Heroina

Объем: 111 бумажных стр.

Формат: epub, fb2, pdfRead, mobi

Подробнее

Pierwszy

Opowiem dziś pewną historię. Momentami zbyt nudną, monotonną, niekompletną, ciężką do przeczytania i zrozumienia, lecz w stu procentach prawdziwą. Uzależnienia nie są niczym złym dopóki nie zdajemy sobie sprawy z ich skutków ubocznych. Nie ma co się oszukiwać, nie istnieje żaden dobry nałóg. Ktoś zaraz pomyśli „Ej, przecież nie ma nic strasznego w uzależnieniu się od pracy, miłości, Boga czy rodziny”. Jeżeli naprawdę ktoś tak myśli to niech przeanalizuje to jeszcze raz. Jak nietrudno się zorientować, ta opowieść będzie tyczyć się Heroiny. Najpotężniejszego narkotyku? Niepodważalnie ma ona wspaniałe właściwości takie jak zniesienie odczuwania bólu, wywoływanie euforii, błogiej apatii a nawet wprowadza w błogostan, aczkolwiek potrzeba jej regularnego zażywania jest ogromna.

Tak, zostałem ćpunem, narkomanem, nałogowcem czy jakkolwiek inaczej chcecie mnie nazwać. Dlaczego wziąłem pierwszą i kolejną dawkę? Myślę, że dziś potrafiłbym odpowiedzieć na to pytanie jednym zdaniem a nawet jednym wyrazem, ale nie odda to w żadnym stopniu moich uczuć i obaw. One są tu najważniejsze, dlatego dam okazje przejrzeć je na wskroś.

1 listopada. Dzień, w którym samotne życie w pustych czterech ścianach zaproponowało mi poszukania rozrywki w internecie. Mój przyjaciel Robert (myślę, że mogę go tak tytułować) zawsze towarzyszył mi we wszystkich ciężkich i dobrych chwilach już od czasów szkolnych. Niejednokrotnie razem siedzieliśmy w niezłej kabale, którą sobie zgotowaliśmy na własne życzenie. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to najlepszy facet jakiego poznałem w życiu. Zawsze mogłem na niego liczyć, rzecz jasna z wzajemnością. Tym razem także mnie nie zawiódł.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Myślę, że mam kiepskie zdjęcie, brak opisu to kolejny minus.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

No, musiałby pan mieć zaśmiane zdjęcie z klubu, przekolorowane z dziwnym uśmiechem i charakterystycznym gestem.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Albo luzackie. Na zwykłą mordę ciężko wyrwać kogokolwiek.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

No najlepiej jakieś popularne ciuchy czy coś. Może czapkę czy bluzę rapera i od razu ma pan punkt zaczepienia. W sumie nie wiem, co by chciały pseudo ambitne dziewczyny. Na pewno typ młody dynamiczny. Inteligentny, nie poważny. Skurwiel, ale kochający. Ja nie ogarniam jak to naprawdę działa.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Myślę, że to zdjęcie się nada. Jest luzackie. Okulary przeciwsłoneczne, koszula w kratę z hipsterską kieszenią, słoneczna pogoda, względnie naturalny uśmiech. Co o tym sądzisz?

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

I pani z boku.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Babka w odbiciu oksów, selfie z seniorem. To wszystko tylko na tym jednym zdjęciu. Nic lepszego nie znajdę.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

No jest dynamicznie. Tego właśnie potrzebujesz.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Mój stan znajomych na teraz = 1. Zmieniam zdjęcie na to, jutro zobaczymy czy są efekty.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Jeszcze opis I podpięty Instagram z fotkami kawy i ułożonego jedzenia z tagiem foodporn.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Kombinujmy z opisem.

Tam gdzie nie ma już dróg wchodzę Ja. Naczelny brygadzista kiepskiej gazety.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Czoo?!?

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

A co mam im napisać? Kocham melo, rpk zawsze tak?

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Nawet jak to 1. to nie cytat to walnie pan w cudzysłów. Jak ktoś mówi, że ma chujową prace to ktoś myśli, że i on jest chujowy. Tak to działa. „Z zawodu elektryk z zamiłowania dziennikarz” albo coś… Ma pan i prace i pasje

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

I warto dodać, że nie studiuje prawa.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

To będzie, że ma pan cos ze śmieszka luzaka i zna social media.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Tam gdzie nie ma już dróg wchodzę Ja.

Z zawodu mechatronik, z zamiłowania dziennikarz. Łączenie pracy elektryka i pismaka wychodzi mi wspaniale. O inne zalety można pytać osobiście.

Poszło, zobaczymy jutro, co będzie.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Mówiłem cudzysłów! Tak się kojarzy, że jak się widzi cytat to myśli się, że powiedział to ktoś mądry, poza tym to może być taka tarcza.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Znam kogoś mądrego?

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Nie! To pana motto a nie pana oświadczenie.


Ten, kto nie wie, niech się dowie. Mowa tu o aplikacji na telefon, która umożliwia znajdowanie ludzi do rozmów. Niestety, jej użytkownicy z reguły nie grzeszą inteligencją i nie szukają partnerów do wymiany poglądów na temat polityki czy gospodarki rolnej. Ich płytka natura spogląda jedynie na zdjęcie profilowe. Jeżeli nie wpasujesz się w ich kanon to możesz zapomnieć o jakimkolwiek dialogu. Mówię tu oczywiście o zdecydowanej większości a nie wszystkich użytkownikach. Zdarzają się wyjątki, które „potwierdzają regułę”.

Osiemnaście godzin później przyszła pora na sprawdzenie, czy są widoczne rezultaty naszej ciężkiej intelektualnej batalii.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Obudził się Pan może?

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Tak i poszedłem zapalić. Tak poza tym, wie pan ze można płacić w biedronce nawet za jedną bułkę kartą? Wiec 5 bułek i po sprawie {szukaliśmy sposobu na uniknięcie płacenia miesięcznicy za w/w kartę}

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Wiem, że można, ale czy ktoś tak robi? Moja apka chyba dalej jest martwa.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Ah, może my chuja wiemy o świecie?

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Kiedyś miałem cała plagę rozmówców. Nie wiem, co się zmieniło przez te lata, serio.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

No ja tez miałem plagę…

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Dobra, znamy się Panie kolego. Są już pierwsze ofiary.

Tak wyglądają moi potencjalni kontrkandydaci. Prychałem z Pawła lat 30. Zaraz się załaduje to nagranie to zrozumiesz. Dodałem jakiegoś typa z train station. Ah i Piłat mnie pozdrowił

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Ta chwila zawahania… ludzie nie są poważni… Mam wrażenie, że za czasów naszego technikum Ci ludzie bardziej przypominali ludzi.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Wiesz, kolega z pracy się pytał Piłata czy kumaty byłem na zajęciach. Gdy nowina o pozdrowieniach doszła do mych uszu to oczywiście nie szczędziłem mu opowieści o naszych wszelakich psikusach.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

Dobra, walić to. Powiedz lepiej, jaki masz stan na dziś, jeżeli chodzi o nowe pary.

Elektryk elektronik człowiek od utrzymania ruchu.

Mam całe dwie nowe pary. Czuję, że to będzie dno. W zasadzie to i dobrze, może uda nam się pośmiać, bo przecież tylko o to chodzi.

Tłoczarz krajacz ślusarz pilarz mechatronik

No w sumie…

Wsiadłem na motor. Odpaliłem silnik. Puściłem sprzęgło i maszyna ruszyła z kopyta. Mknąłem przez drogi, które pamiętam do dzisiaj. Tak to mniej więcej wyglądało, gdy po raz kolejny w życiu zacząłem manipulować ludźmi, ich myślami i ich postępowaniem, a przynajmniej myślałem, że to robię. Wniosek, który się nasuwa jest jak najbardziej prawdziwy. Bardzo często uważałem się za lepszego od innych, oczywiście tylko pod względem intelektualnym. Poczucie własnej wartości podnosiła mi świadomość, że zdjęcie profilowe, które u mnie zagościło było mocno retuszowane w granicach przyzwoitości. Każdą rozmowę z nowo dodanymi osobami zaczynałem w ten sam sposób „Dzień dobry, czy może mi się Pan/i przedstawić?„. Po odpowiedzi, a na przełomie czasu było ich naprawdę sporo, mogłem wywnioskować wiele. Miedzy innymi wiedziałem z jakim pułapem intelektualnym mam do czynienia.


Wspominałem już, że korzystałem z dobrodziejstw tej aplikacji tylko dla zabawy. Nadszedł TEN czas. Rozrywka sama pchała mi się w ręce.

Drugi

Martyna: Proszę wybaczyć częstotliwość wiadomości, jednak również nie mogę narzekać na brak zajęć. Tytoń powiadasz, kilka miesięcy temu skutecznie się uwolniłam, polecam. Na temat dreszczy można byłoby napisać elaborat — muzyka na żywo, bezinteresowna pomoc, ewentualnie za uśmiech, na wszelkiego rodzaju festiwalach i żeby nie ukrywać tego, że bywam typową babą to ciepły oddech na karku w chłodny wieczór.

Ja: Proszę mi powiedzieć, czy parująca herbata zastąpi taki oddech na karku. Częstotliwość częstotliwością, ale Pani bezspornie się tu pojawiła zanim mi odpisała.

Martyna: Na ten moment musi wystarczyć. Być może powodem tego, że apka pokazuje moją obecność jest wiecznie włączony telefon w telefonie.

Ja: Bardzo intrygują mnie Pani zdjęcia.

Martyna: Co konkretnie?

Ja: Przyznam, że widzę na nich cztery różne osobowości. Ile mam w tym racji?

Martyna: Każdy ma więcej niż jedną twarz, nie sądzi Pan?

Ja: Tak, ale mało kto pokazuje je jednocześnie. Pani w czerwonej koszuli — radosna, szczera i otwarta. Czarny bezrękawnik — intrygantka. Zdjęcie ze słuchawkami w uszach — cholernie uwodzicielska. Na koniec moje ulubione, zdjęcie w białej koszulce. Widzę na nim kobietę z klasą, która wie, czego chce i nie boi się po to sięgać. Zabiłaby bez mrugnięcia okiem.

Martyna: Szczegółowa analiza. Ostatnia część wydaje się być najbardziej trafiona, chociaż to nie mnie oceniać tak naprawdę. Taki stan rzeczy powinien jednocześnie intrygować jak i przerażać.

Ja: Mnie bardziej ciągnie jak ćmę do ognia, podnieca w pewnym zakresie znaczenia tego słowa[…]


Życiem rządzą przypadki. To, że dziś mogę napisać fragment tej rozmowy zawdzięczam pośrednio Robertowi. Tylko fart sprawił, że jakiś czas później nagrałem naszą konwersacje i mu ją pokazałem. Nie chodziło wtedy o przeczytanie jakiejkolwiek wiadomości w niej zawartej, a o jej objętość po kilku dniach. Dzięki moim zdolnością z nagrania, które trwa trzynaście sekund jestem w stanie wyciągnąć treść, która przepisana zajmie kilka stron. Zdjęcia, o których wspominałem od razu mnie pochłonęły w zaskakujący sposób. Nie były to fotki typowej nastolatki, która chciała podbić świat swoją urodą, mimo wszystko było w nich coś tak strasznie hipnotyzującego, co nie pozwalało mi o nich zapomnieć. Skromność, brak widocznego dekoltu, niezauważalny makijaż i śliczny uśmiech. Nie jestem w stanie opisać uczuć, jakie wtedy we mnie tkwiły, jednak wiem, że nie były pierwszorzędnymi uczuciami, które towarzyszą mi przy rutynowym przeglądaniu stron społecznościowych czy czytaniu gazety. Zarówno moje uczucia jak i te fotografie były wyjątkowe w swoim rodzaju.

Pisaliśmy wiele, wiele godzin. Czułem, że Inos obdarzył mnie swą łaską i sen stał się tylko miejską legendą. Coś na pewno w tym było, w końcu potrafiłem wstać chwilę po czwartej nad ranem, przepracować osiem godzin, wrócić do domu, zająć się obowiązkami, pójść na zakupy, zjeść kolację i do późnych godzin nocnych leżeć i nasycać się słowami. Nigdy wcześniej jak i nigdy później z nikim tak dobrze nie prowadziło mi się dialogu. Podskórnie czułem, że trafiłem na swoją pokrewną duszę zesłaną mi z niebios. Moja otwartość była dla mnie samego zaskakująca. Do mojego serca próbowało w życiu wejść wielu intruzów. Jedni mieli coś do zaoferowania, inni chcieli tylko brać. Martyna niczego nie oczekiwała i niewiele była skłonna dać od siebie. Przypadło mi takie podejście do gustu, jednakże w tym momencie zdałem sobie sprawę, że nic z tego się nie urodzi, to nie miało prawa by się udać.

Nadszedł już czas na Heroinę. Tak jak morfina, ten narkotyk uśmierzał ból, jednak robił to bez porównania efektywniej. Lawina euforii, szczęścia i poczucie, że zło przestało istnieć coraz silniej przemawiało do mojej podświadomości na tyle, że przestałem kontrolować już wielkości dawek, jakie zażywam. Syndrom odstawienia pojawiał się w mgnieniu oka, tak szybko, że godzina bez kolejnej działki zdawała się być nie do zniesienia. Na szczęście w banku miałem ogromny, wręcz nienamacalny kredyt, który pozwalał mi na zaspokajanie swoich pragnień. Tak, chociaż wstyd to przyznać uzależniłem się od Martyny. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo poważnie w to wdepnąłem, lecz doskonale wiedziałem, czym jest heroina. Chciałbym przepisać całą rozmowę z wyłapaniem kontekstu, ale problemów technicznych nie jestem w stanie przeskoczyć.


Ja: Rozmowę z Panią najlepiej zilustruje przyrównanie do heroiny. Jest Pani bardzo specyficzna. Wytłumaczenie tego jest dość skomplikowane.

Martyna: Biorę to za komplement, bardzo nietypowy, ale nadal.

Ja: Słusznie, coś mi się wydaje(bardzo odważnie myśląc), że Pani ma bardzo podobnie.

Martyna: niekoniecznie odważnie, odpowiednio.

Ja: Może być to zarówno odpowiednie jak i odważne.

[kilka godzin później]

Martyna: Przepraszam, że odpisuje tak po łebkach, zmęczenie zdaje mi się we znaki

Ja: Ja przepraszam, że odpisuje, powinienem wykazać się większą empatią. Chciałbym w tym miejscu przypomnieć przenośnie o narkomanie.

Martyna: chyba nigdy nic mnie tak nie urzekło.

Minęło następnych kilka chwil. Obojgu nam w pewnym stopniu udzielił się entuzjazm płynący z tych rozmów, do tego stopnia, że wyszedłem z nieskromną inicjatywą. Zaproponowałem abyśmy przeżyli wielki post na swój sposób. Uznałem, że najbliższe czterdzieści dni, czyli pozostały czas do sylwestra a jednocześnie nawiązanie do kościelnego obrzędu przygotowującego człowieka na należyte przeżycie świąt wykorzystać, jako motywacje do pierwszego spotkania. Jeżeli wszystko poszłoby zgodnie z naszymi oczekiwaniami, nic w naszych głowach by się nie zmieniło to ten wieczór wieńczący rok i rozpoczynający następny spędzilibyśmy razem. Propozycja została zaakceptowana i od tej chwili zaczęło się wielkie odliczanie.

„I nic nie powiem jej, broń Boże. Nie powiem nic umyślnie, bo póki milczę, to ją mnożę. Gdy wyznam wszystko — pryśnie, więc nie wyśpiewam mej miłości, niech nie wie, co się dzieje i nieświadoma swej piękności niech w myślach mych pięknieje”. Właśnie tymi słowami Wojciecha Młynarskiego odsłoniłem przed nią swoje najskrytsze upodobania muzyczne. Poezja wszelkiej maści jest mi dobrze znana. Przez moją głowę w życiu przeszło setki tysięcy utworów poezji śpiewanej i wierszy, z których pewną część znam na pamięć tak dobrze, że zbudzony z głębokiego snu jestem w stanie je recytować z zamkniętymi nadal oczami. O dziwo nie zostałem za to skarcony a wręcz przeciwnie, podobało się to Martynie. Planowaliśmy nawet wspólną wyprawę do filharmonii na koncert Michała Bajora. Zadziwialiśmy się wszystkim na przemian. Mi imponowało jak przejęta opowiadała o swojej pracy w banku i studiach, jej natomiast podobała się moja nietypowa natura. Szukaliśmy w sobie podobieństw na każdym kroku. Okazało się, że mamy ich całkiem sporo. Nie pamiętam abym wcześniej chciał kogoś poznać i zrozumieć mocniej od Martyny. W głębi siebie czułem, że popełniam nieodwracalny błąd.


Martyna: Nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy poczuć chemii w takich okolicznościach, a jednak da się. Czuję się zobowiązana do położenia Pana spać. Nie chciałabym mieć Pańskiego niewyspania na sumieniu.

Ja: Tak czy inaczej pozostaje mi tylko wyobrażenie o Pani oczach, bo na żywo pewnie nie będzie dane mi ich nigdy zobaczyć. Spokojnie, to już bez najmniejszego znaczenia, kiedyś o mnie i tak zapomnisz.

Martyna: Nie mam w zwyczaju zapominać o kimś, kto tak skutecznie umila mój czas. W takiej formie to mi się często nie zdarza.

Ja: Od 7 lat nikt nie sprawił, że po jednej rozmowie czułem się uzależniony.

Martyna: A po poprzedniej wiadomości przeszło mi przez myśl, że się Pan powoli ze mną żegna. Musze przyznać, że na samą myśl mnie wzdrygnęło. Imponuje mi brak jednoznaczności w Pańskich wypowiedziach i ta nuta tajemniczości.

Ja: Raczej nieczęsto słyszę to od ludzi a od zwierząt to już w ogóle (:.

Martyna: No i oczywiście sprawa zwinnego posługiwania się słowem i poprawną polszczyzną. Uwielbiam czytać Pańskie smaczki językowe. Jestem wtedy w siódmym niebie. Lubię poprzebierać nogami w oczekiwaniu na odpowiedź, a to wcześniej mi się nie zdarzało.

Ja: Miło mi to czytać. Dlaczego korzystasz z tej aplikacji?

Martyna: Wielokrotnie już ją usuwałam, głównie przez wzgląd na wiarę w ludzi i sens istnienia mojego profilu, aczkolwiek wciąż powracam. Sama nie wiem, pod jakim pretekstem. A ty?

Ja: To doprawdy dobre pytanie. Mieszkam w małym mieście, w którym nie sposób nikogo poznać. Brak kogokolwiek w moim otoczeniu prywatnym zaczynał mnie po prostu trochę irytować. Ty wydajesz mi się być niedościgniona w każdym calu. Twoja uroda, spora wiedza i zdolności interpersonalne bez trudu pozwoliłyby Ci na znalezienie szczęścia w prawdziwym życiu.

Martyna: To mimo wszystko jest prawdziwe życie, tak ono teraz wygląda. Wiesz, nie rób ze mnie takiej nieosiągalnej, to nie prawda. Ogromnie sobie cenie pewność siebie i mocny charakter a czuję, że Tobie nie brakuje ani jednego ani drugiego.

Na tym kończy się rozmowa w internecie. Nie oznacza to jednak, ze przedstawiłem jej całość. Nie przemawia przeze mnie lenistwo jedynie brak możliwości. Gdybym wtedy wiedział to, co dziś to od razu zadbałbym o kopię w wersji tekstowej. Nie ma w tym znowu wielkiej tragedii, ponieważ nasza znajomość przeniosła się na inną płaszczyznę — wiadomości SMS. 7 Dolarów to koszt odzyskania przeszło 15 000 wiadomości. Jak zwykle w moim życiu nie obyło się bez problemów. Wiadomości od dwudziestego czwartego listopada do czwartego grudnia są strasznie dziurawe. Pan Karl z supportu strony, której zleciłem to misterne zadanie chyba tylko udawał, że chce mi pomóc w rozwiązaniu tego problemu.


Justyna. Znaliśmy się jeszcze wtedy, gdy nosiłem włosy do ramion a moje oczy miały pełniejszy piwny kolor, czyli znamy się bardzo długo. To jedna z tych kobiet w moim życiu, która pojawia się i znika, lecz nigdy nie odchodzi. Ann to osoba, która posiadła wiele moich tajemnic, które ujawnione mogą mnie skompromitować do tego stopnia, że znów zapragnę spotkać swojego stwórcę. Jej bezpośredniość jest jednym z jej największych atutów. Nigdy nie owija w bawełnę i przeważnie wie, czego chce. Nasza relacja opiera się głównie na zaufaniu przy szczypcie szaleństwa. Bywały między nami ciężkie chwile, ale zawsze jakoś udało nam się dogadać. Z całą pewnością mogę napisać, że to dobra kandydatka na żonę i kochankę, aczkolwiek jest już zajęta od kilku lat(:.

W październiku nadszedł okres naszego wielkiego powrotu, po kilku miesiącach absencji. Moje życie było istnym szaleństwem i nie miałem czasu na cokolwiek. U Justyny także zaszło wiele zmian. Kupiła mieszkanie i zajęła się jego remontem. Aby na nie zarobić pracowała ponad swoje siły. Nie wiem, co się stało, że znów zaczęliśmy rozmawiać, ale jak zwykle nasza przerwa nie wprowadziła wiele zmian.

Jednym z tematów do rozmów była Martyna. Dlaczego o niej pisałem? To proste, Ann jak nikt inny na tym świecie pokazywała mi błędy w moim myśleniu, pomagała zrozumieć to, czego nie chciało przyjąć moje serce, a rozsądek krzyczał o chwilę do namysłu. Ona była moim spersonifikowanym głosem sumienia, a swego czasu dzięki niej przez moment byłem szczęśliwym do granic rozsądku człowiekiem.


Justyna Anna: Jak tam dziś z Martyną?

Kacp: Dziękuję, jakoś się kręci. Nie mam sumienia z tego rezygnować

Justyna Anna: No widzisz.

Kacp: Że jestem głupi? Zdecydowanie.

Justyna Anna: A tam, miłość zawsze jest trochę głupia, a kto wie, może coś z tego będzie.

Kacp: Nawet nie wiem jak sobie to wyobrażam.

Justyna Anna: Sobie tego nie wyobrażaj i tyle.

Kacp: Eh, mam paskudny mętlik w głowie. Z jednej strony mam wrażenie, że ona jest we mnie zakochana, z drugiej często jestem przekonany, że jestem jej Urszulką Niekochanowską z tekstów SDM-u — zabawką do kochania.

Justyna Anna: Kiedy się spotkacie?

Kacp: Koło sylwestra, jeśli w ogóle. Celowo zwlekamy i testujemy czas.

Justyna Anna: No to znowu nie tak długo. Pojechałbyś do niej to wszystko byś wiedział.

Kacp: Tak, byłbym świadkiem burzy emocjonalnej i to jest ten problem.

Justyna Anna: Burzy emocjonalnej powiadasz XD

Kacp: Jakkolwiek to rozumiesz — tak…

Justyna Anna: Nie wiem, zarobisz jak uważasz. Jedyne, co powinieneś wiedzieć, co z resztą już wiesz to to, że jeśli masz jakieś wątpliwości to na pewno nie są bezpodstawne. Nie mam ochoty Cię martwić, ale chyba rozumiesz, co chcę ci przekazać.

Kacp: Boję się, że nie będę umiał jej nie spotkać…

Justyna Anna: Ochłoń trochę to po pierwsze. Z tych smsów, które widziałam, wynika, że bardziej byś tego chciał niż ona rzeczywiście jest Tobą zainteresowana.

Kacp: Z innych wynika, że jestem jej „Heroiną”, ale zgadzam się z tobą w stu procentach. Mam miesiąc na przemyślenie

Justyna Anna: Kacp, za bardzo bierzesz jakieś gry słowne do siebie. Potem Bedzie Ci przykro

Kacp: Już mi jest przykro. Najzabawniejsze, że masz kurwa rację xD

Justyna Anna No to sobie odpuść i nie idealizuj kogoś, kto mógłby równie dobrze być Kamilą, bez obrazy.

Kacp: Zobacz jak mi smutno… Tak czy inaczej jedno jest pewne, mam jakiekolwiek inne zajęcie poza pracą dzięki niej, chociaż wiem że mi odwala

Justyna Anna: Jak wolisz. Moje zdanie znasz.

Kacp: Postaram się hamować.

Justyna Anna: Jak dla mnie jest dramatycznie nudna XD

Kacp: I to akurat w tym najlepsze. Wiesz jak bardzo lubię imprezy i inne gówna. Aby pracowała i gotowała.

Justyna Anna: Źle zrozumiałeś. Ona ze swoimi imprezami z winem, kolacyjkami i tym sposobem wypowiedzi jest nudna. I tą wyspą z banku….

Gdyby pracowała i gotowała byłaby ciekawsza, ale to jest Twoja sprawa

Kacp: Nie rozmawiajmy o niej. To nie ma sensu, zdaje sobie sprawę, że będzie tragicznie. Wiesz dobrze, że jedyne co może mnie skrzywdzić to niezobowiązujący seks jeśli się zakocham. Liczę, że tak nie będzie. Nie ma co gdybać.

Justyna Anna: Ano.

Kacp: O jedno proszę. Życz mi szczęścia, cokolwiek to znaczy.

Justyna Anna: Życzę. Szczęścia i rozsądku


Taka jest Ann i właśnie za to tak bardzo ją ceniłem. Jako jedna z nielicznych nie ma żadnego biznesu w mydleniu mi oczu, po prostu robiła to, czego inni się bali-mówiła prawdę, często gorzką i brutalną, ale zawsze taka prawda jest o tysiąckroć lepsza od najsłodszego kłamstwa. Podobnych rozmów odbyliśmy całkiem sporo. Z każdej starałem się coś wyciągnąć, lecz przyznam, że topornie mi to szło.


Do czwartego grudnia jeszcze daleko, więc spróbuję opowiedzieć jak kwitła moja znajomość z Martyną. Oczywistym jest fakt, że chcieliśmy poznać się jak najlepiej. Rozmawialiśmy, o czym tylko się dało i kiedy tylko się dało. Nasze telefony nie milkły przez cały dzień. Poczucie dopasowania do siebie rosło z każdym dniem.


„Nigdy nie byłam specjalnie lubiana przez masę, to na pewno, na szczęście nie wpłynęło to na poczucie własnej wartości, zapewne dzięki wsparciu rodziny. Na tę chwilę staram się być raczej elastyczna w kontaktach ze wszystkimi, nie tylko z rówieśnikami. Dopasowuje się. W pewnym momencie człowiek przestaje otaczać się głównie równolatkami. Musieliśmy przejść przez cały psychologiczny proces kodów podświadomości, wzorców, wychowania. W każdym razie zawsze byłam zdecydowanie bardziej dojrzała niż rówieśnicy, tak jest właściwie po dziś dzień.”

Czytając takie wiadomości zawsze się uśmiechałem. Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli coś jest do wszystkiego to tak naprawdę nigdzie nie jest przydatne. To samo dotyczyło ludzi. Wiedząc, że rozmawiam z dziewczyną z charakterkiem, przeczuwałem, że może być z tego niezła dysputa. Z drugiej strony w powietrzu wisiała tak świetni znana mi gra manipulanta. Nie miałem nic przeciwko temu, bo sam nie byłem lepszy. W końcu takie były moje początkowe założenia. Co prawda nie w stosunku do tej osoby, ale fakt dalej pozostaje faktem.


Bywały momenty, że zbierało nam się głębsze wyznania, takie jak moje dotyczące zdarzenia sprzed kilku laty.

„W technikum także przechodziłem swój ciężki okres. 9 miesięcy nie rozmawiałem z matką, długa historia. Zaczęło mi odwalać. Pewnego wieczoru wraz z moim najlepszym kolegą jakiego mam znaleźliśmy internetowa radiostacje, bardzo niszową. Przez wiele miesięcy tworzyliśmy tam wyimaginowany świat. Pisaliśmy tam z dziesiątek kont. Niektóre postacie były pozytywne, niektóre negatywne. Propagowaliśmy tam różne idee, między innymi „marihuana jest zła”. Pewnej nocy do radia napisała pani Edyta, która rzekomo straciła syna Kamila, który popełnił samobójstwo podczas nadawania audycji w tymże radiu. Zaczęło się dochodzenie. Wypowiadać na antenie zaczęli się jego „znajomi”, implikując, że niewątpliwie powodem była w/w marihuana. Nazajutrz do naszej klasy podczas lekcji wiedzy o społeczeństwie weszli pedagodzy. Reszty może Pani się bez trudu domyślić”

Zdecydowanie w tym okresie nie miałem zbyt dobrze poukładane w głowie. Mniej więcej od tego czasu moja dieta wygląda jak wygląda. Takie wyznania były nam bardzo potrzebne, zwłaszcza na tym etapie by zjednać sobie wzajemne zaufanie a co ważniejsze zaobserwować reakcję na szczerość. Każdy wędkarz zgodzi się ze mną, że ciężko złapać rybę bez przynęty. Im lepsza tym łatwiej o udany połów. Ryby jak i ludzie kochają wszystko co im podaje się na patelni. Myślimy, że mamy fart, a w rzeczywistości czeka na nas ostry haczyk.


W całym natłoku wydarzeń nie zabrakło naszych zdjęć. Nigdy nie rozumiałem skąd bierze się w nas taka zachcianka, aczkolwiek bardzo często ją wzajemnie zaspokajaliśmy. Nie było w tym dla nas nic dziwnego, taki był nasz zwyczaj. Jedna z fotografii, którą dostałem od Martyny przedstawiała jej tors w ładnej, białej koszuli. Na jej piersi przyczepiona była tabliczka z jej imieniem i nazwiskiem. Nie było dane poznać mi wtedy jej pełnych personaliów z powodu wyrafinowano kadrowania. Od razu wiedziałem, że do czynienia mam z cwaną bestią, która ceni swoją anonimowość. Imponowało mi rozgrywanie partyjki szachów z graczem na podobnym poziomie. Przy okazji nie zabrakło miejsc na drobne nostalgiczne opowieści.

„Nie kpie, wręcz podziwiam, bo to, co mnie najbardziej urzekło, to ucięcie identyfikatora w idealnym miejscu. Jakiś czas temu byłem ślubnym kamerzysta. Nie brzmi jak praca życia, ale tak było. Bawiłem się doskonale, pojadłem i jeszcze za to mi płacili. Wiadomo, nie byłem „wolnym strzelcem” a pracowałem w najlepszym studiu foto wideo w mieście”


Zgodność charakterów panowała także w sferze finansowej. Oboje nie lubiliśmy trwonić pieniędzy, chociaż mogliśmy sobie na to pozwolić w jakimś stopniu.

„patrzę właśnie na moją kurtkę i dochodzę do wniosku, że potrafię być skrajnie oszczędny. Kilka lat temu kupiłem motor. Pogoda była straszna, aczkolwiek bardzo chciałem go wypróbować. Skończyło się to dla mnie jak i mojej garderoby tragicznie. Poszarpaną kurtkę zaniosłem do krawcowej, aby coś z niej spróbowała zrobić. Do dnia dzisiejszego noszę ją do pracy, ponieważ przychodzenie w płaszczu wywoływało wśród współpracowników krzywe spojrzenia”

Fakt faktem, dość szybko zmieniłem moją maszynę na inny model, ale blizny zostały do dziś. Czasami zdarzyło się nam rozmawiać o moich szaleńczych jazdach. Do dziś z uśmiechem na twarzy wspominam wszystkie swoje wypadki i zachodzę w głowę jaki to cud sprawił, że jeszcze żyje.


Nie brakowało nam także muzyki.

„Dzięki panu przypominają mi się dawno już zapomniane teksty.

„Bo człowiek nie jest taki

Czwarty

K Dec 04 7:40pm Jedyne, co mnie martwi w tej podróży to czas. Na pewno na poniedziałek będę musiał wiąz urlop

M Dec 04 7:41pm O tym nie pomyślałam nawet. Mi na dzień dobry nawet nie wypada.

K Dec 04 7:42pm Wszystko zależy od grafiku. Po prostu droga do Ciebie jest trudna. Może Toruń?

M Dec 04 7:43pm Co Ci da Toruń? Zrobisz 60 km więcej. Po co? Dlaczego akurat Ty masz się tak poświęcać?

K Dec 04 7:45pm Bo ty nie możesz. Do Torunia dojadę jednym pociągiem do a d Ciebie już nie.

M Dec 04 7:47pm Od siebie bezpośrednio?

K Dec 04 7:47pm Tak mi się wydaje. Zaraz sprawdzę jeszcze PKS

M Dec 04 7:51pm Nie rozumiem. Gdańsk jednak czy jak?

K Dec 04 7:52pm Sprawdzę PKS. Na pewno jechałem swego czasu do Torunia bezpośrednio.

M Dec 04 7:58pm Wiedziałam, że to będzie kłopot, ale nie sądziłam, że aż tak duży.

K Dec 04 7:59pm Obiecuję jutro coś wykombinować. Jestem przekonany, że jeżdżą autobusy ode mnie do Torunia, więc i w drugą stronę muszą

M Dec 04 8:01pm Z tego, co widzę to jeżdżą w obie strony. Cale 5 godzin.

K Dec 04 8:01pm To niewiele w porównaniu do PKP. N a pewno wygodniej.

M Dec 04 8:04pm Nie podoba mi się ten pomysł. Nie chce, żebyś tyle się męczył.

K Dec 04 8:05pm Teraz spójrz na to zdjęcie i duszę tej osoby i odpowiedz na pytanie, czy warto. [MMS jej własnego zdjęcia]

M Dec 04 8:06pm Dziwna jakaś.

K Dec 04 8:06pm To prawda, ale duszę ma z kryształu.

M Dec 04 8:07pm Przecenia ja Pan, dlatego Gdańsk.

K Dec 04 8:08pm Nie Tobie jest to oceniać. Jesteś wyjątkowa i tego się trzymajmy. Może być Toruń. Dla mnie nie ma problemu

M Dec 04 8:09pm Do Torunia tez musze dojechać

K Dec 04 8:10pm Ale nie długo, prawda?

M Dec 04 8:11pm Niewiele krócej, co do Gdańska jakimś pospiesznym.

K Dec 04 8:12pm Skoro jest Pani przed komputerem, to proszę sprawdzić trasę ode mnie do Ciebie.

M Dec 04 8:12pm Sprawdzam wszystko mobilnie.

K Dec 04 8:13pm Okej, nie było tematu, już się za to biorę.

M Dec 04 8:13pm Nie trzeba. Mogę wszystko sprawdzić.

K Dec 04 8:19pm Mamy jeszcze sporo czasu, Dziękuję, że jesteś:*

M Dec 04 8:22pm Wolałabym wiedzieć, na co się przygotować.

K Dec 04 8:22pm Pani decyzja. Ja dojadę nawet pod Pani drzwi.

M Dec 04 8:23pm Konkrety, facet.

K Dec 04 8:23pm I bądź tu miły. Chcę spotkać cię w Trójmieście, ale jeśli to niemożliwe to przyjadę do Ciebie

M Dec 04 8:24pm Dobrze. Zatem Trójmiasto. Dojedziesz bezpośrednio?

Także dziś z tego kpiłem

K Dec 04 8:25pm Oczywiście. Widzę, że do Gdańska tez masz 3 godziny.

M Dec 04 8:28pm Tak, mniej więcej

M Dec 04 8:29pm To tez średnio komfortowe….

K Dec 04 8:29pm Do cholery. Gdańsk i tyle.

M Dec 04 8:30pm Dobrze. Znasz chociaż miasto?

K Dec 04 8:31pm Nie. To chyba nie problem?

M Dec 04 8:32pm To jest nas dwoje.

K Dec 04 8:33pm Trochę lepiej znam Gdynię, z nią mam właśnie wspaniała historię oszukania przeznaczenia xD

M Dec 04 8:33pm Twoja mama będzie do Sylwestra?

K Dec 04 8:33pm Mam telefon i potężny powerbank. A ma ochotę przyjechać Pani do mnie?

M Dec 04 8:35pm Myślałam raczej o tym czy nie stracisz przeze mnie czasu z mama.

Бесплатный фрагмент закончился.

Купите книгу, чтобы продолжить чтение.