poezja o niepoezji

Объем: 60 бумажных стр.

Формат: epub, fb2, pdfRead, mobi

Подробнее

poezja o niepoezji

poezja czy niepoezja?

garść liter dla słowa egzystencji

słów kilka by tworzyć wers

i wersów wiele do strofy potrzeba

i strofa, i druga, i ostatnia…

dla niepoezji?

spod pióra poety czy niepoety?

stosy białek dla genu

stosy genów dla cechy

i cech dziesiątki dla ciała

szarych komórek miliony miliardów

i ciało jedno dla liter garści

i oczu dwoje dla tysięcy widoków

i uszu dwoje dla miliona odgłosów

i nóg, i rąk

i dłoń dla poezji

czy niepoezji?

poezja — niepoezja

skrawek historii dla człowieka

człowieka — nieczłowieka?

tobie,

wciąż tobie

i nikomu innemu.

*** (Poznaję Ciebie ciągle)

Poznaję Ciebie ciągle

Spojrzenie oczu Twoich

Smakuję usta Twoje

I rozmazany tusz

Z Twoich rzęs


Rozszarpię Twoje kieliszki

I rzucę piasek w ramiona

A poniewierać uśmiechów za białe obrusy nie ośmielę się

Żeby rzędy poduszek nie mokły od nocnych wyznań


Opatrzę Twoje dłonie

Wplecione między kolce

Bo chcę mieć więcej Ciebie

Niż ciągle oddawać

I nieustatkowanie


Ukryję się pod powiekami

Bez strachu na jutrzejsze

I odrzucam zamówienie

Gdy tamte wargi już pękają


Zostawię Twoje kciuki

Bez okien wyschniętych

A wczoraj jeszcze przyjdzie

Lecz w uszy Twoje

I parasole

Zawieszeni

Uchowam Cię pod kwiatami

Nad piekłem, nosem w drewno

Złożę bukiet białych tulipanów znaczonych krwią

I cicho zapłaczę nad próchnem z Ciebie


Nad bezcielesną cielesnością

Nad bezduszną duszą

Nad bezwładem rąk i nóg

I kończyn

I ust


Zakopię Cię nieco niżej

Metry pod ziemią

Niebem w zmysły Twoje

W bezmyślne myśli

W bez słów słowa

W bez spojrzeń oczy

I uszy

I usta


Gdy wrócisz

Przywitam Cię ciepło

Czy przyjdę do Twoich ramion


Do bezsennych snów

Do bez łez policzków

Do martwych zegarów

I mnie

I Ciebie

Oddaj

Oddaj co Twoje

i

moje też oddaj

Oddaj słowa

myśli

nadzieje

i serce oddaj

Oddaj co niegdyś zdobyte

i oddaj pragnione

i co nieTwoje oddaj

oddechy

dotyki

szepty

Oddaj duszę

i

siebie też oddaj

Oddaj życie

i

oddaj mnie…

*** (Nie było dane)

Bo może nie było Ci dane wiedzieć

nie było Ci dane znać

nie było Ci dane pomóc

nie było Ci dane, by móc

nie było Ci dane być

a jednak


Może nie było mi dane Cię poznać

nie było mi dane Ci powiedzieć

nie było mi dane płakać

a jednak


Może nie było nam dane ufać

nie było nam dane trwać

nie było nam dane być

istnieć

a jednak?

Peron

Już idę do Ciebie, przyjdę

Nim odjedzie pociąg

Do Berlina?

Do Paryża?

Do Los Angeles?

Do Warszawy?

Byle z dala od wspomnień


I każdy dasz mi dowód

Na życie w lepszym świecie


Na odchodne

Podaruję Ci kwiatów łąki

I kilka pocałunków.

Spakuję do walizki trochę wspólnych zdjęć i dwanaście uśmiechów na każdy miesiąc

I wyślę znów za rok

Na kolejny


Chociaż lepiej będzie jeśli pozbędę się ich dzisiaj

Być może Pocztą Polską dojdą na czas

Gdy skradniesz już ostatni


Chodź ze mną po raz ostatni szukać dowodów naszego istnienia

Niedługo zetną drzewa

I cóż nam z tego?

Kiedyś będę. Obiecuję.


Chodź jeszcze raz ubrać choinkę

Zaczekam na Ciebie do kolejnych świąt

Żeby podać ci żakiet


Pójdź ze mną raz jeszcze do restauracji

Zamówię stolik przy oknie

A nocą…


Pójdziemy lepić bałwana

Wziąłem nawet marchewkę na jego nos

I kamyki na guziki


Odprowadzę Cię aż do mieszkania

W którym zaśniesz między kartonami

(Berlin? Paryż? LA? Warszawa?)

I raz jeszcze zaprosisz mnie do środka


Usiądziemy przy herbacie

A choć sen mnie nuży, nie mogę Cię zostawić z bagażami


I wrócę do domu

By pozbierać myśli

I raz jeszcze spotkać Cię na peronie

Czekającego na pociąg.

Syzyf

Na wzgórzach, pagórkach syzyfowych

On jedyny głazy stacza

Gdy co krok już brak tchu

I duszność ponad duszności

Serca dzwon umilkł

I jemu nie oddaje czci

A kiedy skała upadnie na chleb powszedni

Tętnicą popłynie rzeka winnych groni

Z jego rąk sypie się piasek, znaczona

Cykadami świerszczy rozbrzmiewa

I jeszcze raz, kiedy zabraknie tchu

Powiedz, najdroższy, czy mnie w ramiona swoje zbawisz…

*** (każda ciepła dłoń)

nieświadomość — półpoczytalności — błogosławieństwem

nieumiarkowanie w kochaniu i nienawiści

tysiące śladów dotyku twojego

niewinność krzywdą ust twoich

płuc pełnych granatu niebios/jesteś?

przez cię poznaję świat na nowo

mam oczu twoich bezpowrotne czeluści

brąz–zieleń–błękit?

chyba nie dajesz mi podjąć decyzji–

— chyba nie dajesz mi wyboru–

— chyba nie dajesz mi uciec–

— chyba nie dajesz mi całunku–

— nie–chcę–cię–jeszcze–tracić–

jutrzenka? zmierzch? pragnę piekła?

każda

ciepła

dłoń

której nie będziesz pamiętać.

La Poesie

Przyznam szczerze,

że pańskie crème brûlée dech mi w piersiach zaparło

Chociaż może to wzdęcia,

cholerna wena i tu mnie dopada

Więc z chęcią wezmę coś lekkiego

Croissanty z masłem na kolację

Deskę serów, ślimaki;

żabie udka czy cokolwiek —

cokolwiek — innego

s’il vous plaît?


Бесплатный фрагмент закончился.

Купите книгу, чтобы продолжить чтение.