34 -> 5

Бесплатный фрагмент - 34 -> 5

Mierząc się z myślą

Объем: 40 бумажных стр.

Формат: epub, fb2, pdfRead, mobi

Подробнее

*********

Z cichym wrzaskiem szepce najgłośniejszą modlitwę

Szepce byś odszedł, będąc jak najbliżej


Wszystkim tym, którzy pojawili się na chwilę, by pozostać w pamięci na dłużej.

W pracy recepcjonisty

Kolejna poczciwa noc upływa pod znakiem urojonego poczucia bezpieczeństwa, które zapewniać mają grube mury i szkło oddzielającego od tego co na zewnątrz, od tego co rzeczywiste.

Siadam przed komputerem by odciąć się od wszelkiej formy filozofii naturalizmu, by uwierzyć w leczniczą moc środków uzależniających nowego świata.

Spoglądam od czasu do czasu na tę przezroczystą barierę, jakby na wygaszacz ekranu, który ma za chwile zniknąć z pamięci. Drzewa kołysane na wietrze i odbijające się od tarasu krople deszczu ulatniają się wraz z odświeżeniem ekranu monitora, jak gdyby nigdy nie istniały.

Na jedyny kontakt ze światem tak bardzo niedzisiejszym pozwala mi ochota na papierosa.

Róża. Krew. Czerwona sukienka

Jej potargana, czerwona sukienka, ostry, choć teraz już rozmazany makijaż, niesforne, równie potargane włosy, butelka taniego cierpkiego wina leżąca gdzieś w rogu i mnóstwo tlących się jeszcze niedopałków wskazywać by mogły na schyłek upadku. Nikt nawet się nad nią nie zastanawiał, z resztą to miejsce nie pozwalało przypuszczać inaczej. Można by rzecz, że dla żyjących w emocjonalnym letargu miejscowych była jedynie cieniem kobiety, ledwo widoczna, prawie przeźroczysta. Nikła będąc niezauważona, powoli przestawała istnieć.

On był tu nowy, nie znał panujących zasad, a jego serce nie zdążyło jeszcze doszczętnie zamarznąć — był młodym, niedoświadczonym, pełnym marzeń, prostodusznym poetą.

Niedostosowany do panujących warunków, wraz ze swoją szkatułką moralności stał się swoją własną ofiarą. Największą jego słabością, tą wypalająca żyły ze wściekłości niemocy przezwyciężenia jej — była miłość. Nienawiść przeobrażona w łzy bezradności, w niechęć przetrawienia tego jak podłą osobą jest.

Świadomość bezsensowności sytuacji niczym ze słabej telenoweli i niestałość w wątkach dawała mu się we znaki. Nie rozumiał podłości i wyrachowania kobiety, której przecież pomógł.

Nie znosił tego specyficznego pociągu, chęci obcowania, chęci bliskości i ciepła

Niestety wierzył, że każdy potrafi być dobry, choćby miał ten pierwiastek ukryty gdzieś głęboko w sobie.

Wierzył także w nią… naiwny do końca.

A ona niczym skała, nieskruszona przywdziała tę samą czerwoną sukienkę.

Schody

Podążamy za cieniem od cienia chcąc uciec

popychani mieniącymi się igłami

spadamy ze skrzących schodów

które sami żeśmy wybrali


Prawda w potrzasku za czarnym filarem

pod sklepieniem barw się dusi

bowiem to fałsz, nieznośny dla niej

co złudzeniem lepszego świata kusi


Iluzją karmi nas życie

krzywym zwierciadłem mami

co złe to dobre, dobro ukryte

światło fałszywej przystani


Za cieniem naszych sylwetek,

pod czarnym przebraniem

twarz chowamy spuszczoną

pełną wstydu, oszukaną

Zainspirowany obrazem „Kompozycja”

Jerzy Hulewicz (1920)

Kłamstwo

Kłamstwo spowite strachem

kłamstwo, które kłamstwu nierówne

kłamstwo, które bije się z duszą

kłamstwo spaczone umysłem

kłamstwo stworzone prze ze mnie

kłamstwo nie na moją prośbę stworzone

kłamstwo moim jest kłamstwem

kłamstwem stałem się Ja

kłamstwem być nie przestanę

Krótsza niż krótka forma

***************

Wojna się zbliża

łączy w szeregi

śmierć za plecami się czai

wyręcza się ludźmi

podając im strzelby aby zabijali

***************

Radość ze smutkiem

uśmiechem przez łzy

miesza z sobą krew

krew, wino z krwi

***************

Zapomniano chwile — te najwspanialsze

wciąż powracają — te wielce złe

paradoks widzę — to dość wyraźnie

pamiętać największym grzechem jest

***************

Ciemność spowiła ziemie

duszy miłości strapionej

niby poranna mgła

z liści krople krwi zbierając

Ograniczenia

Mgła spowiła zwierciadła duszy

mokrym łańcuchem związała ręce

w głąb gęstej szarości ciągnie

nie ciało, a wnętrze


szron tnie jak ostrza

krwawe zadając rany

wypluta krew, cząstka ciebie

wyrywa się jęk opętany


[wyrywa jak dusza w ucieczkę

od formy spętanej

pęd do wolności, do czarnej bramy]


zasypia ciało, w ziemie się wbija

otula rosą, snem nieprzerwanym

przejrzysty wstaje poranek

nie ma mgły, nie ma barier

ciało pochowane

*********

Marzenia często przysłaniają klarowny obraz realnego świata. Nasze fantazje tworzą drugie życie, które w konfrontacji z rzeczywistością — ginie, ulegając bolesnemu unicestwieniu

wizja przyszłości szarzeje

fantazja drży i płacze

wyobraźnia spada w przestrzeń

głęboko, w ciemność

w gęstą sieć bezsensownego świata

Бесплатный фрагмент закончился.

Купите книгу, чтобы продолжить чтение.