprawiedliwości nie bardzo pilnym stróżem był, więcej tańców niźli poważnych spraw pilnował, krzywd ludzi obciążonych nie mścił się i innych powinności królewskich zaniedbawał: przeto takie skończenie żywota miał, jakiego wszystko chrześcijaństwo zawżdy żałować będzie.

X.

1) Panowie rady i posłowie ziemscy dlaczego do radzenia o rzeczypospolitej bywają królowi przydani. 1) Dlaczego królowi dana jest największa zwierzchność w rzeczypospolitej. 3) I tu o powinności panów rad krótko. 4) I o poradnikach królewskich, którzy by przy nim ustawicznie byli. 5) I o sekretarzach każdego powiatu. 6) Na króla należy, aby przy radzie senatorów bywał. 1) Zamknienie opisania senatu, wzięte od ich powinności.

Gdy tedy rozmaite kaźni na króle są złożone, którzy by nie dobrze używali urzędu swego, a żaden król nigdy nie był, który by sam wszystkie urzędy albo powinności na sobie nosić mógł: przeto jest bez mała wszędzie ten obyczaj, że królom senatory i inne urzędniki przystawiają, którzy by z nim rzeczpospolitą rządzili. Co też i Mojżesz, najwyższy sprawca ludu Bożego, uczynił, który za radą Jetrona Madianity świekra swego obrał wiele osób czelniejszych, którym też władności swojej udzielił. Uczynił to i Dariusz król medski, który też niektóre przedniejsze pany postanowił, między którymi chciał, aby też był Daniel Hebrejczyk, aby z nim wszystkie rzeczy rządzili i sprawowali.

U Polaków mimo króla i panów radnych bardzo wiele może szlachecki stan, który posyła zawżdy z każdego powiatu posły na sejm, którzy acz nie mają mocy wotować, wszakże wiele rzeczy potrzebnych podawają ku rozbieraniu senatorom.

Ustawy też wszystkie pilnie przeglądają; jeśli co rzeczypospolitej szkodliwego być widzą, aby się przeciw temu zastawili. A przetoż żadne prawa ani ustawy nie są ważne, jedno na które posłowie ziemscy pozwolą. Nie inaczej podobno są ci posłowie u nas, jedno jako u Rzymian bywali starsi nad pospólstwem, które zwano tribuni plebis. Bo ponieważ w pospólstwie potrzeba zawżdy mądrości, powagi i stateczności, przeto poruczano to czelniejszym osobom na to obranym, tribunis, to jest: starszym nad pospólstwem, aby się przeciwko wynalazkom panów rad opierali a pilnie tego przestrzegali, żeby rzeczpospolita ubliżenia jakiego nie odnosiła. Widziałem to sam, gdy wiele rzeczy zacnych a potrzebnych postanowiono u nas za uchwaleniem szlacheckiego stanu; wiele rzeczy szkodliwych odrzucono za nieprzyzwoleniem jego. Co panie Boże daj, aby na wieki trwało!

Ale też niekiedy dali się w tym uznać, iż nazbyt stan swój miłują, a nie tak dalece o rzeczpospolitą dbają, jako pilnie wolności swoich bronią, co się okazało w niesłusznym a niesprawiedliwym artykule o mężobójstwie. A tak niechaj tego pilnie strzegą posłowie, aby dla nich kiedy rzeczpospolita wielkiej szkody nie wzięła z wielką stanu ich sromotą i nędzą. Ale panie Boże! Tego uchowaj, a racz wszystkiemu szlacheckiemu stanowi takie serce dać, aby oni, odrzuciwszy na stronę miłość samych siebie, wszystkę rzeczpospolitą, to jest: wszystkie ludzi w tym społecznego życia towarzystwie z nami mieszkające miłowali, o wszystko się starali, wszystkich gardła, pożytków i zacności bronili. Co kiedy będzie, wtedy się okaże sprawiedliwa przyczyna, dlaczego tak panowie rada, jako i szlachecki stan przydan jest do władności królewskiej? Bo to mamy za pewną rzecz mieć, że nie jest żaden, który by jeden sam albo radą swą, albo staraniem swym mógł wszystkiej rzeczypospolitej dosyć uczynić a jej brzemiona znosić. A jako każdy więcej dwiema oczyma ujrzy, lepiej dwiema uszyma słyszy, a dwiema rękami i dwiema nogami więcej sprawi, niźli kiedy by tylko jednego oka, jednego ucha, jednej nogi i jednej ręki używał: tak ci wszyscy, którzy wiele ludu i niezliczone sprawy poruczone sobie mają, potrzeba, aby wiela ludzi oczu, uszu i nóg i rad używali, chcąli dobrze a porządnie rzeczy wszystkie sprawować.

I zda mi się ta przyczyna być, dla której królom i zwierzchnym panom prawem wszystkich narodów największa władność w rzeczypospolitej dana jest; którzy będąc na najwyższym dostojności stopniu postawieni, radząc i myśląc o wszystkich swoich ludziach, nie jednej albo nie kilku osób rady w sprawowaniu rzeczy używać mają, ale wielu osób, i tych nie leda jakich, ale co przedniejszych i co mędrszych, których by oni więcej, niźli kto inszy mógł mieć. Albowiem jeśli się puścisz za dobrym rozsądkiem, niesłusznażby to rzecz, aby jednemu człowiekowi, który by i nic nie umiał, i namiętnościom albo popędliwościom serdecznym dał się unosić, wszystka sprawa rzeczypospolitej miała być poruczona. Lecz ponieważ królewska władza ma się popierać wiela ludzi osobliwą cnotą i mądrością, przeto zdało się być słuszna rzecz, aby ją jeden na sobie niósł, który by wszystkimi rządził. Bo łacniej jednego panowania posłusznym być, niźli wiela ich; łacniej jednego bystrość i pohamować i, gdyby się tam ciągnęła, gdzie nie trzeba, nazad cofnąć, niźli wiela ich. Zdaje się wtedy słuszna rzecz być, aby jeden jako głowa wszystkim drugim członkom, co by było najpożyteczniejszego a najsprawiedliwszego, czynić rozkazował, ustawy około sprawowania rzeczy czynił i wykonywał, wątpliwe a niepewne rzeczy rozwięzywał, każdego obywatela ziemi swej w powinności jego zadzierżawał, a lepszym go, ile może być, czynił; na ostatek aby był wodzem i początkiem, pokój i wszelaką uczciwość tak w ziemi swej zachowywać i pomnażać, jako jej też na na pograniczu od nieprzyjaciela bronić. Albowiem jeśliby ich wiele z taką władzą w rzeczypospolitej było, często by się trafiły bardzo zawikłane trudności, gdyby każdy, co mu się najlepszego widzi, ku skutkowi przywieść chciał. I nie mogliby tacy żadnej rzeczy w dobry porządek przywieść, jeśliby się pierwej sami między sobą nie zgodzili i nie zezwolili.

Zaprawdę ani pospolitego człowieka, ani przedniejszych w ziemi osób panowanie nie może się na urzędzie swym przystojnie zachować, jeśliby pierwej nie wzięto na się podobieństwa panowania jednej osoby, chyba żeby wszystkiej ziemi sprawę (co w Rzymie i w inszych rzeczachpospolitych czasu wielkiego niebspieczeństwa zachowywano) jednemu komukolwiek do czasu poruczono, którego Rzymianie dictatorem zwali; który wyjąwszy to, że do czasu panował, czymże inszym był, jedno królem? Rzymska też rzeczpospolita — która po czasiech Tarkwiniuszowych brzydziła się władzą królewską jakoby jaką zarazą, doznawszy częstokroć, jako ciężkie i szkodliwe jest panowanie wielu osób, których wojnami wnętrznymi długo trapiona była — z wielką chęcią Augusta zwierzchnym panem obrała, nauczywszy się wielem przykładów, iż lepiej daleko, aby jeden najwyższą władzę na sobie nosił, nźli by się wiele ich z równej władzy weseliło; którzy będąc niezgodni między sobą, wszczynaliby niesnaski i bunty, a nie mogliby niczyim rozkazywaniem albo panowaniem być pohamowani.

I stąd żeć urosły one słowa przez Waleriusza Messale z rozkazania senatu i pospólstwa rzymskiego do niego posłane: Niech to na dobre i na szczęście tobie i domowi twemu, o cesarzu Auguście! Będzie: senat i pospólstwo rzymskie pozdrawiają cię ojcem ojczyzny. Któremu, zapłakawszy, Augustus tymi słowy odpowiedział: Gdyżem już, czegom żądał, otrzymał, zacni a na radę wysadzeni panowie! A cóż inszego mam Boga prosić, jedno abyś to zezwolenie wasze do ostatniego żywota mego końca mógł znosić? A najpierwej się o to starać trzeba, aby senatorska ławica co najlepiej była postanowiona, która po królu w każdej rzeczypospolitej jest najprzedniejsza. U nas jest złożona mało nie ze wszelakich urzędników tak duchownych, jako świeckich. A przeto wielką pilność król czynić ma okoła obierania tych urzędników, którymi zwyczaj jest zasadzać koło senatorskie, które jest najwyższą rzeczypospolitej radą, pospolitego dobra i zacności stróżem, które króla i zwierzchnego pana do pięknych a uczciwych rzeczy pobudza, od pospolitych [a] nieuczciwych odwodzi, a złe jego chęci hamuje; bez którego rady, zdania i zwierzchności nic w rzeczypospolitej ani za granicą czynić się nie godzi.

Okrom senatu, który o najprzedniejszych sprawach rzeczypospolitej radzi a nigdy nie bywa zbieran, jedno dla ważnych spraw i to na sejmie, godzi się królowi miewać przy sobie kilka osób, którzy by od jego boku nigdy nie odstępowali, z którymi by się o wszelkich rzeczach namyślał, a z nimi by radził o rzeczach ku czynieniu potrzebnych; i owszem, gdy ma wszystek senat albo pany radne zebrać, aby się z tymi pierwej w każdej rzeczy, rozważając ją na tę i na owę stronę, namówił, niźliby ją przed wszystkim senatorskim kołem przełożył. Przyrodzenie do tego ciągnie, zwyczaj ludzki też to niesie, iż każdy człowiek ma tych, z którymi towarzysko żyje, którym się pierwej rady o swych rzeczach zwierza, niż się z nimi pokaże. Jako daleko więcej zwierzchnemu panu godzi się, aby miał około siebie ludzi takowe, którym by się z myślami swoimi pierwej otworzył, a ich też zdanie w tej mierze usłyszał, z nich wyrozumiał, jeśliby się co w tej mierze (jako myśli) sprawić mogło albo nie? Tym sposobem i o drugich wotowaniu będzie potem lepszy rozsądek dawał i, gdy w kole senatorskim spór jaki o co będzie, łacniej będzie mógł obrać to, co się jemu i rzeczypospolitej pożyteczniejszego być zda. Lecz takowi, którzy przy boku królewskim ustawicznie będą, a do takich tajemnych rozmów będą przypuszczani, trzeba, aby byli wierni i milczeniem ozdobieni. Bo wiele złego stąd przychodzi, gdy rady zwierzchnych panów nierozmyślnie, skwapliwie a przed czasem bywają rozgłaszane.

Są monarchowie, którzy każdemu powiatowi do spraw tak domowych, jako też postronnych dawają takie poradniki albo sekretarze, aby sprawy im poruczone odprawali.

Chwalebny to zaprawdę jest obyczaj, a panom zwierzchnym nad wielkimi państwy przełożonym, a zwłaszcza którzy z różnymi narody wspólne sprawy mają, bardzo potrzebny.

Albowiem, gdy kto sam jeden wszystkie sprawy na sobie nosi, wtedy i sam znoszeniu tak wiela brzemion nie prawie dosyć uczynić może, i sprawy leniwiej idą, a ci, których się rzecz toczy, większy nakład podejmować i więcej czasu tracić muszą.

Zaś gdy każdy pilnuje tego, co na jego urząd należy, wtedy się sprawy rychlej i lepiej odprawiają, a jeden nie bywa tak wielkim mnóstwem spraw zatrudnion; ludzie też tak swoi, jako i postronni, z mniejszym nakładem i czasu trawieniem do domu się wracają. Gdy miejsce któregokolwiek z tych sekretarzów wakuje dla śmierci albo dla której inszej przyczyny, nie biorą tego królowie na się, aby na jego miejsce, kogo by chcieli inszego, dali; bo pospolicie do tego przekażą prośba wielu ich, iż nie tego, kogo by chcieli, chociaż też i godnego, obierają, ale kogo im jakoby po niewoli wtrącą. A tak wszystko bywa w mocy drugich sekretarzów, aby oni obrali; a na miejsce zmarłego wsadzają, kogo rozumieją być do tego prawie godnego.

Słuszna by też rzecz była, żeby król przy panach radnych, gdy o rzeczypospolitej radzą, osobą swą był; bo oprócz tego, że ich dowcip, słuchając jak wotują, wybaczy: też i to, do czego się kto więcej zgodzi, pozna i samę rzecz, która się toczy, dostateczniej wyrozumie i dekret uczyni taki, który z większym pożytkiem rzeczypospolitej będzie. Lecz gdy się trafią niezgodne wota senatorów, co by miał król czynić, jeśli ma liczyć wota albo je ważyć? Niżej, gdzie będzie rozmowa o uchwale panów rad, powiem. Teraz o urzędzie senatorskim nieco przypomnię, bez którego, jakom powiedział, nic się królowi w rzeczypospolitej poczynać nie godzi; gdyż wedle ich zdania prawa bywają stanowione, sądy odprawowane i wojny podnoszone. Wielki tu urząd i ciężkie brzemię jest, a nie wiem, jeśli nie większy i trudniejszy między wszystkimi inszymi urzędy, wyznawać się i okazować być stróżem rzeczypospolitej i obrońcą. Niech żaden nie będzie tego o sobie mniemania, żeby kto przystojnie sprawować mógł bez wielkiego rozumu, większego zwyczaju, a mądrości i owszem daleko większej, bez wagi wyroku, bez rozmaitego porady sposobu.

XI.

1. Co przynależy na senat i na wszystkie insze osoby radne, aby około wotowania na wszystko baczenie mieli. 2. Aby się skwapliwego a nierozmyślnego wotowania wystrzegali. 3. Namiętnościom serdecznym aby się nie podawali. 4. Aby na uczciwość pierwsze baczenie mieli. 5. Aby na drugich dobre wota szczerze przyzwalali. 6. Aby to śmieli mówić, co rozumieją być dobrego albo sprawiedliwego. 7. Aby u siebie więcej rozważali wota, niźli je liczyli. 8. Potem jest zamknienie.

Słusznie wtedy czelniejszym osobom, którzy tak wielkie rzeczy na swej głowie noszą, bywa rozkazano, aby z wielką pilnością a długo wszystkiemu się przypatrywali, we wszystkie rzeczypospolitej części pilnie patrzali, obaczając sprawę, o którą w radzie rozbieranie ma być; niechajby u siebie pilnie uważali czasy, miejsca, osoby i postępek rzeczy tego czasu, którego się co dzieje; zawżdy niech się rozumu radzą, rzeczy dawniejsze z terazniejszymi niechaj zrównawają, a biorąc z nich wzór niechaj przyszłe rzeczy opatrują, a rozmyślając o nich niechaj wiele czasu trawią.

Przetoć Homerus powiada być rzecz niesłuszną, aby zwierzchny pan miał całą noc spać, którego obronie wiele ludzi poruczono, a na którego staraniu należą największe sprawy.

Który wyrok tak wielce waży ten człowiek, iż go nie leda któremu Grekowi przywłaszcza, ale pisze, jakoby te słowa sam Bóg mówił. Które rozkazanie iż należy wszystkim, którzy na prostą do cnoty drogę nastąpili, wtedy i owszem najwięcej należy przedniejszym w rzeczypospolitej panom; to jest: aby ten czas, który sprośne pospólstwo obraca na biesiady i na gry, oni obracali częścią na spanie, częścią na wynajdowanie rady o dobrym rządzeniu rzeczypospolitej. Bo którzy albo spawszy całą noc, albo kosztownymi potrawami i trunkami bawiwszy się, przychodzą do rady nie rozmyśliwszy się, ani się do tego zgotowawszy, ci zaprawdę bez przygany w tej mierze być nie mogą. Przeto trzeba radnemu panu widzieć pierwej wady albo niedostatki rzeczypospolitej i ono wszystko, o czym ma być rozmowa w radzie, żeby się do rady i do rozmowy dobrze nagotował.

Bo owego porywczego o wielkich rzeczach mówienia trzeba się strzec; gdyż panowie radni nie tak się mają popisować prędkością wotowania, jako ważnością rzeczy; co zaprawdę nie może się im dobrze poszańcować, jedno przewidziawszy naprzód i dobrze rozpatrzywszy wiele rzeczy, z których by obrać mogli to, co by najpotrzebniejszego było. Jeśliby się kto na prędkie a nierozmyślne wotowanie zbytnie albo umyślnie wysadzał, zda się, że to więcej roście z okazowania niepotrzebnego, niżli z rozsądku statecznego, i bez płochości tam być nie może. Bo często się trąba, iż kto co raz nierozmyślnie wyrzecze, tego na potem upornie broni. Która rzecz acz w każdej osobie jest przygany godna, ale najwięcej w osobach czelniejszych, które w rzeczach wielkich wotują a radzą chcąc, aby nie tylko z strony dowodu rozumem uczynionego, ale też i z strony zwierzchności ich były ważne. Dobrze przeto Aleksander Severus rzymski cesarz uczynił, który strzegąc tego, aby kto będąc nie gotów nie wotował, dawał czas ku rozmyśleniu. A przeto ci, którzy o rzeczach ważnych a wielkich umyślnie z prędka, a bez rozmysłu i sami mówią, i po drugich tego chcą, albo je na to wyciągają, o tych ma być rozumiano, że to na okaz czynią; a którzy też nie rozważywszy pierwej u siebie spraw, o których rada ma być, przychodzą do koła radnego, to jest, do onego świętego rzeczypospolitej kościoła: ci niechaj wiedzą, iż od Boga słuszne karanie odnoszą za złe przeciw rzeczypospolitej zachowanie.

A o tych zasię co mamy rozumieć, którzy do tego świętego kościoła z zakrwawionymi sercami przychodzą, będąc ku zaszkodzeniu komu niesprawiedliwie tak gotowi, iż się też o to z wielką swoją niebezpiecznością kusić śmieją? Nie może zaprawdę serce waśnią, gniewem albo jaką popędliwością wzruszone ani rozumowi dać się rządzić, ani na prawdę przyzwalać. Nie może sprawiedliwie sądzić ani prawdziwej rady bezpiecznie albo wolnie dać, który sam sobą nie włada, będąc złym namiętnościom poddany. Bo które może być okrutniejsze panowanie, które tyraństwo sroższe, jako gniew, waśń, ząjątrzenie, nieukrócone pożądliwości, pragnienie przewodzenia i chęci nieprzystojne, które światłość serdeczną zaćmiają, wolność woli wydzierają, a człowieka, który się im poddał, i tam i sam odrywają? Przetoż i takowego złego wzruszenia serdecznego czelniejsi panowie powściągać mają, a rozumem je jakoby w koło kręcić i rozruchów wystrzegać się pilnie mają, które z gniewu, waśni i inszych burzliwych namiętności pochodzić zwykły. Mogąc nas rozmaite przykłady i naszych, i dawniejszych czasów nauczyć, iż wielkie a ciężkie nędze i upadki tak na rzeczpospolitą, jako też i na domowe każdego obejście dla waśni a rozruchów czelniejszych panów przychodziły; bo miewają wiele pomocników, którzy przy nich zostawają, które przy sobie mając jakoby zgromadzone wojsko, tak w domu, jako i w radzie i gdzie jedno mogą, wszczynają między sobą tak wielkie waśnie, iż się zda, jakoby jeden drugiemu na gardło stał. A nie jest to rzecz wierze podobna, aby pojednanie ich, chociaż bywa zacne i przy wielkim zgromadzeniu, miało być szczere; którzy za maluczki czas bardzo wielkie rozruchy między sobą wszczynają, a jakoby szerszenie przeciwko sobie powstawają. I nie może to być, aby ci, którzy między sobą niezgodni są, a sobie z lekka przyjacółmi, mogli tak w rzeczypospolitej, jako też w domowych potocznych sprawach zgodę i spokój postanowić.

Ma się też do tego pilnie przykładać senator każdy, żeby tę rzecz, o której ma być rozbieranie w radzie, dobrze wyrozumiawszy, wszystkie rady swoje ku poczciwej przystojności obracał, od której dla jakiegokolwiek pożytku odstępować, zawżdy za sprośną rzecz miewano. A aczkolwiek się częstokroć serca ludzkie wielu rzeczy zatrudniają, iż nie łacno mogą rozeznać, co jest uczciwego: wszakże w rzeczach jawnych człowiek dobry od poczciwej przystojności odstępować nie ma. Lecz wiele rzeczy jest, które nam uczciwą przystojność okazać mogą, jako: rozum, który jest jako oko rozeznające światłość od ciemności, zdrożne rzeczy od nieprawych, niecnoty od cnot; potem ją też okazać mogą urzędy i powinności cnotę forytujące; ktemu też same prawa i ludzkie, i boskie. Niech przeto na wzór będzie w kole senatorskim rozbieranie o mężobójstwie, jeśli winą, czyli gardłem ma być karane? — bo są niektóre rzeczy, które się i na tę, i na ową stronę w tej mierze mówić mogą, którym się ma pilnie przypatrzyć a porównywać je ten, kto by chciał na to sprawiedliwie a z pożytkiem rzeczypospolitej wotować. Za winą pieniężną pomaga starodawny tej ziemi zwyczaj, który jest między artykuły prawa policzon; pomagają też i pożytki na przyjacioły zabitego przychodzące, którzy by nic nie wzięli, kiedy by mężobójca był zabit. Zasię też czyniąc wet za wet, karanie mężobójcy niepożyteczne będzie rzeczypospolitej, która zawżdy straciwszy jednego człowieka, musiałaby i drugiego stracić; a tak mniemałby kto, że pieniężną winą karać mężobójce, której jakikolwiek potem w rzeczypospolitej mógłby być pożytek. Do tego też wielce pomagają zasługi ludzi szlacheckiego stanu przeciwko tej rzeczypospolitej, która za niejaką nagrodę zasług ustawiła im to prawo, aby głowa ich od chłopa gardłem, a głowa chłopska tylko dziesięcią grzywien pieniędzy naszych od szlachcica płacona była; bo sama szlachta między sobą na sto grzywien głowę przyjacielską szacuje. A teć są rzeczy, które winę pieniężną potwierdzają albo forytują, a główną wątłą. Z drugiej strony zasię mają te rzeczy być rozważone i poznane, które pieniężną winę zbijają a główną stanowią. Naprzód wedle praw Bożych i wszystkich niemal narodów, okrom nas, mężobójce gardłem bywają karani; potem i rozum sam, który jest jakoby jaka światłość a świeca żywota, pokazuje to, że sprośna rzecz, z ludzkiego zabijania pożytek jaki czynić albo zysk brać, a iże niczym inszym nie może być nagrodzone mężobójstwo, jedno zamordowaniem mężobójcy. A jeśliże karanie ma być występkowi równe, a gdzież się wtedy więcej ona równość pokazać może? Jedno karaniem mężobójce na gardle, bo żadna rzecz nam tak miła nie ma być, jako żywot ludzki. Nadto, ponieważ prawa nasze osądzają onych na gardło, którzy cudze rzeczy kradzionych obyczajem odejmują, a czemuż i ci nie mają być na gardle karani, którzy komu zdrowie odjęli? — bo ono, co za pieniężną winą chcąc ją mieć przytaczają — że jeśliby mężobójce na gardle byli karani, musiałaby rzeczypospolita straciwszy jednego człowieka zawżdy zarazem i drugiego stracić — wtedy to daleko prawdy. Albowiem a któż tego nie wie, iż bardzo wielkie mnóstwo ludzi prawo dla złodziejstwa traci? — co jeśliże karząc złodzieje nie rusza nas nic ta ginących ludzi szkoda, a czemu nas ruszać ma, gdybyśmy mężobójce także karali? jakoby majętności ludzkie w większej wadze być miały, niżli same gardła, albo jakoby większą szkodę rzeczpospolita wzięła zabiwszy mężobójce, niżli złodzieja. A co powiadają o zasługach szlacheckiego stanu, dla których tę różność karania uczyniono, bardzo to nikczemna; a nie wiem, jeśli nie tak głowami kmiecimi jako kostkami grać chcieli, którzy ją za dziesięć grzywien oszacowali, gdyż zaś kmiecia, który by szlachcica zabił, gardłem karać postanowili. Tak wiele jest rzeczy nieprzystojnych w tej nierówności karania, iż dziwna rzecz, jako który człowiek mógł o niej i pomyślić; którymi nieprzystojnościami i rozum się ludzki obraża, i sądy ludzkie bywają wzgardzone, i światło sprawiedliwości, między cnotami najszlachetniejszej, bywa zaćmione i rozkazanie boże bywa w niwecz obrócone. Tom tu na przykład dla tego powiedział, abyś okazał, że trzeba panom radnym każdą rzecz i na tę, i na owę stronę pilnie rozważać, a potem spór o wszystko czynić pierwej, niźliby wotowali,co by z pożytkiem rzeczypospolitej było.

Lecz nie mamy tak rozumieć, żeby on za rzecząpospolitą wotował, kto albo za pożytkami swymi własnymi idzie, albo go miłość, albo waśń przeciwko któremukolwiek stanowi unosi; jakoż jednak jest to rzecz nie tajna, że wiele ich pieniężnej winy bronią z waśni przeciwko kmiecemu stanowi a z miłości przeciw szlacheckiemu. Nie może serce miłością albo waśnią przeciw komu pałające prawdy poznać; nie może ten, który gardzi Bogiem i ludźmi, ani uczciwości, ani prawdziwego rzeczypospolitej pożytku obaczyć.

Lecz ci co czynią, którzy pieniężnej winy bronią? Śmiech tylko z siebie postronnym narodom czynią, śmieszki z głów kmiecich stroją, okrucieństwo nad tymi, z których największe pożytki biorą, płodzą, prawdę Bożą w niesprawiedliwości (jako Paweł mówi) tłumią, nadto jeszcze Bogu prawdę swoję do ich serc podawającemu zuchwale onymi słowy odpowiadają: Wiadomości dróg twoich nie chcemy.

Ale o tym napisałem dostatecznie w książkach, którem o karaniu mężobójstwa wydał; a tu dla przykładu przywiodłem trochę, żebych w rzeczy tak jasnej radzenia sposób jakokolwiek pokazał.

Należy też na wiernego senatora, na drugich uczciwe wota zezwalać, a dla waśni, którą by miał przeciw nim, nie kręcić ani odrzucać wotowania onych, którzy by dobrze wotowali. Bo to jawna, iż często o rzeczypospolitej niektórzy tak dobrze wotują, że kiedy by one wota od wszystkich były pochwalone, nieźle by się rzeczypospospolitej posłużyło Ale iż podobno ci, którzy tak wotują, w nienawiści u niektórych bywają, przeto i w uczciwości ich nie mają i wotami ich gardzą.

Nie baczą tego ci gardziciele, że ciężko przeciw Bogu i przeciw ludziom grzeszą. Bo prawda, ktokolwiek ją mówi, z Ducha świętego pochodzi tak, iż Duchowi świętemu przeciwią się ci wszyscy, którzy się prawdzie poznanej przeciwią.

A ten grzech nie ma być lekce pokładan; a nie wiem, by to nie on grzech był, o którym Chrystus powiada, że ani w tym, ani w przyszłym wieku nie będzie odpuszczon. Są też niektórzy, co nie z waśni przeciw osobie odrzucają wota, ale iż widzą, że to, co oni mówić mieli, drudzy już wyrzekli a do tegoż wotum je uprzedzili, a tak wstydają się albo to powtórzyć, albo jawnie na owo ich zdanie pozwolić; przeto wymyślają szyderstwa, wrzkomo poprawiają albo niepotrzebnie się zabawiają.

I bywa to, iż gdy chcą, aby się zdali być mędrszymi, okazują się być głupszymi, a ich rzecz ani początku ani końca nie ma; sam co mówi, mało tego rozumie, a owi, co słuchają, daleko mniej. Był ten obyczaj u senatu rzymskiego, iż gdy przedniejsi spytani wota swoje podali i wyprawili onę rzecz, o którą szło, tak dobrze, iż więcej nie potrzebowała: wtedy się już drudzy wotowaniem nic bawili, ale prosto na one wota pozwalali. I wspominają historykowie one pospolite słowa, które consul albo którykolwiek urzędnik w tej mierze mawiał: Którzy tak rozumiecie, idźcie na tę stronę, a którzy nie tak, na onę. Przeto też takie postanowienia zwano od przechodzenia. Lecz ja tego nie widzę, czemu by się kto miał wstydać pozwolić jawnie na to wotum, które mu się podoba? Bo oni, co niepotrzebnie mówiąc czas trawią, więcej mają być poczytani za sofisty próżno się okazujące, niźli za wymówce albo za miłowniki prawdy. Zaprawdę ludzie uczciwi a rzeczpospolitą miłujący srodze bywają obrażeni i od tych wykrętaczów i od onych wzgardzicielów poznanej prawdy. Trzeba się wtedy i tej wady strzec, a na prawdę, kto jakąkolwiek pokaże, szczerze pozwalać. Wielką zaiste narodowi ludzkiemu krzywdę czynisz, jeżeli to rozumiesz o sobie, że więcej, niźli wszyscy insi, i widzisz, i znasz. Wielką zaprawdę przyganę na się bierzesz, jeśli łapając twojej chwały, jeśli też twojej przeciw komu waśni folgując, albo wykraczasz, albo to, co on znacznie a po prostu powiedział, odrzucasz. A nie jest żaden większy znak skromnego rozumu, a rzeczypospolitej więcej niżli sobie i o sobie mniemaniu służącego, jedno swe nie dobre odrzuciwszy, na drugich dobre wota szczerze przyzwolić; o czym wypisałem w rozdzielę o poślech.

Jest też to rzecz bardzo potrzebna do wotowania, abyś to śmiał mówić, co rozumiesz. Bo koniecznie niegodni są senatorskiej ławice, którzy wiarę i cnotę swą kryją, bojąc się czelniejszych panów albo pospolitego człowieka; jako też kaznodziejskiego niegodni są urzędu, którzy dla wielkiego ludzkiego w grzeszeniu zezwolenia nie karzą ani strofują występków; ponieważ to na kaznodzieję należy, chociażby mu też i o gardło szło, w kościele wołać, grzechy na oczy wyrzucać i kazać, chociażby też lud widział pyszny, skrzętny i ku ukróceniu trudny. Chybaby pan radny nie tego miał patrzyć, co by trzeba w rzeczypospolitej sprawić, ale tego, co by się sprawić mogło.

Aczkolwiek lepak pospolicie mniemają, że to na mądrego należy ustępować czasowi: wszakże jeśliby ci, którzy przedniejsze miejsce w rzeczypospolitej mają, puszczali na stronę wota swe, które by na miejscu swym senatorskim czynić trzeba, ci słabo o swej zacności radzą, zwierzchności swej niedosyć czynią, prawdę, o którą by gardło mieli dać, opuszczają, a onę za nic mają. Lecz, o radny panie! Na najwyższy ty rzeczypospolitej stan wezwan jesteś, za stróża i obrońcę rzeczypospolitej obran, dobrodziejstwami rzeczypospolitej zapomożon: a więc ci by się nie godziło wdzięczności sercem i rzeczą samą okazować, wyznawając prawdę a broniąc jej, wzgardy i waśni złośników mężnie odnosząc i znaszając? Jeśli się ludzi dla prawdy opuszczonej nie boisz, bój się Boga, który pomni i słuszne, i niesłuszne rzeczy, karze złość a nagradza zapłatami dobroć. Nie jest ci to rzecz nowa, ani też niesłychana, że prawda nienawistna i gorzka jest i zawżdy była tym, którzy się cnotami mało bawią; ale ty nie możesz inaczej okazać się być miłownikiem prawdziwej cnoty, jedno odnoszeniem dla niej waśnie i trudności jakiejkolwiek. Przy stanowieniu każdej rzeczy najlepiej by było, wota nie tak liczyć, jako je ważyć. Bo ten obyczaj liczenia ich, aczkolwiek jest przyjęty, wszakże jako często szkodliwy bywa, łacno się to pokazać może — aczkolwiek to nie może być bez obrażenia onych, których wota, chociaż ich więcej, odrzucone będą. Wszakże król albo ten, który przodkuje w radzie, dawszy tego słuszną przyczynę: dla czego na onych zdaniu, których mniej, przestawa, łacno takowemu obrażeniu zapobieży. Tylko tego niechaj strzeże król, żeby któregokolwiek jednego albo trochy niektórych ludzi zwierzchności nie tak wielce sobie ważył, jakoby drugich, chociaż ich więcej, dla nich nie zaniedbawał; bo pospolicie stąd rostą strony, to jest: jednego przy drugim zostawanie w radzie i zamieszania między pospolitym człowiekiem. A przeto jeśli wota mniejszej strony będą się zdały sprawiedliwsze, słuszniejsze i rzeczypospolitej pożyteczniejsze; albo jeśli też samemu królowi albo w radzie przedniejszemu cokolwiek lepszego na myśl przyjdzie: niech okaże przyczynę: dlaczego co różnego od wynalazku większej strony ma być przyjęto? Lecz to niech czyni skromnie, nie strofując nikogo.

A jeśliby ta rzecz potrzebowała wielkiego rozmysłu, niechby na inszy dzień odłożył oznajmienie zdania swego i wyroku uczynienie. Lecz jako szkodliwa rzecz, tylko liczyć wota a nie ważyć ich, też posłuchajmy. Miały między sobą jednego czasu członki ciała człowieczego rozmowę o słońcu: jeśli jest światłe czyli ciemne? — a gdy wszystkie członki porządkiem wotowały, że jest ciemne, same tylko oczy powiedziały, że jest światłe. Rozum człowieczy odrzuciwszy one wota, które drugie członki powiedziały, chociaż ich było wiele, na samych oczu wotum pozwolił i za nimi skazał. Rozgniewały się bardzo drugie członki, że zdanie oczu nad takie mnóstwo zdania ich przełożone; ale gdy ich pytano, co by za różność była między światłością i ciemnością, a one tego nie mogły uczynić okrom sprawy oczu: pozwoliły na owo wotum, które oczy uczyniły, a rozumów rozsądek pochwaliły.

A przetoż Panormitanowi, człowiekowi w prawie biegłemu zdało się, aby większa wiara była dana jednemu, który ma po sobie dowód i świadectwa pisma, niżli wielkiemu mnóstwu ludzi, nie mającemu dowodu ani takowego świadectwa. Ten wtedy obyczaj pilnego rozważania wotów łacno otrzyma miejsce w zgromadzeniu ludzi, którzy chcą rozumu używać a nim się sprawować.

Bo a cóż po mnóstwie bez rozumu? Aza nie jest podobne rzucenie kostek, które tym jest lepsze, im się więcej oczek na wierzchu ukazuje? Co jeśliby liczba w radzie co ważyć miała, wtedyć by najwięcej zaprawdę o to się starać trzeba, żeby dobre a co najgodniejsze a najmędrsze ludzi obierano w radę, aby źli a niebaczni nie byli do przemagania albo do wygrawania jako oka u kostek. Przełomiłyby były i one członki człowiecze, powiedające słońce być ciemne, dwu oczu wotum, by się był rozum zwierzchnością swą w to nie włożył i nie skazał tak, jako się rzecz w sobie ma. Ale rzeczesz, że częstokroć ta rzecz, o którą spór idzie, bywa tak trudna, iż nie wiedzieć, która strona więcej ważności ma? I dlatego trzeba na ono zezwalać, na co więcej ich wotuje. Niechby tak było, że w rzeczach trudnych trzeba się tego dzierżeć, na co więcej ich wotuje — ale w rzeczach jasnych a łacnych aza nie więcej się samej szczerości rzeczy mamy trzymać, niźli mnóstwa mówiących? Bo na to radzi rozum człowieczy, szlachetny Boży dar, na to radzą i dobre obyczaje, na to nam radzi i professio nasza, zalecając nam z wielką pilnością prawdę a fałsz tępić; toż fundament nasz Chrystus Bóg przykazuje, który mowę swoję prawdą a diabłowę kłamstwem być powiada. Niech przeto będzie jakie chce mnóstwo, które wiedząc i chcąc twierdzi kłamstwo: azaż nic ma być poczytano za potomstwo onego ojca kłamstwa, w którym prawdy nie masz? Co jeśli tak jest, azaż nie jest rzecz godna, aby lud chrześciański opuścił takie mnóstwo, chocia też liczbą, pompą, świetnością, bogactwem i majestatem drugą stronę przechodzi? Bo zaprawdę, byśmy byli prawdziwie Chrystusowymi, tedybyśmy tych, którzy nam na fałsz radzą a bronią go, jako nieprzyjacioły pana a mistrza naszego opuścili. Tęsknoć już i mnie, i drugich, że się tak często bawię ganiać zwykłe karanie mężobójstwa; a wszakże zda mi się, abyś tego za każdą przyczyną nie opuszczał. Cóż ma pieniężne karanie za morderstwo po sobie, okrom dawności a mnóstwa wołających? Ale przy karaniu na gardle stoi sprawiedliwy rozum, rozsądki wiela narodów i prawda z Bogiem samym. A przedsię tacy jesteśmy ludzie, iż przeciwko jawnej prawdzie dopuszczamy kłamstwa przez tak wiele wieków panować, tyraństwu jesteśmy posłuszni a słuszne drogi i sprawiedliwość odrzucamy. Ale rzeczesz, że to na onych należy, którzy są możniejsi. Dobrze, niech tak będzie.

Którzy wtedy są niedźwiedziowie, którzy pardowie, które bestyje srogie a straszliwe, którym prorocy duchem Bożym natchnieni królestwa ziemskie przypodobywają, jeśliże nie ci, którzy radzą na tak wielkie tyraństwo i bronią go? A któreż insze jest potomstwo Kainowe, które jest potomstwo onego starego Męża, który (jako Chrystus świadczy) mężobójca jest od początku — jeźliże nie ci są, co tak wiele przyczyn dawają do mężobójstwa? Ale już temu niech będzie koniec, ponieważem o tym na inszym miejscu szerzej pisał.

Który przeto dobrze się rozmyśliwszy do wotowania przystąpi, na uczciwą przystojność przedniejsze baczenie będzie miał, złym namiętnościom nie będzie się poddawał, drugich sprawiedliwe wota będzie szczerze pochwalał, co rozumie być dobrego, bezpiecznie powie, a przy wotowaniu więcej będzie patrzał ważności wotowania, niżli liczby albo mnóstwa: o tym będziemy rozumieć, iż nie skwapliwie dla lenistwa, nie przewrotnie dla popędliwości albo namiętności serdecznych, ale i poważnie i wiernie i mężnie mówi, nic dla sławy swej albo stronie której kwoli czyniąc, wszystko z miłości rzeczypospolitej czyni, a dobrego senatora urząd i powinności dostatecznie wykonywa.

XII. O sędziach, hetmanach, a starostach albo przełożonych zamkowych albo miejskich

Ponieważem już królewskie i senatorskie obyczaje wypisał, mówmy też co o drugich urzędnikach, których różne urzędy są. Ci w rozmaitych rzeczachpospolitych są rozmaici; wszakże są niektórzy przedniejsi, bez których żadna rzeczpospolita stać nie może: jako hetmanowie i sędziowie. Hetmanów jest urząd, aby ojczyzny od nieprzyjaciela w polu bronili: a sędziów, aby sądzili a sprawiedliwość każdemu czynili. O tych oboich na swym miejscu powiemy.

Są też drudzy, którzy ani sądzą, ani wyrokami swymi co stanowią — ale co drudzy postanowili, wykonywają, jako są: przełożeni nad zamkami i nad miasty, albo od króla, albo od pospólstwa postanowieni. Aczkolwiek i ci niektóre zamierzone sprawy sądzą, lecz najprzedniejsza ich powinność jest, pokój doma między ludźmi stanowić, nagiemu wtargnieniu nieprzyjacielskiemu odpór dawać, granic powiatu swego bronić, a rozkazania albo wyroki królewskie i sędziów wykonywać. Bo próżno by królowie co stanowili, próżno by sędziowie sądzili, jeśliby onych nic było, którzy by takie rozkazania wykonywali.

Przydało się było w jednym mieście bardzo ludnym, iż niektórego ceklarza, człowieka prostego rodu, ranił szlachcic, którego ja dla uczciwości nie mianuję. On raniony uciekł zarazem do balwierza, żeby sobie ranę dał oprawić; ale potem z domu onego balwierza albo będąc gwałtem wywleczony, albo gdy sam dobrowolnie wyszedł, na ulicy zabit. On szlachcic, tak mężnie począwszy w mieście, póki chciał, bez karania przemieszkawał, potem z miasta wyjechał o południu, kiedy chciał. Ale cóż powiadam, że szlachcic zabił prostego człeka, którego głowę trochą pieniędzy zapłacić wolno i z prawa dopuszczono? — trafiło się w tymże mieście, gdzie był rozmaitego ludu zjazd, że szlachcica, którego gardło daleko drożej szacują, szlachcic zabił w południe na rynku, na co wiele ludzi patrzało — a jako to bez karania uczynił, a tak też i bez karania stamtąd uszedł. To macie rzeż, która się jawnie stała; teraz słuchajcie, co się więc w domiech trzęsie. Niektóry człowiek uciekając przed tymi, od których już był ranion, z trefunku wbieżał w dom niektórego mieszczanina, w którym wiele ludzi, jako to pospolicie bywa po południu, biesiadowali; i prosił ich nieborak o pomoc, żeby go zachowali a od gwałtu goniących obronili. Ale ci, którzy go gonili, nadszedłszy na on dom a rozegnawszy wszystkie, którzy chcieli zastawić, uderzyli na onego nędznika i tak wiele ciężkich mu ran zadali, że w krótkim czasie z onych ran umarł. Zbieżeli się w tym czasie domownicy i sąsiedzi wszyscy, oględowali onego rannego, a on już leżąc kona — a oni mężobójcy szli, gdzie chcieli, kiedy chcieli, nikt im nie przeszkadzał. Lecz o tym, co się w domu stało, podobno urząd nie wiedział; a o onych mężobójstwach co rzeczesz, które się na jawnych miejscach stały? Ja zaprawdę tego mniemania jestem, że przełożeni zamkowi albo miejscy, albo którykolwiek inszy urząd miał te mężobójce albo zarazem pojmać, albo uciekające gonić i pojmać, a sami je skarać albo skarać kazać. Ale stało się, jakom powiedział, nie inaczej — jedno jako w lesie albo na puszczy, gdzie żadnego człowieka przełożonego nic masz. Cóżeście wtenczas, o przełożeni, czynili? Zaprawdę miłościwi, sławni i wielmożni panowie! bardzoście leniwi, a to z wielkim pospolitym złem, i przetoście ciężko karania godni. Twoja to wtedy rzecz jest, o najjaśniejszy królu! takie urzędniki i przełożone zamkom, miastom i powiatom dawać, którzy by pokoju domowego wielce bronili. Co jeśliże się o to nie starasz, uczyńże lepiej, aby były rozproszone miasta i wszystkie zgromadzenia ludzkie, żeby każdy żywot swój wiódł, gdzie by mógł; ponieważ do obronienia gardła nie masz nic, co by pomagało w wielkim zgromadzeniu ludzi pod takimi starostami mieszkać. O ostateczna nędzo! W tych domiech, w tych mieściech, krainach, mieszkać w tak wielkiej rozpustności, okrucieństwie, a niekarności! Ale już narzekania dosyć, pójdźmy dalej.

XIII. O dozorcach obyczajów

Jest też mym zdaniem i on urząd rzeczypospolitej potrzebny, który by doglądywał obyczajów ludzkich. W onych starodawnych rzeczachpospolitych i greckich, i inszych narodów, byli niektórzy przełożeni, co doglądali dziecinnych obyczajów, drudzy niewieścich, a drudzy ludu pospolitego; a od tych trzech urzędów, nad którymi przełożeni byli i przezwiska mieli, że jedne zwano paedonomy, drugie gynekonomy, a insze nomofilaki, lubo strofarzmi; którzy nie tylko pisanych praw, ale i obyczajów ludzkich doglądali a do uczciwości przystojnej przywodzili. Ludzie oni od Chrystusa dalecy tego mniemania byli, iż do ich rzeczypospolitej trzeba było takich urzędników, za których bojaźnią nie godziło się młodzieńcowi próżnować, w domiech nierządnych albo w karczmach zasiadać, ani się grami jakiemikolwiek bawić; nie godziło się niewieście tak w ubiorach, jako też w inszych wszelakich sprawach granic (jako mówią) przestępować; musiał radny pan, szlachcic i wszystko pospólstwo powinności swej patrzyć. My w chrześciańskiej rzeczypospolitej takowych urzędników nie mamy; a przetoż i staroświeckiej onej karności i obyczajów srogości większa połowica zginęła. Co jeśliby kto był, co by rozumiał taki urząd być niepotrzebny, ten (radbym) aby pilnie wejrzał w obyczaje wiela ludzi bardzo zepsownne. Najdzie takiego w senatorskim kole, który zaniedbawszy sprawiedliwości, wotuje albo dla swego, albo dla czyjego inszego pożytku. Jeśli od niego będziesz pytał przyczyny takiego wotowania, odpowie, iż na się albo na swoje trzeba baczenie mieć. Ten aza niegodzien tego, żeby go z ławicy ruszono, który lepszym rozumie być pożytek, niżliby sprawiedliwość? Najdzie takiego, który z przodków swych ma bardzo wielką majętność; ten nad ludźmi swymi bez wszego wstydu bardzie rozkazuje, a cokolwiek mu się podoba swawolnego, rozpustnie broi — bo poddanemu nie godzi się przeciwić panu ani go pozwać do prawa. A więc ten, który się tak nad poddanymi sroży, nie jest godzien strofowania dozorcy? Są między starostami nad miasty, nad powiatami i nad zamkami tak królewskimi, jako też inszych panów, którzy zewsząd szukają drogi albo przyczyny do łupienia ludzi; i owszem i między tymi, którzy z łaski opatrzenia jakie za wysługi (jako ono mówią) na wieczność mają, najdują się, którzy i ludzie, i bydła, i ról, i łąk źle używają, o których i król nigdy nie słyszy, a ubodzy ludkowie nie śmieją skarżyć. A więc się to i tym sucho odrzeć ma, którzy takowe rzeczy broili? Jest nadto i takich wiele, którzy swoich rzeczy sprośnie używają, we dnie i w nocy piją, majętność swoję i bogate ojczyste imiona rozpraszają; którzy jednak wedle obyczaju naszego o to nie bywają pozywani. Lecz jeśliże to jest z pożytkiem rzeczypospolitej, aby każdy rzeczy swoich dobrze użył, a używając mógł też rzeczpospolitą kiedy podpomagać: zaisteć ci, którzy marnie utrącają majętność, godni są, karania od dozorców albo przełożonych za to odnosić.

Najdzie niejednego, co okrom tytułu szlachectwa nie ma nic, czym by się zalecić albo popisać mógł: człowiek bez majętności, bez sławy, na którego nic nie sieją, nie żną, dochodu też żadnego mu nie płacą. Ten pospolicie sług nie mało i z końmi chowa, w jego domku nic nie masz, jedno oszczepy, przyłbice, rusznice, miecze i wszelka insza broń, którą jest straszny wszystkim sąsiadom, grozi ranami, a odpowiada, komu chce. Temu się żaden sąsiad nie może oprzeć; bo kto się bawi domowym gospodarstwem, trudno mu wojować; żaden go nie śmie pozwać ani go staroście oznajmić, chyba ten, kto by się chciał na jatki wydać. Wiele ich do niego przychodzi z pokorą, przepraszając go w tym, w czym mu nigdy nie przewinili, ale co on sam zmyślił; a on czym dalej, tym swawolniejszy bywa. A więc taki dziw nie ma podlec karności dozorcy? Wspominają historykowie, lektorzy sprawy rzymskiego państwa wypisali, przykłady srogie strofowania i karności, która bywała naonczas. Cornelius Rufinus, który z wielką sławą dwakroć był najwyższym sprawcądictatorem, iż z dziesiąci grzywien srebra dał sobie naczynia narobić, jakoby dał zły wzór do zbytku: ruszon był z koła senatorskiego. Duronius, iż był skasował ustawę, która była uczyniona o pohamowania kosztownych kolacji, też był ruszon z rady.

Livius Salinator Klaudiusza Nerona, z którym urząd trzymał, wyrugował, że się był nie szczerze z nim pojednał.

A tak trzeba by takich dozorców w każdym powiecie dwu obrać, którzy by pewnych czasów czynili opyt i wywiadowanie kolo obyczajów ludzkich albo i zachowania; jakim by się kto rzemiosłem bawił i czym by się żywił?

A próżnujące a żadnej rzeczy uczciwej nic pilnujące przeciwniki cnoty żeby albo sami karali, albo królowi albo inszym urzędnikom na to wysadzonym oznajmiali, co się wżdy jednak jeszcze w staniech duchownych i do tych czasów zachowuje, których obyczajów i zachowania archidiakonowie są dozorcami.

XIV. O dozorcach małżeństwa

A to o wszystkich dozorach w obec, z których osobliwe trzeba przystawiać do małżeństwa. Bo jeśli w mieściech każde rzemiosło ma swoje starsze, daleko więcej małżeństwom mieć przystoi, które są najmocniejsze towarzystwa ludzkiego związki a święte dobrych ludzi źródła.

Wielkie niektórzy mężowie zwykli żonom swym czynić przykrości, które o nic najmniej narzekać albo się uskarżać nie śmieją, bojąc się większych trudności. Niewiasty też, zwłaszcza które w majętności i w przyjacioły są możne, zwykły się hardziej, niż przystoi, przeciwko mężom zachować. Niech się, przeto mąż i żona starają o to, aby z osobami niewstydliwymi albo jakokolwiek jednemu z nich podejrzanymi obcowania żadnego nie miewali, aby biesiad, kolacji i nieuczciwych schadzek zaniechali, za niewiadomością albo też i nieprzyzwoleniem małżonki swej (jeśli małżonek) albo i małżonka (jeśli to żona czyni) aby okrom słusznej a dowodnej przyczyny gdzie indziej okrom domu nie nocowali; aby zasię jeden na drugiego zdrowie jakokolwiek nie czyhał, aby jeden drugiego nie bił; aby jako wespołek żywot wiodą, także wszystkie rzeczy między sobą spolnie z miłości znaszali, a jednym się ciałem stawali, to jest człowiekiem jednym, jednego serca i jednej woli; aby się żona na męża oglądała a w uczciwości go miała jako głowę swoje, a jemu się pomocnicą okazowała i do chwalenia Boga i do szczęśliwego a spokojnego tu na świecie życia; zasię mąż aby był miłował żonę jako własne ciało a owszem tak, jako Chrystus miłuje kościół swój, za którego zbawienie sam siebie wydał. Na ostatek niech oboje pomnią, że rodzice swe i wszystkie przyjacioły opuścili dla związku małżeństwa, aby rozumieli, że ten związek trzeba przekładać nad wszelką inszą społeczność a wszelką miłość ludzką. Tym wtedy sposobem miłość małżeńska bywa zatrzymana i zachowana, i od tego roście; a od rzeczy tym przeciwnych drobnieje, rozrywa się i rozwięzuje. A przeto na strofarze należy doglądać życia i obyczajów małżonków, jeśliby zła o nich sława była, albo się jeden na drugiego skarżył; jeśli miłość, powinność i pomoc w małżeńskim życiu sobie społecznie oddawają? — a gdzie by w tym która strona słabiała, aby napominali, występne albo słowy, albo jakim inszym sroższym obyczajem karali, uporne albo zakamieniałe aby urzędowi oznajmili, który by je słusznym karaniem do ich powinności przymusił. Nic szczęśliwego nie może być w mieście, jeśli ten sposób życia nie będzie świętobliwie zaczęt, zachowań i ustrzeżon. A które małżeństwo tego pilnie nie przestrzega, wtedy to nie tylko samym małżonkom i ich dziatkom rozmaite a nieskończone makuły przynosi, ale i kościół boży i rzeczpospolitą plugawi, a czyni ją obrzydłą nie tylko swego kraju ludziom, ale i postronnym. Zaś rozwody aza się nie zdadzą być śmierci podobne? A przetoż tym więcej małżeństwa trzeba strzec, żeby nie tylko od jakiej wady, ale i od podejrzenia były wolne.

XV. O dozorcach rzeczy przedajnych i myńce

Mam też za to, iż nie jest żaden, kto by w tym wątpił, iż urzędnika takiego pilno trzeba, który by się w rynku, to jest około targów zabawił, który by o wszystkich rzeczach tak tych, które się doma rodzą albo je czynią, jakoteż z inąd przywiezionych dostateczną wiadomość miał a cenę im wedle czasu ustawiał. Na to by też niech pilnie baczył, jeśli by to było z pożytkiem rzeczypospolitej, iż jako żyto i mokre rzeczy wedle pewnej miary przedawają, tak by też mięso, ser, masło i insze tym podobne rzeczy na wagę przedawano.

A naprzód aby miał na pilnym baczeniu rzeczy, które przywożą i wywożą; aby doglądał, jeśli są dobre i nienaruszone, a cenę im ustawił. Częstośmy to widzieli, iż tak wielkie mnóstwo zboża od nas wywożono, iż po wielkim urodzaju wielki niedostatek był u nas zboża, także też i miąs, i serów, i inszych rzeczy. Bo tak jakmiarz bywa, że drogość zboża czyni też wszystkich inszych rzeczy drogość. A przetoż urząd na to wysadzony, obaczywszy urodzaj zboża a rozrachowawszy, wiele zboża rzeczpospolita tak dla siebie, jak i przychodniów potrzebuje, niech postanowi pewną liczbę wywożenia, żeby nasze pola nie były komu inszemu rodzajne a nam płonne. Niech też i doma postanowią cenę, żeby ci, którzy obfitość mają zboża, przedawając drożej, niż przystoi, majętności ubogich ludzi nie niszczyli i rzeczy drugich nie wzdrażali. Bo jakom powiedział, trudno bez tego ma być, żeby za drogością zboża drugich rzeczy drogość nie miała przychodzić. Słusznie ma być chwalon on obyczaj, który się w wielu państwach zachowuje, iż (gdy której ćwierci roku żyto albo i insze zboże najtańsze bywa) urząd skupuje go bardzo wiele i do miejskich spichlerzów dawa chować; iż jeśliby była od nieprzyjaciela niebezpieczność, albo się też ku jakiej drogości albo niedostatku zboża skłaniało, zawżdy bywa dobrze opatrzona żywność ludzka.

Albowiem wiele przekupników chowają zboże na długi czas, aby je zasię czasu swego drożej przedawali. Ale temu urząd rozumem swym zabieżyć może, gdy zboże przedtem tanie kupione z spichlerzów wywozić a trochę drożej, niż je kupiono, przedawać rozkaże. Bo i wszystek zysk pójdzie na rzeczpospolitą, i przekupniowie muszą zboże taniej przedawać, gdy go będzie dosyć, niżby przedawali, gdyby go niewiele było. A tak i o to by postanowienia trzeba, a na owo zbytnie wywożenie umiarkowania, którym wywożeniem zda się, jakoby pokarm z ust ludzi ubogich wydzierano; a jeśli nie to, wtedy przedsię wielka drogość stąd roście. Nieznośna jest w tej mierze piekarzowi szynkarzów przewrotność, którzy po tejże cenie i chleb, i piwo, gdy zboże tanie, przedawają, jako i kiedy drogo. A nieznośniejsza jeszcze jest owych, którzy gościowi drożej przedawają, niżli sąsiadowi. Mówi Bóg do Izraelitów: przychodnia nie zasmęcisz, ani złupisz, boście i wy w ziemi egipskiej przychodniami byli. Ale ono jeszcze jest najnieznośniejszą, iż na sejmie, albo i na onych miejscach, na których król z pany radami, z wielkim zjazdem ludzi bywa, daleko drożej wszystko przedawają, niżli na inszych miejscach. Bo gdyż takowe sejmy dla rzeczypospolitej zbierane bywają, wtedyć to zaprawdę jest rzecz nieznośna, żeby albo kupcy wtenczas większe zyski zbierali, albo ci wszystkie potrzeby drożej płacili, którzy o rzeczypospolitej radzą.

Co się powiedziało o zbożu, toż o wosku, o łoju, o skórach, koniech, wolech, i o inszych rzeczach ma się rozumieć! Wiele ich, którzy wywożeniem tych rzeczy i sami bogacieją i obfitość do postronnych ludzi przenoszą; a w tym czasie u nas głód na pospólstwo dla niedostatku i każdej rzeczy drogości. Szynkarze wielkiego swowoleństwa używają, fałszując a przyprawując wina, i drogo szacując. A tak urząd na to wysadzony obaczywszy nakład, który oni czynią, a dozwoliwszy im też słusznego zysku, niech i cenę ustawi, i takowe fałszerze, co przyprawują wina, karze. W kupowaniu i przedawaniu którychkolwiek rzeczy, jeśliby kto umyślnie jaki fałsz uczynił, niech tego urząd nie przepuszcza. Plato w swoich prawach rozkazuje, żeby tak przedawca, jako i kupiec dziesięć dni po przedaniu albo kupieniu rzeczy w mieście zmieszkał, jeśliby się jaki fałsz pokazał albo w rzeczy przedanej, albo w pieniądzach, aby nagrodził szkodę ten, który jest przyczyną.

Zamilczenie też każde, które od którejkolwiek strony w kupczeniu umyślnie ku szkodzie uczynione bywa, każe karać.

O tych przeto i o inszych rzeczy przedawaniu albo kupowaniu ma urząd pilny dozór mieć; rzeczy z inąd przywiezione, jeśli są dobre? oględować, cenę im ustawiać, wszystkich rzemieślników robotę szacować. Ów też obyczaj, że jeden zakupuje jaki towar po wszystkim państwie, aby sam przedawał, a stąd wielki zysk miał, trzeba zniszczyć, a pod wielkimi winami tego zabronić: bo za tym zakupowaniem zbytnie wielka cena w rzeczach nastawa, gdy jeden albo kilka ich nazbyt bogacieją, a wiele innych ubożeje. A to handlowanie zakupniów dla tego jest wielce sprośne, iż kupują towary, żeby je zasię dla zysku przedali, też a nie insze, bynajmniej ich nie polepszywszy: wtedy albo przedawcę oszukają, jeśli taniej, niżli słuszno jest, u niego kupią; albo kupca, jeśli mu drożej przedadzą; albo obudwu.

A choć też ani tego, ani owego nie oszukają, wszakże chęć ona kupowania towaru nie dla używania, ale dla zysku, przedsię występku nie może być próżna: bo to idzie z łakomstwa, które jest wiela złości matką. Robi ich tą wadą (tak) wiele, ale niemniej owi, co dziesięcinami kupczą, a zwłaszcza, co się przezwiskiem kupca i liczmana bardzo brzydzą, którzy samą tylko zysku chciwością przywiedzieni czasu żniwa zakupują dziesięciny, które, chocia się nie lepsze stały niżli pierwej, i chocia ich na insze miejsca, gdzie by był zboża niedostatek, nie zawieziono, ale na tymże miejscu, gdzie je kupili, a przedsię je pospolicie już gorsze i wytarte przedawają i wielki stąd zysk miewają. Ale co inszego jest kupcem być, jeśli nie to? Nie łokieć ci, jako pospolicie mnimają, (tak) którym kto mierzy sukno, ale zysku chciwość, która się do kupowania i przydawania zawodzi, kupcem czyni. Której aza nie masz w tym sprosnym a zysku pełnym dziesięcin zakupowaniu? Często się to trafia, iż dziesięcina przez czwarte i piąte ręce kupujących i przedawających przejdzie, niżli się onym w ręce dostanie, którzy jej używać będą. A to jest rzecz najnieprzystojniejsza, iż ci, którzy nie robią, pod zasłoną tego, że pany są kmiotków swych i rzeczy ich, pot ich odkupują, którzy abo imże samym, chocia czasem i do tego przymuszonym, natychmiast drożej przedawają, abo komu chcą. A ubodzy kmiotkowie, którzy cały dzień pracując upalenie słoneczne cierpieli, z rąk onych okrutnych a drapieżnych Harpij wszystkiego patrzyć muszą. Cóż wtedy za dziw, jeśli i sami kmiotkowie źle żywą, i tak wielka wszystkich rzeczy drogość roście? Tacy to są kupcy jakie Chryzostom święty z kościoła Bożego każe wyrzucać; którym cesarskie prawa rycerskiego stanu bronią; którym majętność odejmować a na wieczne czasy z ziemie je wywoływać rozkazują. Lecz tenże Chryzostom święty nie te kupce gani, którzy z inąd towary żywności ludzkiej i rzeczypospolitej potrzebne przywożą; nie gani handlu tych, którzy kupują takowe rzeczy, które zasię uczyniwszy je pracą swą i dowcipem lepsze, przedawają; ale one gani, którzy kupują rzeczy, a też rzeczy zasię drożej przedawają, niczym ich nie poprawiwszy ani pracy około nich podjąwszy. Ja zaprawdę takie oszusty radszej bym łupieżcami niżli kupcami nazwał, a ten ich towar łupem.

Bo ci i przedawającym, i kupującym szkody czynią, ci nie dopuszczają ubogim ludziom, aby rzeczy ku żywności potrzebne za słuszne pieniądze kupowali, ei drogość żywności i inszych rzeczy czynią, godni, aby byli z rzeczypospolitej wykorzenieni, dla których rzeczpospolita tak wiele szkód cierpi.

Niech przeto będą kupcy, którzy by przywozili towary nie na zbytek ani na pompę wymyślone, ale ku uczciwemu, trzeźwemu a pożytecznemu rzeczypospolitej używaniu potrzebne; których gdyby była cena słuszna postanowiona, byłoby to z pożytkiem rzeczypospolitej. To niech będzie dosyć o kupcach i zakupniach.

Z strony myńce trzeba na baczeniu mieć i cajg, i wagę, i kształt pospolity. Pierwszych dwu rzeczy nie ledajako poznać, i nie pilnują tego w małych pieniądzach; tę trzecią łacno obaczyć. Ale iż niektóre postronne narody wyobrażenia naszych pieniędzy naśladowały, a tym sposobem swoje do nas przynieśli, trzeba w to pilnie wejźreć, jeśliby to z pożytkiem rzeczypospolitej było, aby cajg, abo kształt, abo wyobrażenie odmieniono; bo inszym sposobem trudno mamy obcej stąd zbyć. Za starych ludzi bywało, iż kto fałszywą monetę kował, puszczono go między dzikie zwierzęta, jeśli był wolny, a jeśli niewolnik, wtedy na gardle karano.

Byłaby też rzecz bardzo potrzebna, wynaleźć do tego drogę, aby pieniądze za granice nie były wynoszone; co ledwie by inaczej mogło być, jedno kiedy by je drożej szacowano, niżli kosztują; ale zasię nie wiem, jeśliby to było z pożytkiem rzeczypospolitej? Ci, którzy w Rzymie i po inszych ziemiach sprawy jakie mają, barzo wiele złota od nas wynoszą. To jeśli zgoła nie może być zapowiedziano, wszakże w tym pomiarkowanie jakie uczynić barzo by dobrze było. Tak wielka jest swawola u nas w szacowaniu pieniędzy postronnych tak złotych, jako i srebrnych, że nigdzie indzie większa nie jest. Na każdą ćwierć roku ceny ich przybywa, gdyż wagi ich nic nie przybywa. Przyczyny tej rzeczy różni ludzie różne być powiedają. Ale jeśli nas nie rusza każdej rzeczy tak pospolitej, jako i własnej utrata, która za takimi pieniądzmi do nas przychodzi, co by nas inszego miało więcej ruszyć do pohamowania tej zbytniej szacowania wolności, a do postanowienia pewnego szacunku? iście nie łacno to powiedzieć. A tak, jeśli się zda, i to niech będzie urzędowi któremukolwiek świeckiemu poruczono.

XVI. O rządzcach, albo o dozorcach domów i budowania

Doglądanie gmachów zamkowych, ratusznych i inszych domów tak pospolitych, jako też każdego własnych, wedle naszego zwyczaju bywa poruczone tym urzędnikom, którzy do czego inszego postanowieni są.

Przed laty w onych wielkich mieściech byli osobliwi urzędnicy, które zwano Aediles, jakoby dozorcy domów: bo ci doglądali, aby były całe domy i chędogie, sposób budowania zamierzali, przekopami i wałmi nie tylko miasta, ale też pola otaczali — a tym sposobem czynili obronę krainy swej przeciwko najazdom nieprzyjacielskim. Także też mieli w swej mocy rury miejskie, którymi wodę do miasta prowadzono, naprawowania dróg i mosty, które budowaniem i chędogimi drzewy zdobili; wychody wychędażać rozkazowali; zdrowie ludzkie na baczności mieli; morowe powietrze wedle przemożenia domysłu ludzkiego oddalali; abo jeśli, jako się trafia, zajęło się, mieli pilne staranie, żeby wszystkiego miasta nie opanowało, przetoż i on dom zarażony zamknąć, i ludziom abo się nikomu nie ukazować, abo się wtedyż z miasta precz wynosić nakazowali, rozumiejąc to być lepszą rzecz, niżby jadem powietrza wszystko miasto zarazić się miało.

Tych też był urząd dopilnować, aby się domy albo nie zapalały, albo jeśliby się zapaliły, aby się ogień nie szyrzył; mieli też zwierzchność nad strażą nocną, która pilnowała, żeby złodzieje albo insi ludzie źli szkody jakiej nie czynili; a zwłaszcza, aby przez zdradę czyję, albo z jakiej przygody ogień nie był założon, a założony mocy nie wziął. W postronnych ziemiach srodze to karzą, gdyby kto czasu zapalenia domu natychmiast nie przyszedł z wiadrami i z inszym naczyniem do gaszenia ognia potrzebnym. U nas większa część ludzi abo do ognia przychodzi tylko dziwować się, abo zaniedbawszy domu sąsiedzkiego, rzeczy swe wynoszą. A dla tego też rzadko się w Polszcze trafi taki dom, który by przez trzydzieści lat w całości trwał; mało nie wszystkie miasta i wsi w koło wygorywają, a zaś znowu je budują. Lecz takowa około gaszenia ognia niedbałość znośniejsza by była w onych krainach, gdzie abo ludzie z kamienia domy budują, abo się pijaństwem nie bawią. Ale u nas, gdzie mało nie wszystko budowanie drzewniane, i bardzo mało jest ludzi, którzy by trzeźwość miłowali, dziwna rzecz, czymu tak wielką około gaszenia ognia niedbałość urząd cierpi? Takowe częste pożogi słusznie by dozorce budowania miały do tego przywodzić, żeby oni tej drogi szukali, jakoby z cegły murowane domy były; czego by jednak łacno dokazać mogli, kiedy by był dostatek takich rzemieślników, którzy by takową materią, ponieważ jej wszędzie jest dosyć, gotowali, a wszystkie do budowania abo murowania potrzeby pogotowiu mieli; byłaby to rzecz barzo pożyteczna i dla teraźniejszych ludzi, i dla potomków. Zaprawdę, kiedy by to weszło w obyczaj, aczciby więcej kosztowało murowanie, ale sam pożytek niepomału by kosztu wielkość nagrodził; ponieważ jednak gdybyś rachował to, co kosztuje nowe budowanie po zgorzeniu pirwszego (tak), nalazłbyś, że daleko więcej kosztu wyniesie, niźliby wyniosło murowanie na wieki trwające. A mówię tu o budowaniu takim, które by i ściany murowane, i pobicie z dachówki miało. Bo ogień latający nie łacno dachówką przykryte dachy zapala. A jeśliby co szkody ogień uczynił, to by się jedno temu domowi przytrafić mogło, w którym by się ogień zajął. To tedy niechaj będzie o dozorcach domów i budowania i o ich urzędzie.

XVII. O urzędzie, który by się o domowy pokój starał próżnujące z miasta wyganiając, a pijane i hultaje karząc

Бесплатный фрагмент закончился.

Купите книгу, чтобы продолжить чтение.